17. Rozliczenie przeszłości

25 2 33
                                    

Drzwi windy nagle otworzyły się i Frisk znalazła się w New Home. Na ostatniej prostej przez pałacem króla. Tym razem naprawdę, jak nigdy przedtem była wypełniona DETERMINACJĄ.

– Hej, Chara, pamiętasz wszystkie poprzednie czasy? – zapytała nie licząc na odpowiedź. Znała ją z resztą. Naprawdę by się zdziwiła, gdyby nie pamiętał.

Ludzie nie mogą wchłaniać innych ludzkich Dusz, ale już zdążyła się przekonać, że pozostała szóstka jest w jakiś sposób świadoma tego, co się dzieje. W końcu w innym wypadku jak mieliby jej pomóc? A skoro tak i skoro pamiętają poprzednią przyszłość, wcale nie musiała przejmować nad nimi kontroli. To zabawne, że dostarczenie jednego, zupełnie niezwiązanego ze sprawą listu, naprawdę jej pomogło. Co prawda nie było pewności, że jej pomysł zadziała, ale po pierwsze, to mogło się udać, a po drugie i tak nie miała nic do stracenia.

Chciała jak najszybciej pobiec prosto do sali tronowej, ale koniecznie chciała jeszcze zatrzymać się przed lustrem. Miała nadzieję jeszcze raz zobaczyć ducha Chary, ale niestety, przywitało ją tylko własne odbicie. Oparła się czołem o szklaną taflę, zamykając oczy i próbując przywołać pod powiekami jego wygląd. Niby widziała go tylko przez chwilę, ale wciąż... To wydawało się takie ważne...

– Pomimo wszystko to wciąż my. Ty i ja – powiedziała cicho, nim ruszyła dalej.

Nie musiała wchodzić do pokoju rodzeństwa Dreemurr, bo ich prezenty miała wciąż przy sobie. Upewniła się tylko, że założyła medalion i pobiegła na spotkanie z ostatnim przeciwnikiem. Asgore przywitał ją tak jak poprzednie kilkanaście razy, znów prosił, by dokończyła wszystkie niezałatwione sprawy i tłumaczył czym jest Bariera. Frisk ledwo powstrzymywała się od niecierpliwego podskakiwania. Nie musiała walczyć z Asgorem, wystarczyło tylko, by pokazał jej pojemniki z Duszami. Mogła oczywiście się mylić, ale miała tą szczególną możliwość próbowania bez ryzyka. Zawsze mogła cofnąć czas i zacząć od nowa, no nie?

– Człowieku, miło było cię poznać – pożegnał się król, a ona tylko na to czekała. Zaraz odetnie jej możliwość ucieczki. Wystarczyło tylko przemknąć pod jego włócznią, chwycić stabilnie nóż i uderzyć w odpowiednim miejscu. Miała nadzieję, że szkło, z jakiego zrobione są te naczynia, nie jest bardzo wytrzymałe. Musiała dać radę je stłuc od tego zależały losy świata.

Oboje byli gotowi do wyprowadzenia ataku. Oboje wzięli głęboki oddech i poprawili swoje bronie w rękach. Frisk rozstawiła inaczej stopy, by stać pewniej. Miała nawet wrażenie, że Asgore spojrzał jej w oczy, jakby upewniając się, że może rozpocząć walkę, dlatego delikatnie skinęła głową. Potwór uniósł rękę ze swoim trójzębem, by zniszczyć jedno z towarzyszących dziewczynie złotych słów, tym samym pozbawiając opcji okazania litości. Nim jednak zdążył to zrobić, płomień, który pojawił się dosłownie znikąd, strącił go z nóg.

– Co za żałosna kreatura znęca się nad niewinnym stworzeniem – rozległ się pełen wyrzutu głos Toriel.

Frisk zamarła, w myślach wyklinając na siebie, że w ogóle poszła rozmawiać z mamą, skoro efekt okazał się odwrotny od zamierzonego. Kątem oka widziała, jak król podnosi się na nogi, ale nie sądziła, by zaatakował ją teraz znienacka. Był na to zbyt honorowy.

Nie tak powinno być. Nie tak to zaplanowała.

Toriel przytuliła dziewczynę, uspokajając ją, choć Frisk żadnego uspokojenia nie potrzebowała. Przynajmniej chwilę temu, bo teraz już powoli brała ją złość. Mama tłumaczyła jej, jak zdała sobie sprawę, że nie może Frisk zostawić samej z wyborem „zabić króla, czy samej zginąć", że nie można tak po prostu kogoś poświęcić, że wciąż mogą być szczęśliwi, żyjąc w Podziemiu. Ale to tak nie działało, a Frisk podjęła już swoją decyzję!

Epilog Cz.1 "Zobaczyć Gwiazdy"Where stories live. Discover now