Wsparcie

357 18 7
                                    

PERSPEKTYWA MIKE'A:

Następnego dnia El i Will mieli rozpocząć naukę w nowej szkole. Planowałem zadzwonić do nich popołudniu, ewentualnie wieczorem. Moja dziewczyna na pewno się stresowała, tak samo przed pierwszym dniem w naszej szkole. Cieszyłem się, że są we dwójkę i przejdą przez to razem. Ja i reszta mogliśmy jedynie wspierać ich mentalnie. Chciałem zrobić coś więcej. Przez tą dzielącą nas odległość czułem się bezsilny.

Siedziałem w piwnicy, w naszym małym miejscu, które stało nieruszone odkąd El zamieszkała w mojej piwnicy. Nie zniszczyłem go nawet kiedy odzyskałem ją po prawie roku. Zawierało zbyt wiele wspomnień, z czym dziewczyna się zgodziła. Dlatego więc, kiedy do mnie przychodziła, leżeliśmy sobie tam razem. Za wiele przestrzeni tam nie było, ale przynajmniej mieliśmy wymówkę, żeby się poprzytulać. Tęsknię za uciskiem jej głowy na mojej klatce piersiowej, za jej miękkimi włosami, które mógłbym przeczesywać godzinami. Brakuje mi słuchania jej oddechów, kiedy zasypiała wtulona we mnie oraz za jej drobnymi ramionami, którymi tak mocno mnie oplatała.
Teraz miałem tylko koc i książkę. Było pusto, brakowało El. Jej zapach powoli się ulatniał, koc przestał już nią pachnieć. Nie mogłem się kompletnie skupić na lekturze, dlatego zirytowany odłożyłem ją na bok. Zmieniłem pozycję, tak, żeby zanurzyć twarz w poduszce, która jeszcze miała jej woń. Zaciągnąłem się tym pięknym zapachem, oddychając głęboko. Poczułem się odrobinę lepiej, dodało mi to siły. Zamknąłem oczy i nawet nie wiem kiedy zasnąłem.

Gdy się obudziłem była już szósta wieczorem. Nie spodziewałem się, że moja drzemka potrwa tak długo, w sumie w ogóle nie sądziłem, że zasnę. Przetarłem twarz, ziewając przy tym. W końcu stwierdziłem, że nadszedł czas. Wziąłem krzesło, ustawiając go pod ścianą, na której wisiał telefon. Szykowałem się na dłuższą rozmowę, nie chciałem szybko się rozłączać. Trudno, rodzice mogli mi potrącić pieniądze z kieszonkowego, to nie jest najważniejsze.

Numer do dziewczyny zapamiętałem już dawno temu, więc szybko go wykręciłem. Miałem wielką nadzieję, że odbierze. Nie umawiałem się z nią, więc mogła robić coś innego. Może nawet o mnie nie myślała... Usłyszałem jeden sygnał, drugi, trzeci... czwarty.

- Halo? - usłyszałem znajomy głos Will'a. Zdziwiłem się trochę, bo dzwoniłem na telefon, który El miała w pokoju, jedna z niewielu rzeczy jaką udało się uratować po zniszczeniu chaty, dalej nie wiem jakim cudem.

- Hej Will, to ja. Nie ma El?

- Cześć Mike! Poszła do łazienki, zaraz wróci. Czekała aż zadzwonisz, chociaż mówiłem jej, że sama mogła to zrobić. - na te słowa zrobiło mi się cieplej na sercu. Myślała o mnie. - Pewnie się dziwisz, czemu siedzę w jej pokoju. Rozmawialiśmy i wyjaśniliśmy sobie wszystko, jesteśmy aktualnie zgodnym, przyrodnimi bliźniakami. - zaśmiał się, a ja razem z nim.

- Cieszę się, wiedziałem że w końcu odnajdziecie wspólny język. Czekaj, czyli w szkole będziecie mówić, że jesteście bliźniakami?

- Tak, szczególnie że będziemy w tej samej klasie, jesteśmy w tym samym wieku, tak będzie najbezpieczniej. Podobni nie jesteśmy, ale zawsze się coś wymyśli. - od razu oczami wyobraźni zobaczyłem jak wzrusza ramionami.

- Stresujesz się nowym początkiem? - zapytałem, znając odpowiedź.

- Znasz mnie Mike. Ja się zawsze stresuję nowościami. Na szczęście nie będę musiał przechodzić przez to sam. Mam przecież siostrę, więc sobie pomożemy. - wyczułem, że się uśmiecha, czyli naprawdę się dogadali. - Wiem o czym myślisz stary. Nie zamierzam odbijać ci El, jesteśmy aktualnie oficjalnie rodziną.

- Znam cię Will, nie zrobiłbyś tego. Poza tym wolisz gry. - zażartowałem.

- Will? - w pokoju rozległ się znajomy głos. - Mike dzwoni?

- Tak, więc już was zostawiam. Pa stary. - szybko się z nim pożegnałem, po czym na twarzy rozkwitł mi ogromny uśmiech.

- Hej Mike. - przywitała się cicho. - Przepraszam, że to niej ja odebrałam.

- Nie masz za co przepraszać. Will powiedział mi, że się dogadujecie. Naprawdę się cieszę. Powiedział też, że mam się o was nie martwić...

- Przecież jesteśmy rodzeństwem. - zaśmiała się. - Jak tam u ciebie?

- Najpierw ty mi powiedz. Jak się czujesz? Jutro zaczynasz nową szkołę, a wiem jakie to było dla ciebie trudne w Hawkins.

- Boję się, że mnie odrzucą, że się nie dopasuję, bo jestem inna. -  w jej głosie dało się wyczuć smutek.

- Jesteś wyjątkowa i nie myśl o tym w taki sposób. Na pewno poznasz fajnych ludzi, którzy polubią cię taką, jaka jesteś.

- Nie chcę innych. Brakuje mi was. - wyszeptała.

- Nam ciebie i Will'a też, ale nie bój się poznać nowych osób, dzięki nim na pewno będzie ci łatwiej. Nas nigdy nie stracisz, o to nie musisz się martwić. - tak bardzo chciałem ją w tamtym momencie przytulić.

- Tęsknię za tobą Mike, nawet nie wiesz jak bardzo.

- Ja za tobą też Słońce, ja za tobą też... - westchnąłem.

Far Away From You | MILEVENWhere stories live. Discover now