12. Skutki niefortunnych zdarzeń

528 25 1
                                    

Uwaga, na dole ważna notka dla tych, którzy na moim profilu czytają opowiadania o tematyce serialu "Miraculum: Biedronka i Czarny Kot." Miłego czytania!

*Jake*

Kiedy tylko wróciłem do domu, od razu zostałem zamknięty w ramionach taty.

- Synku, tak bardzo bałem się, że już nigdy do nas nie wrócisz. - z początku stałem w osłupieniu, nie wiedząc, co zrobić, ale po chwili odwzajemniłem uścisk. Mimo wszystko, dobrze być z powrotem z całą rodziną i nie musieć odpowiadać za całą magiczną krainę. Jednak nikt nie jest tak dobrym Piotrusiem Panem, jak on sam.

- Tato, czemu niby miałbym nie chcieć się obudzić? - zarówno mój ojciec, jak i ciocia Wendy wbili spojrzenia w podłogę, natomiast ciocia Dzwoneczek zrobiła niezadowoloną minę, krzyżując ręce na piersi. - Co macie takie miny?

- Zostawicie nas samych? - spytał tata całej reszty. Ciocia Wendy chciała wyjść, ale powstrzymała ją mama Charlotte:

- Nie, wszyscy jak tu stoimy, powinniśmy być przy tej rozmowie. - oznajmiła stanowczo.

- Dzwoneczku, to chyba jednak sprawa jedynie między Jakiem, a Piotrusiem.

- Ależ ciociu, uważam, że wszyscy powinni zobaczyć reakcję Jaka, na to co wujek Piotruś ma mu do powiedzenia. - okej, tu robi się trochę nieciekawie.

- Mogę wiedzieć, o co chodzi? - Charlotte przyszła dosłownie godzinę przede mną, a jej zapewne wszystko powiedzieli od razu.

- Jake, my... w szczególności ja bardzo bałem się, że w ogóle nie zechcesz do nas wrócić, bo... tam byłeś jedynie z Giny... Czasem odnoszę wrażenie, że żyjesz w przekonaniu, że jedynie ona cię kocha. Pamiętaj jednak, że wcale tak nie jest. My, twoja rodzina, także bardzo cię kochamy. - niemal od razu załapałem, do czego zmierza. 

- Tato, czy wam się to podoba, czy nie, kocham Giny i nie wyobrażam sobie życia bez niej, ale to wcale nie znaczy, że nie zależy mi na was, czy na Nibylandii, jasne? 

- Ta, akurat. - mruknęła Charlotte, po czym opuściła kryjówkę taty. Ciocia Dzwoneczek poleciała zaraz za nią. 

- Echh... - westchnąłem ciężko, widząc reakcję obu wróżek. 

- Nie przejmuj się nimi. Wiesz, że wróżki uwielbiają dramatyzować. Najważniejsze, że znowu jesteś z nami. - tata poczochrał mnie po włosach, co często robił, kiedy byłem mały. Po raz pierwszy od... sam nie pamiętam, kiedy posłałem mu prawdziwie szczery uśmiech. 

*Charlotte* 

Poleciałam z mamą do zbiornika magicznego pyłu, ale nie po to, aby uzupełnić jego zapas, a po to, aby porozmawiać, jak matka z córką. 

- W kogo ten Jake się wdał? Racja, Piotruś w młodości również był bardzo kochliwy, ale nigdy nie poleciałby na pierwszą lepszą. Isabelle również miała naprawdę porządny gust, jeśli chodzi o wybór partnera, a on co? Córka Haka tak namieszała mu w głowie, że aż szkoda gadać. Od razu, kiedy ją tylko zobaczyłam, wiedziałam, że będą z nią problemy. Gdybym to ja była jego matką, lub ty jego dziewczyną, sytuacja wyglądałaby całkowicie inaczej. 

- Nie wiem, mamo, czy ja w ogóle jeszcze chciałabym być jego dziewczyną. Po tym, co odwalił w krainie snów? Nie, dziękuję. 

- Nie wydziwiaj, Charlotte. Wiesz, że zanim Jake poznał córkę Haka, w ogóle taki nie był. 

- Ale pokazał, jaki być potrafi. - skrzyżowałam ręce na piersi. 

- Właśnie dlatego potrzebuje dziewczyny, która będzie w stanie przekierować go na tę właściwą drogę. Rzecz jasna, ową dziewczyną na pewno nie będzie córka Haka, to wykluczone. Bez cienia wątpliwości to TY powinnaś się tym zająć, córko. Skoro mnie nie udało się z Piotrusiem, przez co Jake nie jest twoim bratem, uważam że powinien zostać twoim partnerem. 

Następcy : Między nami piratamiWhere stories live. Discover now