25. Kolorowych koszmarów

425 24 2
                                    

*Charlotte*

Szłam szkolnym korytarzem, co chwila oglądając się za siebie. Można to uznać za dziwne, ale ciągle miałam wrażenie, że Felix mnie śledzi. Nic z tego nie rozumiem. Przecież woda z zaczarowanego jeziorka powinna zdjąć z niego zaklęcie, przez co miał przestać się mną interesować, a tu taka dziwna niespodzianka. Chociaż nigdy się do tego nie przyznam, ja sama z tęsknotą powracam myślami do czasów, kiedy byliśmy w sobie zakochani, ale jestem świadoma tego, że nie mogłoby nam się udać. Pochodzimy z dwóch skrajnie różnych światów, więc... więc nic nie powinno między nami być. Ja po prostu... nie jestem tak szalona, jak Jake. On był gotów zaryzykować wszystkim dla swojej miłości. Zrujnował swoje relacje z ojcem, dobre imię w Nibylandii... przyjaźń ze mną, a i tak... i tak jest szczęśliwy, bo co by się nie działo, zawsze ma przy sobie Giny. Echh, chociaż pragnę również znaleźć osobę, która będzie ze mną na dobre i na złe, ja zawsze byłam dumą rodziny. Nie wyobrażam sobie tego, żebym przy zdrowych zmysłach miała stanąć przed mamą i spoglądając jej w oczy, oznajmić, że zamierzam być wierna swojemu sercu, bez względu na to co ona myśli o moim ukochanym. Chyba nie jestem gotowa na taki krok. Niestety pech chciał, że ujrzałam Felixa na horyzoncie. Momentalnie obróciłam się na pięcie i ruszyłam przyspieszonym krokiem... sama nie wiem, gdzie. W tej chwili liczyło się dla mnie tylko i wyłącznie umknięcie synowi Skazy. 

- Charlotte poczekaj! - niestety chłopak mnie dogonił. 

- Chcesz czegoś konkretnego, czy...? 

- Chciałem porozmawiać. 

- Nie mamy, o czym. Doskonale o tym wiesz. 

- Uważam, że mamy. Wiem, że to Giny i jej chłopak są winni tego, że zakochaliśmy się w sobie, ale nie sądzisz, że... 

- Nie, nie sądzę. Najlepiej będzie, jeśli żadne z nas nie będzie rozpamiętywało tego, co się działo, kiedy byliśmy pod wpływem zaklęcia. 

- Naprawdę chcesz zapomnieć? 

- Nie, nie chcę. Marzę o tym. - odwróciłam się, nie chcąc, żeby Felix domyślił się, że słowa, które wypowiedziałam sprawiły mi ból. To nie tak, że nie chciałam dać mu szansy, ja po prostu nie mogłam tego zrobić... Mamie by się to nie spodobało. Może, gdybym nie miała tak wiele do stracenia... Wtedy ujrzałam naszą zakochaną parkę, która weszła do budynku, trzymając się za ręce. Przecież to nie ma sensu. Osobiście zadbałam o to, żeby Jake nigdy więcej nie chciał zbliżyć się do Giny. Chyba będę musiała podkręcić moc koszmarnego piasku, żeby raz na zawsze rozdzielić tę dwójkę. Skoro doprowadzili do tego, że ja cierpię z miłości, oni też będą. 

*Jake*

Po szkole udałem się do siedziby Strażników Marzeń, ponieważ chciałem porozmawiać z Seleną córką Piaskowego Ludka. Wiem, że miałem więcej nie rozmyślać nad swoim ostatnim koszmarem, ale chciałbym mieć pewność, że nigdy więcej nic takiego nie będzie mi się śniło. Chciałem też dowiedzieć się, skąd w ogóle coś takiego przyszło mi do głowy. 

- Czyli mówisz, że śniło ci się, jak Giny pomogła swoim rodzicom i bratu przejąć Nibylandię, przez co doszło między wami do walki? 

- Tak, ale nie to było najgorsze. Cały czas mówiła, że nigdy mnie nie kochała. W całym moim życiu nie miałem gorszego koszmaru. Naprawdę nie wiem, skąd to się u mnie wzięło. Przecież ja nigdy nie myślałem o niej w taki sposób. - córka Piaskowego Ludka zmarszczyła brwi w zamyśleniu. 

- Według teorii wygląda to na wytwór koszmarnego piasku, ale to niemożliwe. Mrok jest na Wyspie Potępionych, a przecież Franky by ci tego nie zrobiła. 

Następcy : Między nami piratamiWhere stories live. Discover now