9.

8.1K 306 7
                                    

Cole złapał mnie za rękę i zabrał do jego sypialni. Gdy już byliśmy w środku, usiadłam na łóżku i czekałam aż, zrobi mi awanturę, dotyczącą mojego stroju.

— Nigdy więcej się tak nie ubieraj- powiedział, po czym wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami i zamykając je na klucz. Ciekawe co mu się nie podoba w tym ubiorze? A zresztą to jest moje ciało i mogę się ubierać, jak chce, a on nie ma nic do gadania związku z tym.


Co ja mam robić sama w tym pokoju? Gdybym chociaż miała jakąś ciekawą książkę do czytania, to bym jakoś przeżyła tę nudę. Co prawda jest to telewizor, ale nie mam zamiaru siedzieć i oglądać jakiś serial. Normalnie bym to robiła, lecz dzisiaj chcę poczytać, wcielić się w rolę głównej bohaterki. Wiem, co zrobię! Spacer po lesie w zupełności mi wystarczy. Chociaż nie będzie to żadna powieść czy film spędzę czas na świeżym powietrzu i zastanowię się nad jedną sprawą. Zaraz tylko jakie mam wejść na dwór tak, żeby nikt mnie nie zauważył. Nie chcę tego, ponieważ wtedy wszyscy będą chodzić za mną. Jako że jestem luną, muszę być bezpieczna. Po chwili widziałam już, jak to zrobię. Otworzyłam na oścież okno od sypialni. Spojrzałam w dół. Czy tu musi być aż tak wysoko? Na szczęście, jako że jestem po części wilczycą nic mi się nie stanie. Chociaż mam taką nadzieję. To będzie pierwszy raz, kiedy będę skakała z tak dużej wysokości. Odsunęłam się o metr. Rozpędziłem się i skończyłam. W połowie lotu zmieniłam się w swoją czarną wilczycę. Wylądowałam na czterech łapach. Normalnie jak kot. Znalazłam się kawałek od lasu. Zaczęłam biegnąć teraz tylko uważać, żeby nie zauważyły mnie wilkołaki patrolujący teren watahy. Będąc już w środku zbiorowiska drzew, usłyszałam wycie. Wilk, który wył, był smutne i zarazem wkurzony. Chyba wiem, kim on był. Alfa. Nagle dzięki moje wilczemu słuchowi uchwyciłam dźwięk łamiących się gałęzi. Chwilę potem stało przede mną dziesięć wilków. Zrobimy one przejście jednemu. Po chwili ujrzałam przepięknego białego wilka. Z oczami takiej samej barwy, jakie ma Cole. Na szczęście nie spojrzał w się w moje oczy, więc nie wiedział, że to jestem ja. Chociaż mógł też to wyczuć, co ja gadam, nie mógł, ponieważ moje kolejne zdolności to ukrywanie zapachu swojej wilczycy. Zawarczał. Na co moja wilcza strona zaskomlała. Błagamy wilczyca alfa, boi się Alfy. Podniosłam lekko łeb i w tym momencie nasze oczy się spotkały.

"Moja" wywarczał do mnie w myślach. Zaraz ktoś mi powie, co to się dzieje. Przecież się już jestem jego. Podszedł do mnie i dotarł twój łeb o mój.

"Proszę zmienić się kochanie"
Ja nie ruszam się z miejsca, on po chwili stał się człowiekiem. Na szczęście miał na sobie ubranie. Zaraz po nim zrobili to samo członkowie jego watahy.

"Teraz twoja kolej skarbie" przeszkadzało mi w myślach.

— Cole, ty czasami nie masz już mate?— zapytał się go zdziwiony Liam

— To był błąd. Ona nie jest moją przeznaczoną. Natomiast ty jesteś — wskazał na mnie.

Zawarczałam na niego. Jak on śmiał coś takiego powiedzieć?

"Em uspokój się. On nie chciał tego powiedzieć"

"Ale to zrób Dafne"


502 słowa





Luna(Zakończone)Where stories live. Discover now