9. Undernet

25 2 12
                                    

Frisk poczuła się jak małe dziecko, chowające się za mamą, gdy zdała sobie sprawę, że doktor Gaster stoi między nią, a tym wrzeszczącym, czarnym... czymś.

– Jak śmiałeś mi przeszkodzić!!! – wydarło się to coś. – Idioto! Naprawdę myślisz, że jesteś w stanie cokolwiek zmienić?

– G♎✉b✉ ♦♋k ni♏ b✉ło📪 ni♏ b♋ł b✉ś się ♦♏r♋z – odparł spokojnie mężczyzna.

Frisk zauważyła, że to coś wyglądało... trochę jakby ktoś ulepił jej rzeźbę z czarnego wosku i częściowo ją rozpuścił. Przerażające, zwłaszcza w połączeniu z tymi płonącymi czerwienią oczami. W dodatku... znała ten głos... Oj, znała go aż za dobrze...

– To ty ich wszystkich zabiłeś – szepnęła, na co kreatura zaśmiała się okrutnie.

– Nie, to ty ich zabiłaś słonko – roześmiał się szyderczo. – Myślałem, że zabawa się skończyła, kiedy ty się pojawiłaś, ale.. hah... tak łatwo było się tobą bawić... A mina tego uśmiechniętego śmiecia! Widziałaś tę minę?!

Frisk być może powinna się bać, w końcu demon pokazał swoje prawdziwe oblicze i było ono po prostu straszne. Jednak w tej chwili czuła tylko złość. Nawet nie tylko na niego. Była zła na siebie, że dała się wykorzystać i zrobić z siebie mordercę. Na pewno był jakiś sposób, by się od niego uwolnić już dużo wcześniej, a ona nie potrafiła go znaleźć i to ją irytowało. Na niego natomiast wściekała się, bo mimo wszystko wciąż kłamał. To on przejął nad nią kontrolę. To on zabijał, nie ona.

Doktor też wyglądał na bardziej wkurzonego niż smutnego, jak wcześniej. Patrząc na jego minę, dziewczyna już wiedziała, co się za chwilę stanie.

– ☠♓☝♎✉ 🔹♓⬇♍♏🙂 ▪♓♏ 🔳🔲☪🔹🔲⚫⬇ ♍♓ 💧😐📦☪✉🔹♎☪♓↘ 💣🔲♓♍👇 ♎☪♓♏♍♓✏ – cichy, niski głos zwiastował tylko jedno. Frisk przyszło do głowy, że takim głosem mogła mówić sama śmierć...

...

.........

Czy kiedyś już czegoś podobnego nie pomyślała?

Nagle wrzeszcząca kreatura została otoczona przez coś, co wyglądało jak czaszki dinozaurów, czy innych bizonów. Sans używał czegoś podobnego w walce z nią. Z paszcz tych czaszek w jednej chwili wydobyły się promienie śmiercionośnej energii, lasera, czy po prostu odbierającej zdrowie magii. Kreatura wrzasnęła coś w stylu „nie przegram", a gdy po kilku sekundach atak doktora Gastera rozwiał się w powietrzu, zostało po niej tylko trochę czarnej mazi.

– Już? Znaczy... tylko tyle? – zdziwiła się Frisk. Naprawdę jeden cios wystarczył, by pokonać to, co bezkarnie bawiło się nią i tyloma potworami? Nie, żeby narzekała, ale... naprawdę?

– ❄✉lko n♋ chwilę go w✉gon♏m – odparł Gater. – Wróci📪 ♋l♏ ♦✉m z♋jmi♏m✉ się ki♏d✉ indzi♏j📬 ❄✉mcz♋sm📬📬📬

Wziął ją za rękę i poprowadził gdzieś przez białą pustkę. Nie miała pojęcia dlaczego mu na to pozwala. Przecież już wcześniej została oszukana. To, że ktoś pomógł jej wyrwać się spod jednego wpływu, nie znaczyło, że nie zamierzał wykorzystać tego do własnych celów. A jednak z jakiegoś powodu ufała temu wysokiemu szkieletowi. Poza tym, w tej chwili, zdawało się, że naprawdę nie ma innego wyboru.

***

***

***

Epilog Cz.1 "Zobaczyć Gwiazdy"Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt