✧ zły ojciec ✧

3.6K 380 18
                                    

Taehyung zawsze obawiał się tego czasu. Kiedy w ciągu tygodnia, z dnia na dzień, robił się coraz bardziej bezużyteczny i czasem nawet nieznośny. Czuł się dosłownie jak gówno.

Choroba nigdy nie była przez niego lubiana. Wręcz jej nie znosił. Kiedy tylko odczuwał pierwsze symptomy przeziębienia, od raz zasuwał do apteki i kupował mnóstwo leków, by nie dopuścić do gorszych objawów.

W jego przypadku, oczywistym było to, że chorowanie było najgorsze. Prawdopodobnie dlatego, że to on zawsze miał cały dom na głowie. To on sprzątał, gotował, pilnował dzieciaki i wysyłał je do szkoły, robił pranie, zakupy i inne rzeczy. Taehyung zwyczajnie nie miał czasu na chorowanie.

Jednak kolejnym, największym minusem było to, że jak blondyn już się rozchorował, to na dobre. Zawsze dopadał go jakiś nieznośny wirus lub grypa, która powodowała, że był słabiusieńki, miał gorączkę, katar, kaszel, zawroty głowy i bóle mięśni. Z wielkim trudem potrafił wstać z łóżka, jednak nic innego nie mógł zrobić. Krzątanie się po domu było za trudne, dlatego też Taehyung był skazany na leżenie w łóżku.

W ciągu tych kilku dni zawsze było dosyć niepewnie. Ze względu na to, że to wtedy Jeongguk "przejmował dowodzenie". Sprzątał, gotował i zajmował się dzieciakami. I Taehyung naprawdę to doceniał, jednak minimalnie coś go gniotło, kiedy widział ciut krzywo poskładane ręczniki lub źle założoną pieluszkę Jaewoo. Starszy Jeon po prostu lubił robić te wszystkie rzeczy po swojemu.

Lecz teraz, kiedy nie było innego wyjścia, musiał po prostu milczeć i odpoczywać. I czuł się z tym cholernie źle, bo pomimo tego, on lubił zajmować się domem i dzieciakami, a podczas tego całego leżenia mógł się tylko modlić o szybki powrót do zdrowia.

- Tae, śpisz? - trzydziestoczterolatek zamrugał kilkukrotnie, przenosząc wzrok na swojego męża, który wszedł do sypialni, zamykając za sobą cicho drzwi.

Młodszy Jeon podszedł do łóżka, po czym zaświecił niewielką lampkę, znajdującą się na stoliku nocnym i wdrapał się na łóżko, by przykryć się pościelą i przytulić się od tyłu do swojego męża, układając podbródek w zagłębieniu jego szyi.

- Jesteś za blisko, a ja jestem chory - wychrypiał starszy, na co brunet jedynie przewrócił oczami, minimalnie odsuwając się od trzydziestoczterolatka. Przez dłuższą chwilę leżeli w ciszy, dopóki Taehyung obruszył się niespokojnie, przypominając sobie o tym, co trapiło go przez cały dzień. - Czy ja jestem złym ojcem, Guk? - zapytał cicho i niepewnie.

Blondyn spiął się lekko, kiedy młodszy Jeon nie odpowiadał na jego pytanie, dlatego też obrócił się w jego stronę, zastając bruneta z mocno zmarszczonymi brwiami. Jeongguk przyłożył dłoń do jego czoła, po czym westchnął ciężko.

- Co to za pytanie? - zapytał, dalej marszcząc brwi. - Oczywiście, że nie. Jesteś najwspanialszym ojcem na świecie, rozumiesz? - dodał, chwytając starszego za policzki. - Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy? - zapytał ponownie, na co Tae cicho westchnął, zwijając się w kulkę.

- Czasami jestem taki bezużyteczny, prawda? - zapytał retorycznie. - Wiem, że robię dużo, ale czy wystarczająco? Dzieciaki były dzisiaj takie zawiedzione... Chciałbym, nie wiem... żeby było okej - powiedział cicho, nieco smutniejąc.

- O mój boże - jęknął młodszy, przybliżając się do blondyna tak blisko, że stykali się nosami. - Nie jesteś bezużyteczny. A dzieciaki były zwyczajnie smutne, nie zawiedzione. Wiesz, że się o ciebie martwią, prawda? - dodał. - I przestań tak myśleć, jasne? Bo się na ciebie zezłoszczę - powiedział, udając, że robi groźną minę, przez co starszy Jeon się nawet uśmiechnął. Jeongguk cmoknął go czule w usta, za co otrzymał pstryczek w nos.

- Nadal jestem chory - upomniał blondyn.

- Tak, w ogóle, chcesz usłyszeć o złych ojcach? - zagadnął, chcąc nieco poprawić swojemu mężowi humor. - Pamiętasz, jak mój ojciec wyszedł dwadzieścia lat temu po mleko?

- Tak. I wrócił po dziesięciu minutach, Guk.

- No wiem, ale ja byłem wtedy jak "Tato, kupisz mi coś słodkiego?", a on "No jasne, synek". I wiesz co? Nigdy nie kupił mi nic słodkiego. Mówiłem mu to za każdym razem, kiedy szedł do sklepu, a on wiecznie zapominał - fuknął. - Poza tym, pamiętasz jak opowiadałem ci o naszym wyjściu do zoo? Byliśmy przy jakimś wybiegu z tygrysami, a ja stałem zbyt blisko. Te wielkie kocury potargały mi ubrania i prawie wpierdoliły mnie żywcem, a mój ojciec stał gdzieś w oddali, rzucając im jeszcze chrupki kukurydziane i śmiejąc się w niebogłosy - dodał, mrużąc oczy, nadal będąc wściekłym na swojego ojca za tą akcję z dzieciństwa.

Zauważył, jak Taehyung chichocze cicho, przez co objął go ramionami, przytulając go do siebie. Brunet poczuł, jak spięte mięśnie starszego Jeona nieco się rozluźniają.

- Jestem z ciebie tak cholernie dumny, wiesz? - trzydziestotrzylatek powiedział cicho, kiedy od kilku dobrych minut leżeli w totalnej ciszy. - Pamiętam, jak kiedyś zastanawiałem się, czy poradzimy sobie w roli rodziców. Kiedy urodziła się Soo... byłem taki spanikowany, bałem się wziąć ją nawet na ręce, żeby przypadkiem nic jej nie zrobić - zaśmiał się lekko. - A ty... od razu wiedziałeś, co masz robić. To po prostu do ciebie pasuje. Zawsze troszczysz się o innych i jesteś w tym najlepszy, pamiętaj o tym, Taeś - dodał sennie, kiedy jego powieki zaczęły robić się coraz cięższe.

- Dziękuję, Gukkie - ostatecznie usłyszał stłumiony głos Taehyunga przy swojej szyi, kiedy powoli odpływał ze zmęczenia.

do góry nogami {kth . jjk}Where stories live. Discover now