8.

8.3K 290 5
                                    

— Kochanie już niedługo będziesz tego chciała.

— Po moim trupie

— Dobrze niech Ci będzie Emmo, tym razem wygrałaś, ale następnym razem nie będę taki łaskawy.

Wyszedł z pokoju. Nareszcie spokój. Co za szczęście. Poszłam do łazienki, gdzie załatwiłam swoje potrzeby fizjologiczne. Do pokoju weszłam okryta jedynie ręcznikiem. Ruszyłam do garderoby, gdzie otworzyłam pierwszą lepszą szafę. Były tam jakieś męskie ubrania. Wyciągnęłam pierwszą lepszą bluzkę. Następnie wysyłamy do szafy stojącej po przeciwnej stronie od tej. Byłem tam sukienki, spódnice, bluzki, botki, T-shirty i wiele innych rzeczy ubrań, butów oraz akcesoria. Odłożyłam bluzkę mojego przeznaczonego i zebrałam piżamę stąd. Ubrana już w czystą bieliznę oraz z czarną podkoszulkę i tego samego koloru spodenki położyłam się w wygodnym łóżku i odpłynęłam do krainy Morfeusza. Rano obudziłam się przez światło padające do pokoju. Kto był na tyle głupi i nie zasłonił okien. Odpowiedź jest prosta alfa, a może ja. Wszystko ze zła to mój przeznaczone. Leniwie wyszłam z łóżka, poszłam do łazienki. Po drodze zahaczając jeszcze o garderobę, z której wyciągnęłam strój. W toalecie załatwiłam swoje potrzeby fizjologiczne, umyłam się, a następnie ubrana w czarne bardzo krótkie spodenki, biały crop top i białe superstary wyszłam z pokoju. Zeszłam na śniadanie prowadzona zapachem pysznego jedzenia. W jadalni zastałam prawie wszystkich członków watahy. Na pewno nie było to mojego mate. I to nawet dobrze. Z tego, co słyszałam wilkołaki robią awantury swoim partnerką za to jak są ubrane. Usiadłam na jednym z dwóch wolnych miejsc i zaczęłam spożywać swój posiłek. Gdy go już zjadłam, poczułam na sobie palący spojrzenie. Odwróciłam się ze stronę tej osoby. I wiecie kogo zobaczyłam? Oczywiście, że Cola. Jego oczy były teraz czarne jak węgiel. No to mam przerąbane.

— Wszyscy macie wyjść! Liam— zwrócił się do blondyna o zielonych oczach — ty i Emma zostajecie — rozkazał głosem alfy.

Wataha posłusznie wykonała jego polecenie. Po chwili została tylko nasza trójka. Cole patrzał się na mnie takim wzrokiem, jakby chciał się zaraz na mnie rzucić.

— Nie w miejscu publicznym Cole — powiedział do niego ten chłopak.

— Bardzo śmieszne Liam lepiej zajmij się Misti — kim ona jest? Może jego mate?

"Brawo! Ale ty jesteś spostrzegawcza"

" Zamknij się."

— Jest na zakupach z moją matką — ja też tak chcę.

— To idź się zajmij swoim papierami.

— To dlaczego kazałeś mi zostać?

— Spotkamy się u mnie za dwadzieścia minut. Musimy pogadać.

— Okej

On wyszedł z je dali, a ja zostałam sama z moim przeznaczonym.

394 słowa

Luna(Zakończone)Where stories live. Discover now