22

5.4K 205 3
                                    


Gdy rano się obudziłam byłam dosyć wyspana co mi zdarza się bardzo rzadko. Ponieważ zazwyczaj dręczą mnie jakieś koszmary, ale przecież każdemu się to zdarza.  Wstałam z łóżka, po czym poszłam do łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic i załatwiłam swoje potrzeby fizjologiczne.  Od razu po wyjściu z niej weszłam do garderoby.  Tam też zaczęłam szukać stroju na dzisiejszy dzień. No bo przecież nie pokażę się Alfie w dresach, chociaż wolałabym to. Oznaczałoby to, że nie umiem okazać szacunku. Po kilku minutach rozrzucania ubrań  po całym pomieszczeniu w końcu znalazłam odpowiedni ubiór.  Strój składał się z białej bluzki na krótkim rękawie, czarnej  rozkloszowanej spódniczki, tego samego koloru marynarki i szpilek. Nie sądzicie, że wyglądam raczej jak bizneswoman. Gdyby tylko nie te moje nogi, które  trzęsły się że stresu. Gdy tylko się w to ubrałam wysuszyłam włosy, a następnie związałam je w kłosa.  Tym razem zrobiłam lekki makijaż. Będąc już gotowa zeszłam na parter. Po drodze witałam się z omegami, które dokończyły szykowanie pokoi.  W jadalni zasiadłam razem z innymi do jedzenia. Nie tylko ja byłam zestresowana przyjazdem nowych wilków, gdyż prawie każdy nie mógł się doczekać, by poznać kogoś innego, ale również byli czujni. Później jeszcze raz weszłam na piętro alfy do swojego gabinetu.  Od tego co zobaczyłam rozbolała mnie głowa. Chyba zaraz stąd pójdę. Całe biurko było zawalone różnymi śmieciami

— Diana!!!— krzyknęłam głosem alfy.

Po chwili usłyszałam jak dysząc biegnie do mnie

— Co się stało Em?— spytała się mnie gdy już była w moim biurze

— Co to jest?— wskazałam na stertę papieru

— To są dokumenty, które ty osobiście musisz przejrzeć

— Dlaczego?

— One są od naszych  sąsiadów — o nie. Jeśli się okaże, że ojciec mojego najlepszego kolegi, chcę mnie z nim sfatać to nie wie co zrobię

"Przecież masz już mate"

"A było tak pięknie jak mi o nim nie przypomniałaś"

— i nie tylko. Emmo musisz sama to przejrzeć... — dodała po chwili. Ale nie skończyłyśmy  naszej rozmowy ponieważ obydwie usłyszałyśmy odgłos samochodu.  Alfa przyjechał. Razem z moją betą wyszłam z pokoju i poszłyśmy na dół. Otworzyłam drzwi gościom. Zobaczyłam sześćdziesięcioletniego mężczyznę, od którego można było czuć na kilometr rentę. Alfa.  Za przywódcą stał jakiś młodszy mężczyzna wraz z kilka lat ode mnie straszą dziewczyną. To zapewne beta i jego żona. Nawet nie musiałabym się zastanawiać kim on jest ale nie chciałam używać wilczych zmysłów, by to sprawdzić.

— Alfo — powitał mnie. A może cześć Emmo?  Chyba będę musiała mu powiedzieć jak mam na imię by właśnie po nim do mnie mówił

— Przywódco — powitałam się z  nim. Po  czym zaprosiłam ich do środka.

433 słów

Luna(Zakończone)Where stories live. Discover now