✧wiedźma✧

3.6K 467 142
                                    

- Tak, mamo. Dzieci mają się dobrze. Mam--nie, nie musisz przywozić ciasta marchewkowego. Na litość boską! Mamy w lodówce pełno jedzenia - Taehyung westchnął po raz kolejny, przytrzymując ramieniem telefon, podczas gdy jego ręce były zajęte czyszczeniem nawilżanymi chusteczkami brudnej od soku buzi Jaewoo.

Kątem oka zauważył Jeongguka, którego w porę kopnął w łydkę, by ten raczył mu pomóc, gdyż telefon niebezpiecznie mu się wyślizgiwał, a ich synek machał energicznie rączkami. Guk przejął bobasa na ręce, po czym dokończył wycieranie jego buzi i zmarszczył brwi, kiedy Tae nadal był zajęty rozmową przez telefon. Mimowolnie posłał mu pytające spojrzenie, a gdy blondyn cicho wyszeptał "mama", ten jedynie wywrócił oczami i skierował się z malcem do salonu.

Wiedział, że kiedy starszy Jeon rozmawiał ze swoją upierdliwą matką, ta miała w zwyczaju składać im wizyty, których Jeongguk naprawdę nienawidził.

Jeon nie przepadał za swoją teściową i to ze wzajemnością. Ta kobieta była straszna. Wredna i niemiła, a na dodatek wypominała brunetowi każdy mały błąd, przez co zawsze, prędzej czy później, Jeongguk wdawał się w kłótnię z matką swojego męża.

Trzydziestotrzylatek posadził malca na macie interaktywnej oraz wyciągnął z pudełka kilka zabawek, aby ten mógł się czymś zająć, po czym zerknął na chwilę w stronę kanapy, na którą starszy Jeon opadł z westchnieniem.

- Jest już w drodze, huh? - zapytał młodszy, nie odwracając wzroku od bobasa, jednak szybko otrzymał twierdzącą odpowiedź na swoje pytanie, przez co głęboko westchnął. - Woo, wiedźma przyjeżdża w odwiedziny - powiedział sztucznie wysokim głosem w stronę dzieciaka, przez co mały Jeon zachichotał na śmieszny ton swojego ojca.

- Czy możesz chociaż raz nie być tak wrogo do niej nastawiony? - spytał starszy, mając za każdym razem dość, kiedy słyszał jak ta dwójka kłóci się niczym małe dzieci. - Wiem, że się nie lubicie. Ale nie wiem... przynajmniej poudawaj  miłego?

- Czy ty chcesz, żebym był miły dla kogoś, kto prawie otruł mnie na pierwszym spotkaniu rodzinnym? - sarknął, doskonale przypominając sobie dzień, kiedy był na uroczystym obiedzie u państwa Kim, a ta stara pinda z pewnością dosypała mu czegoś do jedzenia, przez co dostał rozwolnienia.

- Wiesz, że to był przypadek - odparł, jednak Jeongguk nie zdążył odpowiedzieć, kiedy dało usłyszeć się dzwonek do drzwi, a Tae od razu ruszył, by je otworzyć.

Jeongguk usłyszał piskliwy głos swojej teściowej, przez co z wielką niechęcią ruszył z Jaewoo na rękach do przedpokoju. Zobaczył krótkowłosą, ciemną brunetkę i uśmiechnął się w jej stronie wręcz nienaturalnie, kiedy matka Tae odwzajemniła jego wredny uśmiech.

- Daj mi wnusia i weź moją torbę - powiedziała, po czym zabrała dzieciaka z jego ramion, w które wpakowała swoją wielką i ciężką torbę. A Jeongguk mógł się założyć, że nosiła w niej jakieś kamienie.

- Mogłaś zatrudnić sobie tragarza - powiedział złośliwie, jednak kobieta zmierzyła go z kpiącym uśmieszkiem i przeszła do salonu z wnukiem na rękach, a Jeongguk rzucił jej graty na komodę i nawet nie powstrzymał uśmiechu, kiedy coś przypadkiem zbyt mocno uderzyło o powierzchnię mebla.

Jeon skierował się do salonu, gdzie matka Taehyunga siedziała na kanapie zabawiając (a według Guka zapewne strasząc) swojego najmłodszego wnuczka. Zauważył, jak Tae wstał z miejsca, żeby na chwilę ulotnić się z pomieszczenia i zrobić herbaty, a przechodząc obok swojego męża szepnął ciche "spokojnie, Guk", jakby to miało pomóc przed tym, że trzydziestotrzylatek oraz jego teściowa za kilka minut będą skakać sobie do gardeł.

Brunet usiadł na fotelu, przez cały czas mierząc się zabójczym wzrokiem z piędziesięciopięciolatką.

- Nie uważasz, że te wszystkie zabawki walające się po podłodze są niebezpieczne dla dzieci? - zapytała brunetka, a Jeongguk wywrócił oczami, doskonale wiedząc, że ta wiedźma ponownie chce wytykać mu błędy. - Przecież ktoś mógłby nie zauważyć zabawki, poślizgnąć się i, nie daj Boże, złamać nogę - dodała, spoglądając z ukosa na swojego zięcia.

- Nasze dzieci nie są aż tak stare i ślepe jak ty, żeby nie zauważyć wielkiej pluszowej ryby na podłodze - odparł, na co kobieta prychnęła urażona.

- Jesteś taki bezczelny - syknęła z taką wściekłością, że Jeongguk usłyszał syczenie kobry, przez co zaśmiał się dźwięcznie. - Mój Boże, co Taehyung w tobie widzi? - prychnęła ponownie, zsuwając się z małym Jeonem na podłogę, gdzie podała maluchowi kilka zabawek.

- Mój Boże, dlaczego nikt jeszcze nie zamknął cię w klatce w zoo? - brunet odwdzięczył jej się tym samym, a na jego twarzy pojawił się zwycięski uśmiech, kiedy Taehyung nareszcie wrócił do salonu z filiżankami herbaty.

I być może starszy Jeon pomyślałby, że tym razem będzie spokojnie, dopóki Jeongguk nie dostał w głowę wielkim, pluszowym misiem.

Wszyscy przenieśli wzrok na panią Kim, a nawet mały Jaewoo pokazał na nią palcem, kiedy zadowolona, jak gdyby nigdy nic, sięgnęła po filiżankę z herbatą.

- Mamo!

- Ale to on zaczął! - krzyknęła oburzona kobieta, kiedy rozzłoszczony Taehyung skrzyżował ręce na piersi.

- Właśnie, że nie! To ona! - krzyknął Jeongguk, przez co dostał rozzłoszczone spojrzenie teściowej, a Taehyungowi opadły ręce. Westchnął ciężko, po czym usiadł na brzegu kanapy, tak aby pod pełną kontrolą mieć swoją matkę i Jeongguka.

- Nawet się nie odzywajcie - powiedział rozzłoszczony i wziął malucha na ręce, musząc jakoś przetrwać ten cyrk trwający między tą złośliwą dwójką.

do góry nogami {kth . jjk}Where stories live. Discover now