Druga wizyta

664 66 30
                                    


Tak szalonej rzeczy nie zrobiłem od... Hmmm. Zastanówmy się. W 1683 dobrowolnie poddałem się śledztwu, w którym zarzucano mi konszachty z siłami nieczystymi. Mnie, demonowi z piekła rodem! Tak, dobrze słyszycie. Byłem chorobliwie ciekawy, jak taki proces będzie wyglądał od środka, od a do z. Jakie bzdury zostaną mi zarzucone. Jak bardzo będą kombinować, aby tylko wyjść na swoje. Co prawda przypłaciłem to kontuzją, dość trwałą, bo musiałem leczyć obrażenia  zadane mi podczas przesłuchań (nomen omen przez bardzo wprawionego kąta, byłem pod wrażeniem)  jeszcze przez następne dwa miesiące. A przecież my nie regenerujemy się tak powoli, jak ludzie. Ucieczka była obarczona ogromnym ryzykiem. O mały włos nie ujawniłem swojej tożsamości, ale zdecydowanie warto było. Te wrażenia, jakie mi wówczas zapewniła inkwizycja, będę długo wspominać z niesmakiem. 

W roku pańskim 2019 zrobiłem równie szaloną rzecz. Zapisałem się na Narodowy Fundusz Zdrowia do specjalisty, a mianowicie: do psychologa. Polska opieka zdrowotna miała całkiem dobrą opinię, w porównaniu - na przykład - do angielskiej, więc postanowiłem spróbować. Po mojej poprzedniej nieudanej wizycie uznałem, że gorzej już być nie może. 

Jak szybko miało się okazać, tak mi się tylko wydawało. 

Już w kolejce do rejestracji wiedziałem, że to będzie kolejna przygoda, której długo nie zapomnę. Jako że przeważnie nie sypiam w nocy, udałem się na godzinę ósmą rano, bo o tej otwierano rejestrację. Spodziewałem się, że będę jedną z pierwszych osób, tymczasem wydano mi numerek 74 i kazano czekać. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby osoby przede mną naprawdę potrzebowały pomocy. Ku mojemu rozczarowaniu, były to przeważnie osoby neurotyczne, źle skierowane albo fascynaci wyszukiwania chorób, przy czym może dziesięcioro z nich było naprawdę w potrzebie, jak na demona wprawione oko przystało ocenić. 

Kiedy w końcu osoba, która stała przede mną, odeszła od rejestracji i miała nastąpić moja kolej, zostałem bezczelnie ofuknięty przez babsko w okienku, wyraźnie znudzoną życiem. Aż chciało się zasugerować, by zmieniła swoją pracę, aby nie męczyła się tutaj tak, bo wygląda jak ryba wyrzucona na brzeg. Miałem zaczekać, a kiedy zgodnie z jej poleceniem - bo ciężko to nazwać prośbą - zaczekałem, znowu zaczęła szczekać jak wściekły pies, że mam odejść od okienka i zaczekać przed jakąś wirtualną linią, której nikt nie przestrzegał. Kiedy delikatnie zwróciłem jej uwagę, z wielką łaską zarezerwowała mi wizytę na 24 grudnia 2035 roku. Przy okazji miała problem absolutnie że wszystkim: poczynając od zawieszonego Ewusia, poprzez moje prywatne ubezpieczenie, aż do aktu urodzenia i pisowni imienia z nazwiskiem włącznie. Ostatecznie zrezygnowałem z wizyty, bo sumienie mnie ruszyło. Ktoś mógł naprawdę potrzebować tego terminu. Nie będę go blokował. Zapisałem się do tego samego lekarza prywatnie na dzisiaj na godzinę dziesiątą piętnaście. Wspaniale, bo do wizyty zostało właśnie piętnaście minut. Nawet szybko zleciało. Przez oczekiwanie w kolejce poczułem się nawet nieco zdrowszy. 

– Proszę – burknął siedzący za biurkiem facet. Kitel wisiał obok na krześle, a sam - jak mniemam - chyba specjalista zajęty był laptopem i uzupełniania tam czegokolwiek, co właśnie pisał. 

Wszedłem, nie czując się zobowiązanym do odpowiedzi na tak pretensjonalne traktowanie. Równie dobrze mógłbym być paczką albo listem poleconym. Prawdopodobnie zyskałbym więcej uwagi. 

– Panie doktorze, ważne dokumenty. – Do gabinetu weszła bez pukania jakaś młoda kobieta w kitlu, w starannie ułożonych włosach i niezłym makijażu. Sądząc po jej zachowaniu najwyraźniej założyła sidła na tego doktorka. Kręciła się koło niego, wyginała, wdzięcznie uśmiechała, śmiała z tego, co mówił, nawet jeżeli wcale nie było to ani odrobinę zabawne. Podała plik kartek, odebrała dwa inne i wyszła z gabinetu, kręcąc tyłkiem. Całkiem zgrabny, biały kitel ładnie opinał się na jędrnych pośladkach przy każdym ruchu. 

Siła nieczysta też cierpi | Kuroshitsuji [W TRAKCIE POPRAWY]Where stories live. Discover now