24. To tylko zły sen

467 23 2
                                    

*Charlotte*

Nie zamierzałam popuścić Jakowi tego, co mi zrobił. Zamierzałam się na nim porządnie odegrać za tamto miłosne zaklęcie. Spokojnie, tej jego pirackiej dziuni również się porządnie dostanie. Upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu i przy okazji spełnię dobry uczynek, zapewniając bezpieczeństwo Nibylandii. Oczywiście, mogłabym powiedzieć o wszystkim wujkowi Piotrusiowi i ten już nigdy nie pozwoliłby Jakowi zbliżyć się do Giny, ale nie o to mi tutaj chodzi. Zamierzam sprawić, że Jake SAM Z SIEBIE zacznie unikać tej przeklętej piratki. Z moją pomocą syn Piotrusia Pana tak oszaleje, że w końcu ją znienawidzi. Wystarczyło tylko wykraść córce Mroka jedną małą sakiewkę z jej koszmarnym piaskiem i już mogła zacząć się czysta magia.

*Jake*

Byłem na plaży razem z tatą, ciocią Wendy, wujkiem Michasiem oraz Charlotte. Robiliśmy akurat postój, ponieważ nie wiem jak, ale udało im się wyciągnąć mnie na patrol. Wszystko wydawało się być w jak najlepszym porządku, dopóki kula armatnia nie wylądowała obok nas. Razem z tatą spojrzeliśmy w stronę, z której nadleciała. Myślałem, że oczy wyjdą mi na wierzch, gdy ujrzałem Wesołego Rogera, a na nim całą rodzinę Hak, i to dosłownie. Znajdowała się tam również ta dziewczyna ze zdjęcia, ale nie miałem czasu, żeby zastanawiać się nad jej obecnością na okręcie, bo tata rzucił każdemu szpadę i nakazał ochronę Nibylandii. Piraci dotarli na brzeg i zaczęli atakować. Tata oczywiście zajął się Kapitanem Hakiem, ciocia Wendy walczyła z Rudą Jessicą, wujek Michaś z Harrym, natomiast Charlotte z tajemniczą Amy. Ruszyłem przed siebie, żeby pomóc swojemu tacie, ale drogę zagrodziła mi moja dziewczyna.

- Giny, co tu się dzieje? - spytałem, nic nie rozumiejąc z ataku piratów na Nibylandię. Córka Kapitana Haka jedynie kpiąco się zaśmiała.

- Czy to nie jest oczywiste? Przejmujemy Nibylandię na własność, jak planowaliśmy od samego początku.

- Czekaj, bo nie rozumiem.

- Nic dziwnego. Ty naprawdę uwierzyłeś, że ja cię pokochałam? No błagam, jak mogłeś dać się na to nabrać? To wszystko była część planu. Miałam zdobyć twoje zaufanie, żebyś pokazał mi drogę do waszej kryjówki oraz odkrył przede mną wszystkie tajemnice Nibylandii, a także jej słabości. Szczerze, poszło o wiele łatwiej, niż się spodziewałam.

- Nie wierzę ci! - krzyknąłem zdesperowany. - To wszystko, co mi mówiłaś... To wszystko, co razem przeszliśmy... Nie wierzę, że to nic dla ciebie nie znaczy.

- Nie rozśmieszaj mnie, Jake. Dałeś się podejść, jak przedszkolak. Widać od razu, że syn Piotrusia Pana.

- Giny kończ już te pogaduchy i w końcu się z nim rozpraw! - usłyszeliśmy głos Kapitana Haka.

- Z dziką satysfakcją. - młoda piratka uśmiechnęła się szyderczo, a w jej oczach ujrzałem coś, czego nie widziałem nigdy w życiu. To był, jakby obłęd. Jakby jedynym jej pragnieniem było wykończenie mnie. Giny rzuciła się na mnie z szablą, a ja jedynie broniłem się, próbując przemówić jej nie do rozsądku, a do serca. Niestety, dziewczyna uparcie twierdziła, że przez cały czas jedynie zamierzała wykorzystać moje uczucia względem niej. Próbowałem doszukiwać się w jej głosie cienia załamania. Ciągle wierzyłem, że być może mówi to wszystko z przymusu. Być może chce mnie w ten sposób chronić, ale nic na to nie wskazywało. Jej głos charakteryzował jedynie jad i nienawiść. Przez swoje wewnętrzne rozterki nie zwróciłem należytej uwagi na nasz pojedynek, przez co szybko znalazłem się w pozycji leżącej pozbawiony broni.

- Nie masz pojęcia, jak długo czekałam na tę chwilę. Mam cię serdecznie dość i nie wiesz nawet, jak bardzo się cieszę, że nigdy więcej się nie zobaczymy. - Giny przebiła szablą na wylot okolice mojej wątroby, a ja w tym momencie nie czułem już nic.

Następcy : Między nami piratamiWhere stories live. Discover now