19. Nikt tu nigdy nie mówił o dzieciach cz.2

497 26 5
                                    

*Jake*

Reakcja mojej dziewczyny naprawdę mnie zaskoczyła. Myślałem, że Giny chciałaby założyć ze mną rodzinę. Myliłem się? 

- Giny, o co ci chodzi? Niejednokrotnie mówiłaś, że mnie kochasz, a teraz nagle okazuje się, że nie widzisz ze mną swojej przyszłości. - bolało mnie to wszystko, bo ja nie wyobrażam sobie życia bez niej, a ona... Wcześniej przez myśl by mi to nie przeszło, ale czy tata mógł mieć codo niej rację? 

- Jakie, oczywiście, że cię kocham i chciałabym spędzić z tobą resztę życia, ale... czy naprawdę potrzebna nam jest do tego banda dzieciaków? - w pewnym stopniu mi ulżyło, ale niestety tylko w pewnym stopniu. 

- Ty nie chcesz mieć dzieci? 

- Nie! - odpowiedziała, jakby oburzona, że w ogóle o to zapytałem.

- No, ale jak to? Jak można nie chcieć mieć dzieci? - tego to ja naprawdę nie potrafiłem ogarnąć.

- NORMALNIE, nie chcę i tyle!

- Ale nie wściekaj się, bardzo cię proszę. Chcę z tobą na ten temat spokojnie porozmawiać. 

- Jak dla mnie nie ma, o czym rozmawiać, Jake. Nie chcę mieć dzieci i koniec tego tematu!

- No weź, to że twój ojciec był wrogiem dzieci, nie znaczy, że ty też musisz.

- No to teraz pojechałeś. Umawialiśmy się, że nie będziemy sobie wytykać genów!

- Wiem, przepraszam, nie to miałem na myśli.

- Ta, oczywiście, że nie to. - nie chciałem tego, ale widać było, że ją uraziłem.

- Skarbieee...

- Daj mi spokój! - Giny wsiadła na swojego smoka i poleciała w kierunku drugiej gwiazdy. Nie goniłem jej, będąc świadom, że i tak to nic nie da. Mam tylko nadzieję, że teraz pozwalając jej odejść, nie daję jej odejść na zawsze.

W kryjówce

Nie zawracając uwagi na tatę oraz ciocię Wendy, którzy znajdowali się w kuchni, podszedłem do lodówki i wyjąłem z niej karton mleka.

- A ty czemu masz taką minę? Dzięki Susy i Joe'mu wiara w Nibylandię znacznie wzrosła, więc mamy co świętować. - zauważyła ciocia Wendy.

- Jakoś mi się nie chce. - oznajmiłem, nalewając sobie mleka do szklanki.

- Zauważyliśmy. Co cię tak gryzie?

- Nic, po prostu... pokłóciłem się z Giny. - usiadłem zrezygnowany na blacie.

- Nie przejmuj się synu, jak nie ta, to inna. Jeszcze zobaczysz, że wpół światu tego kwiatu. - powiedział tata, jakby w ogóle nie widział problemu. Ta, dla niego to nie problem, a rozwiązanie problemu.

- Dla twojej informacji, nie zerwaliśmy ze sobą. - spojrzałem pretensjonalnie na ojca. Naprawdę jestem aż tak naiwny, żeby wierzyć, że w tym przypadku usłyszę od taty chociażby dwa słowa pocieszenia?

- Skoro nie zerwaliście, to... co się takiego stało? - spytała ciocia Wendy.

- Giny jest na mnie zła, bo... mogłem jej niechcący zasugerować, że jest taka sama, jak jej ojciec.

- Cieszy mnie, że w końcu to zauważyłeś. - tata wyglądał na naprawdę zadowolonego.

- Ale ja wcale tak nie myślę! - uniosłem się. Nie dość, że jestem załamany po kłótni z Giny, to tata jeszcze musi mnie dobijać.

Następcy : Między nami piratamiWhere stories live. Discover now