Zaprzeczenie. Historia mniejszego klucza Salomona

299 39 12
                                    


- Nie. To po prostu nie trzyma się kupy! - powiedziała podniesionym tonem Malwina, potrząsając głową. - To nie może dziać się naprawdę. To zapewne jeden z tych bzdurnych snów. Muszę tylko otworzyć oczy, nic więcej... 

- Malwino - zacząłem niepewnie, ale dziewczyna zdawała się nas zupełnie ignorować. 

- Obudź się, obudź, no już... - mamrotała do siebie, podszczypując w chorą rękę. 

- Nie powinnaś - zacząłem, ale dziewczyna dała wyraźny znak ręką, abym się odsunął. 

- To mój sen, a więc to JA jestem panią tego świata, JA decyduję co tu się wydarzy i JA decyduję, kiedy on się skończy! Auć - pisnęła na zakończenie tej podniosłej tyrady, kiedy się upewniła, że jednak odczuwa ból, a więc sen nie do końca spełniał swoje z góry założone kryteria. 

- Ten anioł zaczyna mi się podobać! - wtrącił wesoło Malfas. - Nie spotkaliśmy się kiedyś przypadkiem w Edenie? Na pewno mnie pamiętasz. Wysoki, przystojny, niezwykle męski i pociągający...

- Zamilcz, jeszcze tylko twojego podrywu mi tu tylko brakowało! - wybuchnęła niespodziewanie Malwina, po czym usiadła na fotelu i się zwyczajnie w świecie rozpłakała. - Za co - wyszlochała, chowając twarz w dłoniach. - Czemu inni mają spokojne życie, a tylko mnie przytrafiają się takie bzdury! To jakiś ukryty show, mam rację? Gdzieś są kamery? To macie, czego chcieliście, doigraliście się! A teraz wracam do domu! 

Nawet, jeśli nie miało dużego sensu to, co mówiła, nie musiałem być ekspertem, aby wiedzieć, że po takiej informacji dziewczyna jest zwyczajnie załamana. Bo jak bardzo starałaby się wszystkiemu zaprzeczyć, to gdzieś w głębi serca czuła, że to może być prawda. I to właśnie ta świadomość była chyba najgorsza.

Nie chciałem się narzucać, ale poniekąd czułem się odpowiedzialny za to, co się stało. Usiadłem obok niej, gotów w każdej chwili spełnić każdą prośbę dziewczyny. Przez dłuższą chwilę nie mogłem się zdecydować, co powinienem zrobić, dlatego w ostateczności tylko pogłaskałem ją po plecach. Wiedziałem, że ten gest miał jakąś przedziwną moc uspokajania niezależnie od rasy. 

- Nie, to wszystko nie tak. Nie ma ukrytych kamer. 

- Więc co w takim razie jest? - zapytała z wyrzutem dziewczyna. 

Jej szare, zapłakane oczy stały się niemal bezbarwne, kiedy opływały we łzach. Podałem jej pudełko z chusteczkami, na wszelkie wypadek. Ku mojej ogromnej uldze Malfas zniknął w sąsiednim pokoju, lecz nie na długo. Nie byłem nawet ciekaw, co robi. Wystarczała mi świadomość, że nie działa na naszą szkodę.

- Prawda - odpowiedziałem ciężko na postawione pytanie. Mimo, że tak było istotnie, nie poczułem się ani odrobinę lepiej. 

- Do dupy z taką prawdą - odgryzła się dziewczyna. 

Mimo że nie wypadało, nieco się uśmiechnąłem, słysząc jej słowa pełne życia. Jak to było? Istnieją trzy prawdy: cała prawda, święta prawda i gówno prawda.

- Chciałabyś usłyszeć to, co wiem? - zapytałem na wszelki wypadek. 

- Chyba tak. 

- Z nieba można wylecieć na kilka sposobów - zacząłem, przyglądając się badawczo dziewczynie. - Tak jak my dla przykładu, to jest zbuntować się i zostać demonem, ale ciebie to nie dotyczy. Jestem pewien, że nie jesteś diabłem. 

- Ale jesteś aniołem, który upadł z nieba - podśpiewywał z łazienki Malfas. Przewróciłem zniesmaczony oczami. Wyczucia za grosz, chyba że chciał ją ostatecznie dobić. Wówczas jego wyczucie było nazbyt idealne.

Siła nieczysta też cierpi | Kuroshitsuji [W TRAKCIE POPRAWY]Where stories live. Discover now