Szkoła

291 21 2
                                    

PERSPEKTYWA EL:

Stałam przed lustrem, które znajdowało się na drzwiach po wewnętrznej stronie szafy i zastanawiałam się, czy mogłam tak iść pierwszego dnia. Założyłam musztardowe spodnie, które jakiś czas wcześniej kupiła mi Joyce i w których czułam się naprawdę komfortowo. Jako że już zaczynało się ochładzać, założyłam wełniany sweter w kolorze fioletowym, z białymi paskami. Należał on do Max, która dała mi go trochę przed wyjazdem, kiedy naprawdę potrzebowałam jakichkolwiek ubrań. Dopóki nie zaczęłyśmy jeździć po sklepach, chodziłam w ubraniach mojej opiekunki. Wtuliłam się w miękką tkaninę, zaciągając się jej zapachem. W prawdzie nie pachniał już tak jak moja najlepsza przyjaciółka, wiedziałam że należał do niej. Dzięki temu czułam się pewniej, mając cząstkę dziewczyny przy sobie. Na ręce, tak jak zawsze miałam niebieską gumkę do włosów, którą nosiła córka Hop'a, Sarah. Nigdy się z nią nie rozstawałam, była wyjątkowym prezentem i wiedziałam, że mój tata cieszył się z faktu, że znów była używana. Na drugim nadgarstku miałam bransoletkę od Mike'a, którą wręczył mi parę tygodni po wydarzeniach w Starcourt. Sam ją zrobił z ciemnych rzemyków, na pewno namęczył się, żeby była tak ładnie, skomplikowanie zapleciona. W szafie na wieszaku z kolei miałam moją ulubioną bluzę Mike'a, którą dał mi, wiedząc jak ją lubiłam. Była ciepła, duża, w ciemnym odcieniu zieleni z dużą, czarną gwiazdką na środku. Uwielbiałam się w nią wtulać.

Będąc gotowa, zeszłam na śniadanie, z niewielkim przypływem pewności siebie.
Miałam przy sobie rzeczy należące kiedyś do ważnych dla mnie osób, co dodawało mi otuchy. W kuchni Joyce smażyła jajecznicę, Jonathan pił kawę, czytając książkę, a Will'a jeszcze nie było. Podeszłam do stołu i nalałam sobie szklankę wody ze dzbanka. Kobieta odwróciła się od trzymanej patelni i przyjrzała mi się dokładnie. Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, po czym poprawiła palcami moje włosy.

- Wyglądasz ślicznie El. Na pewno dasz sobie radę. Za jakieś pół godziny wyjedziemy i zawiozę was pod szkołę. Niestety będziecie musieli wrócić sami, bo kończę zmianę przed piątą. Chyba, że Jonathan po was przyjedzie. - spojrzała na chłopaka, który pokazał jej w odpowiedzi kciuk w górę. - Czyli wszystko załatwione, nie będę się musiała martwić. Lunch macie przygotowany koło lodówki, nie zapomnijcie o tym.

Tak jak zawsze zjedliśmy rodzinne śniadanie, co było naprawdę miłe. Z Hop'em często nie było na to czasu, gdyż musiał jechać na komendę. Wspólne mieliśmy tylko w weekendy i zawsze czekałam na nie (jedliśmy gofry!).
Dwadzieścia minut przed ósmą wsiedliśmy do samochodu Joyce i od razu ruszyliśmy w kierunku szkoły. Powoli zaczynałam czuć ucisk w gardle i brzuch dawał o sobie znać. Jeżeli Will był zdenerwowany, to naprawdę tego nie okazywał.
Joyce wysadziła nas przed dużym budynkiem, szybko odjeżdżając. Ruszyliśmy w kierunku wejścia, zastanawiając się, gdzie znajdziemy sekretariat. Szkoła była naprawdę duża, nie przypominała tej z Hawkins. Korytarze były białe, z odcieniami granatu, szafki poustawiane pod ścianami i pełno uczniów, przynajmniej dwa razy więcej niż liczba, do której przywykłam. Było dosyć głośno, wszyscy rozmawiali ze swoimi przyjaciółmi, śmiali się. Stwierdziłam, że bez zapytania kogokolwiek o pomoc, nigdy nie dotrzemy do naszego celu. Wiedziałam, że Will tego nie zrobi, więc podeszłam do jakiejś blondynki, delikatnie dotykając ją w ramię. Odwróciła się do mnie z lekkim uśmiechem, mierząc od stóp do głów.

- Cześć, jestem Jane. Ja i mój brat jesteśmy tu kompletnie nowi i nie wiemy, gdzie jest sekretariat. Mogłabyś nam pomóc? - miałam nadzieję, że nie odmówi.

- Hejka! Jestem Evelyn, już was zaprowadzę. - wzięła mnie pod ramię, kierując się do przodu. Will musiał trochę przyspieszyć, żeby dorównać nam kroku. - Idziecie po plan lekcji, co? Zostanę z wami i pomogę znaleźć salę. Miło zobaczyć tu kogoś nowego, rzadko pojawiają się nowe twarze. - mówiła bardzo szybko i wesoło, że chwilami nie mogłam za nią nadążyć. - Mam nadzieję, że wam się tu spodoba.

Chyba zaraziłam się odrobinę jej optymizmem. Stwierdziłam, że jeżeli będziemy z nią w jednej klasie, to nie będzie wcale tak źle, jak mi się wydawało. Dziewczyna była przemiła i cieszę się, że to właśnie ją zaczepiłam.

Inaczej nie poznałabym mojej nowej przyjaciółki.

Far Away From You | MILEVENWhere stories live. Discover now