✧ wejście smoka ✧

3.3K 427 74
                                    

W kuchni rozniosło się głośne prychnięcie zirytowanej Soomin oraz późniejsze trzaśnięcie drzwiami, które do końca wyprowadziło Taehyunga z równowagi.

Trzydzestoczteroletni blondyn zacisnął wargi, po czym w błyskawicznym tempie ruszył w kierunku zamkniętych drzwi. po chwili stanął na środku pokoju i skrzyżował ręce na piersi, tupiąc nogą w podłogę.

- Oczekujesz wszystkiego, w zamian zamykając mi drzwi tuż przed nosem, kiedy się z tobą nie zgadzam?! - krzyknął głośno, taksując obrażoną nastolatkę wzrokiem, która jak gdyby nic, rzuciła się na łóżko, odwracając się w drugą stronę.

- Nigdy się na nic nie zgadzasz! - Soomin odkrzyknęła równie głośno, chowając od razu głowę w poduszkę. Miała wszystkiego dość. A w tej chwili najbardziej zatroskanego ojca.

- Czy ty się słyszysz? Gdybym na nic ci nie pozwalał, żyłabyś jak w średniowieczu! - wrzasnął, wypuszczając ręce w górę z tych wszystkich nerwów. Nie mógł zrozumieć, dlaczego żadne logiczne argumenty nie docierały do jego córki.

- Może nie żyje w średniowieczu, ale, nie wiem, trzymasz mnie pod kloszem! - odparła, przyciskając mocniej poduszkę do głowy.

Taehyung prychnął głośno, słysząc niedorzeczne słowa trzynastolatki, od których aż zakręciło mu się w głowie.

Założył ręce na biodrach i lekko pokręcił głową.

- Nie porównuj "trzymania pod kloszem" do puszczania dzieci w samopas! - powiedział, jednak nastolatka wydawała się go nie słuchać, będąc obrażona na amen. - Świetnie. Takim zachowaniem pokazujesz, jak bardzo dziecinna jesteś - dodał.

Soomin mruknęła coś niewyraźnie, przez co Jeon jeszcze bardziej poczuł, jak podwyższa mu się ciśnienie.

- Soomin. Masz trzynaście lat. Nie puszczę cię samej do innego miasta na koncert-

- Przecież Hyeji też jedzie! - przerwała mu oburzona, nagle podnosząc się do siadu. - Pani Kang się zgodziła, więc jaki ty masz problem?! - wrzasnęła ponownie, przez co jej głos się podwyższył, w rezultacie czego Soo pisnęła nienaturalnie.

- Słuchaj! Nie jestem matką Hyeji i nie obchodzi mnie to, że ona niezbyt interesuje się swoją córką, puszczając ją samą na koncert, bóg wie gdzie! - odkrzyknął, targając swoje włosy że zdenerwowania. - Nie będziecie miały ze sobą żadnego dorosłego opiekuna - dodał, ponownie krzyżując ręce na piersi, na co Soomin wywróciła oczami. - Pomysł tylko. Co jeśli wsiądziecie w zły pociąg, ktoś będzie was zaczepiał, chciał was okraść? Hm? Pomyślałaś o tym?! - dopowiedział, kolejny raz zasypując nastolatkę swoimi argumentami.

Taehyung miał nadzieję, że Soomin wszystko sobie przemyśli. W innym razie powyrywa sobie włosy z głowy.

- Daj spokój, nie jestem upośledzona! - wrzasnęła, nie przyjmując do siebie irracjonalnych argumentów ojca.

- Cholera! - krzyknął, uderzając dłonią w biurko. - Masz tylko trzynaście lat. Nie byłabyś w stanie obronić się przed kimś dorosłym, kto miałby wobec ciebie złe zamiary - dodał. - Co jeśli ktoś by cię pobił? Chciał wykorzystać? Zabić i wrzucić twoje zwłoki do rzeki?!

- Tato! O czym ty w ogóle mówisz?! Nawet nie żyjemy w kraju, w którym ludzie mogą legalnie kupić broń!

- Być może wyolbrzymiam, ale wszystko może się zdarzyć! Pomyślałaś, że najprawdopodobniej zesrałbym się w gacie, gdybyś nie odebrała chociaż jednego mojego telefonu? - zapytał ponownie. Odliczył w głowie do trzech, odetchnął głęboko, po czym dodał. - Nie znaczy nie. Być może wkrótce to zrozumiesz.

- Nie dajesz mi żyć, człowieku! - krzyknęła zrozpaczona, ponownie opadając na łóżko i zarzucając kołdrę na swoje ciało. - Idź już sobie!

Nadal rozwścieczony Taehyung wyszedł z pokoju, niedelikatnie zamykając za sobą drzwi.
Przystanął na środku salonu, mierząc wszystko dookoła z mocno zmarszczonymi brwiami.

- Głośniej się nie dało? - zapytał Jeongguk, odchodząc od łóżeczka, którym siedzący Jaewoo bawił się zabawkami.

- Zamknij się, Jeongguk - syknął starszy.

- Słuchaj, czy możesz pobyć sobie złośliwą jedzą gdzie indziej? - zapytał znudzony, doskonale wiedząc, że tym jeszcze bardziej rozwścieczy swojego męża.

- Złośliwą, co? - spytał, przybliżając się do młodszego. - Jestem, kurwa, wściekły. Nie złośliwy. Nie próbuję być zły, dlatego, że Soomin jest lekkomyślna i zawzięta. Każdy dzieciak w jej wieku jest głupi. Ale ona nie rozumie, co do niej mówię, a nawet wrzeszczę. Ma moje słowa głęboko w dupie - prychnął.

- Uspokój się, Tae - odparł, zawieszając dłonie na ramionach starszego Jeona, po czym pchnął go w stronę sypialni. - Nie stało się nic strasznego - dodał, wyciągając kluczyk z drzwi od środka.

- Nic się nie stało?! Jeongguk czy ty w ogóle-

Jeon wepchnął blondyna w głąb pokoju, po czym szybko zatrzasnął drzwi, zakluczając je.

Być może to było głupie, ale na pewno zadziała. Trzydziestotrzylatek dobrze znał swojego męża i wiedział, że ten będąc wściekłym, wywoła w domu prawdziwą wojnę. Będzie zły na każdego i będzie krzyczał o byle co. A Jeongguk wolał tego uniknąć.

- Otwórz te cholerne drzwi! - usłyszał zza ścian. Taehyung uderzał w drzwi i ciągnął za klamkę.

- Ochłoń, kochanie, bo inaczej rozniesiesz nam dom - młodszy odparł spokojnie. - Nie wiem, poczytaj sobie książki, skorzystaj z laptopa - dodał.

- Zabiję cię, jak tylko otworzysz te drzwi! - blondyn znowu wrzasnął, wywołując cichy chichot u Jeongguka.

- Groźby są karalne! - zaśmiał się głośno, po czym podszedł do łóżeczka Jaewoo i wziął go na ręce, by nakarmić go w kuchni.

- JEON JEONGGUK! - dosłyszał jeszcze ostatni krzyk, zanim zniknął z salonu z dzieciakiem na rękach.











___

Tae to moja mamka

do góry nogami {kth . jjk}Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα