Rozdział 13

1.7K 21 3
                                    


***

Dzwonek domofonu. Melania rzuca wzrokiem na zegar łazienkowy – dziewiętnasta. Przez moment usiłuje sobie przypomnieć przebieg rozmowy z Adamem. Jest pewna, że miał być o dwudziestej, waha się, ale w końcu szybko narzuca na siebie jedwabny szlafrok i biegnie do drzwi.

– Słucham?

– Witam, panno Duvall. Pan Harding do pani.

– Kto? Proszę powtórzyć. – Dobrze usłyszała, ale chce sobie dać jeszcze trochę czasu na odnalezienie się w zaskakującej sytuacji.

– Adam Harding. – Głos portiera brzmi znajomo, ale i tak jej nie uspokaja.

– Proszę go wpuścić.

– Oczywiście.

– Dziękuję.

Mel rozgląda się nerwowo, jakby gdzieś na ścianie pokrytej seledynową tapetą mogła znaleźć odpowiedź na nurtujące ją pytanie. „Chyba się nie pomyliłam?" – zachodzi w głowę.

– Hej. – Adam wchodzi do mieszkania i cmoka ją delikatnie w policzek. – Przepraszam, jestem godzinę przed czasem.

Kobieta oddycha z ulgą. Nawet nie myśli, żeby spytać, skąd ten pośpiech.

– Możesz gdzieś to schować? – Gość podaje jej grafitową marynarkę.

– Tak, oczywiście. – Zabiera ubranie przesycone zapachem mężczyzny i wiesza je w szafie wnękowej. – Zapraszam. – Wskazuje drogę do salonu. – Czegoś się napijesz?

– Nie. Dziękuję. – Adam staje przy regale z kolekcją filiżanek i przygląda się im z ciekawością.

Melania taksuje go wzrokiem. Harding jak zwykle wygląda oszałamiająco: włosy, najwyraźniej lekko wilgotne (bo wydają się nieco ciemniejsze niż zwykle), zostały ułożone niedbale na bok. Elementy stroju są doskonale dobrane: czarna koszula napięta na mięśniach ramion i pleców, spodnie przylegające do wąskich bioder i pośladków rysujących się pod tkaniną, błyszczące buty. Adam jest piękny i niewiarygodnie seksowny, aż zapiera jej dech w piersiach.

– Jeśli nie masz nic przeciwko temu, pójdę do łazienki... – Melania czuje się dziwnie skrępowana, gdy to mówi. – Chciałabym...

– Będziesz się malować? – Adam odwraca się niespodziewanie.

– Tak.

– Pójdę z tobą – stwierdza po sekundzie. – Uwielbiam patrzeć na kobietę, gdy robi makijaż.

Panna Duvall zagryza wargi, myśląc, że to dosyć dziwne upodobanie, ale nie protestuje. Razem wchodzą do łazienki. Adam znów rozgląda się z zainteresowaniem. Nie był jeszcze w tym zakątku jej apartamentu. Łazienka jest duża i piękna, tak jak jego oczy. Błękitna (a tu i ówdzie – szmaragdowa) glazura pokryta specjalną warstwą opalizującego tęczowo szkliwa, beżowe dodatki: ręczniki, dywaniki przed dwuosobową kabiną i wanną z jacuzzi, złote wykończenia armatury i takież kinkiety – całość sprawia wrażenie plaży w Saint Tropez. Morze, piasek i słońce... Melania była tam raz na wakacjach, dwa lata temu, i do dziś nie może zapomnieć, jak bardzo się jej podobało.

– To trochę potrwa. Chcesz usiąść? – Patrzy na Adama, opierającego się o brzeg kamiennego blatu szafki.

– Nie.

Mel wzrusza ramionami, znów nerwowo przygryza wargi. Stara się nie dać po sobie poznać, jak bardzo krępuje ją ta sytuacja, dlatego dość zamaszyście otwiera szufladę skrytą pod umywalką. Wyciąga pokaźny koszyk z kosmetykami i kładzie go zaraz obok zagłębienia wyciętego w kremowym marmurze.

Anatomia uległościWhere stories live. Discover now