7. Co dla jednych jest snem, dla drugich może być koszmarem

534 27 0
                                    

*Giny*

Chyba moja rozmowa z Felixem podziałała, bo od trzech dni nie odwala żadnych głupich akcji. To bardzo dobrze. Dzisiaj zaraz po lekcjach razem z Jakiem wybieramy się do Franky, bo niebawem odbędzie się wielki bal w królewskim zamku Arendelle. Nie licząc koronacji Fary, która wiadomo z jakich przyczyn była kompletnym niewypałem, będzie to pierwsza impreza, na której cała rodzina królewska znajdzie się w komplecie. Chcę nie tylko pomóc przyjaciółce w przygotowaniach, ale i z nią porozmawiać, bo od przyjazdu Harry'ego i reszty, w ogóle nie miałam dla niej czasu, a od Evie wiem, że córka Mroka miała do mnie jakąś sprawę.

W królestwie Arendelle

- I jak ci idzie? - spytałam, stukając delikatnie w drzwi jednej z komnat.

- Cześć Giny! A wiesz, jakoś idzie. Wczoraj byłam u Evie na przymiarce sukienki. - odpowiedziała niby uśmiechnięta, ale jednak jakaś taka przygaszona.

- Wszystko w porządku? Wyglądasz na jakąś przybitą.

- Tak, tylko... jestem trochę zmęczona, to wszystko. A co tam u ciebie? Słyszałam, że masz jakieś problemy z Felixem.

- Weź nie zmieniaj tematu. - spojrzałam na nią spod byka. - Co się dzieje?

- Bardzo dużo się dzieje, Giny. - wyżaliła się.

- Przytłoczona obowiązkami dziewczyny księcia? - bardziej stwierdziłam, niż spytałam. Skąd to wiedziałam? To proste. Bardzo dobrze znam Franky.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo. Naprawdę nie mam pojęcia, jak Max radzi sobie z tym wszystkim. - przeczuwałam, że to nie jest jedyny problem, który dręczy moją przyjaciółkę, ale po kolei.

- Skoro, to o to chodzi, pogadaj z Mal. Ona na pewno sprzeda ci kilka patentów, jak poradzić sobie w takiej sytuacji.

- Tak, ale... to nie tylko o to chodzi. - co, a nie mówiłam? - Ech... kiedy poznałam Maxa, nie wiedziałam, że on jest księciem...

- Nie możesz go za to winić. Nikt przecież o tym nie wiedział.

- Wcale go za to nie obwiniam, ale... nadal nie wyszłam z szoku, po tym co się okazało. Jako Strażniczka Marzeń w trakcie szkolenia czułam, że jestem na swoim miejscu, i to mimo tego, kim jest mój ojciec, ale na królewskim dworze... 

- Franky, już jestem. - do komnaty weszła pewna nieznana mi dotąd, dziewczyna. 

- Cześć Lily, to naprawdę fajnie, że już jesteś. - moja przyjaciółka uśmiechnęła się do tajemniczej dziewczyny. 

- Przyniosłam to, o co... - nowo przybyła chciała sięgnąć po coś do swojej torby, ale córka Mroka błyskawicznie zareagowała:

- WY SIĘ CHYBA JESZCZE NIE ZNACIE! - dobra, w zachowaniu Franky było coś dziwnego, ale w tej kwestii miała rację. Jeszcze nie raczyła mnie przedstawić swojej nowej znajomej. 

- Ty jesteś córką Kapitana Haka, co nie? 

- Aż tak to widać? - spytałam z nutą zmęczenia pomieszaną z niezadowoleniem. 

- Nie, spoko. Po prostu Franky mi o tobie opowiadała. W pełni rozumiem twoją reakcję, Giny. Ja też nie przepadam za tym, gdy ktoś porównuje mnie do mojego ojca. 

- Wiesz, ja tam nie mam z tym większego problemu, chyba że akurat robi to rodzina mojego chłopaka. - przewróciłam niedbale oczami. - Ale skoro wiesz, kim jestem, może teraz ty się przedstawisz?

- Jestem Lily Potter córka Harry'ego Pottera.

- No nie gadaj! - wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia.

Następcy : Między nami piratamiWhere stories live. Discover now