Wspólna nauka

495 22 5
                                    

PERSPEKTYWA MIKE'A:

Pędziłem ulicami Hawkins, żeby jak najszybciej dojechać do domu Max. Mieliśmy wszyscy spotkać się, żeby przygotować się do najbliższego sprawdzianu z matematyki, a jako że moje oceny z większości przedmiotów bardzo się obniżyły, musiałem go napisać jak najlepiej. Nie było mi to na rękę; wolałem zostać w domu i czekać na ewentualny telefon od El. Wyjechała dopiero dwa dni temu, ale poza krótkim komunikatem od Will'a, że nie mają czasu, bo rozpakowywują rzeczy i zmieniają dom na bardziej przytulny, nic nie wiedziałem. Było mi tak źle z tym, że nie mogłem w każdym momencie wsiąść na rower i pojechać do chaty Hoppera, żeby spotkać się z dziewczyną. Nasza drużyna też już nie jest taka sama, odkąd nie ma na miejscu dwóch z jej członków. Lucas jest wyjątkowo smutny, prawie od razu jak furgonetka odjechała, wsiadł na rower i razem z Max pojechali do jego domu. Przynajmniej on ma swoją dziewczynę na miejscu. Po wydarzeniach z Starcourt prawie w ogóle się nie kłócą, można nawet powiedzieć, że są bardziej zgrani i konkretni niż kiedykolwiek. Od początku byli wybuchową parą i teraz już wiem, że nie powinienem słuchać w wielu kwestiach mojego przyjaciela, bo nie zawsze ma racje co do dziewczyn. El jest wyjątkowa i nie taka jak inne dziewczyny. Życie w długiej izolacji bardzo na nią wpłynęło, tak naprawdę otworzyła się tylko na drużynę i naszych starszych przyjaciół no i na Joyce oczywiście. Gdyby nie wzięła El pod swoją opiekę nie mam pojęcia, gdzie by trafiła. Wolę o tym nawet nie myśleć.

Gdy tylko wjechałem na ulicę rudowłosej, zobaczyłem już pozostałe dwa rowery na podjeździe; to było oczywiste, że Lucas już będzie, ale myślałem, że Dustin przyjedzie później, tak przynajmniej wspominał. Położyłem mój pojazd obok pozostałych i podszedłem do drzwi frontowych. Już nie musiałem się bać, że otworzy mi je wściekły Billy, skoro już go nie było. Pomimo tego, że został opętany, uratował życie El, w jakimś stopniu wymazał u mnie swoje winy. Gdyby nie on. mogłaby już nie żyć. Wciąż jednak współczuję Max, bo wiem że w jakimś stopniu tęskni za swoim przyrodnim bratem, nawet jeżeli nie był dla niej dobry. W końcu byli rodziną, mieszkali pod jednym dachem, chociaż nie wiadomo ilu rzeczy dziewczyna nam jeszcze nie powiedziała. Omija temat Billy'ego szerokim łukiem, ale mam nadzieję, że przynajmniej rozmawia na ten temat z Lucasem albo z El; obie kogoś straciły.

Zapukałem do drzwi, poprawiając spadającą torbę z zeszytami, która wisiała luźno na moim ramieniu. Gdy miałem powtórzyć pukanie, w progu stanęła Max. Włosy miała związane w luźnego koka, a na sobie starą koszulę przyrodniego brata i jakieś jeansy. Uśmiechnęła się lekko i gestem dłoni zaprosiła mnie do środka. Jej rodziców nie było w domu; z salonu dochodziły za to śmiechy chłopaków. Lucas siedział na podłodze z butelką coli w dłoni, a Dustin na kanapie, tłumacząc mu coś, o czym nie miałem zielonego pojęcia. Zeszyty i podręczniki leżały pozamykane na stoliku, musieli czekać z nauką na mnie. Przywitałem się z chłopakami i zająłem miejsce obok Dustina, żeby Max mogła usiąść ze swoim chłopakiem.

- Jakieś wieści od El? - zapytała dziewczyna, biorąc poduszkę z fotela.

- Oprócz wiadomości od Will'a, to nic. Rozumiem, że rozpakowywują się i w ogóle, ale mogłaby się odezwać... Już tęsknię i nie wiem co ze sobą zrobić. - zacząłem bawić się palcami.

- Na pewno odezwie się, jak da radę, przecież o tobie nie zapomniała. Mają dużo do zrobienia, więc nie miej jej tego za złe. Daj jej trochę czasu. - powiedziała dziewczyna, a ja w odpowiedzi posłałem jej delikatny uśmiech. - To co, matma? Dustin, nasz guru ścisłych przedmiotów, tłumacz to cholerstwo, bo bez ciebie nie damy sobie rady! - zrobiła minę, jakby miała się rozpłakać, na co wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.

- Już, moment. A w ogóle jak wróci twoja mama z pracy, to nie przerazi się, że siedzisz sama z trzema dojrzewającymi chłopakami? - poruszył zabawnie brwiami, na co oberwał poduszką od Lucasa. - Ej!

- Wie, że jesteście moimi przyjaciółmi, a poza tym każdy z was jest zajęty, nieprawdaż? - szturchnęła swojego chłopaka ramieniem.

- Dobra ej, muszę podciągnąć oceny, tak? Ledwo mnie przepuściła w zeszłym roku do następnej klasy, więc muszę się podciągnąć. Bez pomocy sobie nie poradzę, więc błagam, możemy zacząć? - westchnąłem, odchylając głowę do tyłu.

- Wow, nie sądziłem, że dożyję dnia, kiedy Mike będzie chciał się uczyć. - zaśmiał się Dustin.

- Haha, bardzo śmieszne, zaczynamy?

Otworzyliśmy książki i zeszyty, a chłopak zaczął tłumaczyć wszystko po kolei. Może jednak moje oceny nie będą tak żałosne, jak ostatnim razem?

Far Away From You | MILEVENWhere stories live. Discover now