26. Skąd te pokłady koszmarnego piasku?

432 25 2
                                    

*Giny*

Przyszłam do kryjówki Piotrusia Pana, żeby sprawdzić, co z Jakiem. Muszę też z nim porozmawiać, nie tylko o balu, ale tak ogółem. Z nim dzieje się coś złego, a ja muszę wiedzieć co, bo inaczej to nie da mi spokoju. Kocham go i martwię się o niego. Na całe szczęście w kryjówce zastałam jedynie Wendy. 

- Cześć, Jake jest u siebie w pokoju? 

- Tak, ale jeśli śpi, to go nie budź. Ostatnio bardzo kiepsko sypia. 

- Naprawdę? A przypadkiem nie wiesz, dlaczego? - nie dało się nie zauważyć, że mój chłopak ostatnio chodzi, jak zombie, ale nie chciał mi powiedzieć, czym jest spowodowany jego stan. 

- Niestety nie. Szczerze, sądziłam że ty mogłabyś powiedzieć mi coś więcej na ten temat. Tobie zwierza się ze wszystkiego. 

- Nie tym razem, ale jakby nie spał, spróbuję się czegoś dowiedzieć. 

- Dziękuję, Giny.

W pokoju Jaka

Weszłam do środka bez pukania, żeby przypadkiem nie obudzić swojego chłopaka. Okazało się jednak, że Jakie jedynie siedział na łóżku, wpatrując się w martwy punkt na podłodze. Zamykając za sobą drzwi, cicho podeszłam i usiadłam obok swojego chłopaka. Przez chwilę siedziałam w ciszy, czekając na reakcję z jego strony. Gdy ona nie nastąpiła, postanowiłam odezwać się, jako pierwsza: 

- Cześć. 

- Hej. - odpowiedział z westchnięciem.

- Byłam dzisiaj u Evie. Moja sukienka na bal jest już gotowa.

- To fajnie. - stwierdził mało zainteresowany.

- A czy... ty nadal chciałbyś iść ze mną na ten bal? - spytałam ostrożnie, sama nie wiem, dlaczego. 

- Giny, jestem zmęczony. Wiem, że bal jest jutro, ale jakoś nie mam ochoty teraz o nim myśleć. 

- Rzeczywiście coś kiepsko wyglądasz. - chciałam przyłożyć mu dłoń do czoła, ale ją odtrącił. - Spokojnie, chciałam tylko sprawdzić, czy nie masz gorączki. Naprawdę nie wiem, co ci jest. Bardzo dziwnie się zachowujesz. - w moim głosie zabrzmiała nuta wyrzutu. Z moim chłopakiem jest coś nie tak, a ja nie wiem, jak mu pomóc i to mnie najbardziej frustruje.

- Dziwnie, czyli jak? - spytał, jakby będąc na mnie zły, że w ogóle ośmieliłam się zasugerować mu coś takiego. 

- Jak nie ty. - chwyciłam go za rękę. - Jake, co się z tobą dzieje? Martwię się o ciebie. 

- NIC MI NIE JEST. Jestem po prostu zmęczony, to wszystko. 

- W takim razie prześpij się trochę. Może będzie ci lepiej. 

- Nie chcę iść spać. - z facetami czasem bywa, jak z dziećmi. 

- Ja się ciebie nie pytam, czy ty chcesz. Idziesz spać i koniec dyskusji. 

- A kto niby dał ci prawo dyktować mi, co mam robić?! Nie jesteś moją matką! - oczywistym było to, że Jake miał rację, ale i tak jego słowa zakuły mnie w serce. Nie pamiętam, żeby syn Piotrusia Pana kiedykolwiek odnosił się do mnie w taki sposób.

- Jasne, że nie, ale jestem twoją dziewczyną i martwię się o ciebie. Chcę ci jakoś pomóc, ale nie dajesz mi takiej możliwości. 

- Nie potrzebuję pomocy! Jedyne czego potrzebuję to możliwość wyspania się, ale ostatnio w ogóle nie ma takiej opcji. Od tygodnia praktycznie nie spałem. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Zaczynam tracić panowanie nad sobą. - widziałam w jak tragicznym Jake jest stanie, co nie podnosiło mnie na duchu. Jedyny plus stanowił fakt, że wiem już mniej więcej, dlaczego mój chłopak tak się zachowuje.

Następcy : Między nami piratamiWhere stories live. Discover now