2. Wracają wspomnienia

700 33 4
                                    

*Wendy*

Wróciłam z Londynu do Nibylandii, jednak nikogo nie zastałam w kryjówce. No tak, o tej porze Piotruś i reszta są jeszcze na patrolu. Byłam ciekawa, czy tym razem udało mu się wyciągnąć ze sobą Jaka. Kiedy syn Piotrusia był mały, z chęcią brał udział w patrolowaniu Nibylandii, jednak ostatnimi czasy ich relacje znacznie oziębły. Ta sytuacja miała swój początek podczas zeszłorocznego Dnia Rodziny... Nie, nie będę się teraz zagłębiała w retrospekcje. Lepiej będzie wykorzystać nieobecność Piotrusia i porozmawiać z Jakiem. Właśnie w tym celu udałam się do pokoju chłopaka.

- Jake, możemy porozmawiać? - weszłam do jego pokoju i zastałam tam śpiącą parę nastolatków. Uśmiechnęłam się ciepło na ten widok. Tak słodko razem wyglądają... Do tego jeszcze wtuleni w siebie. Aż szkoda mi było ich budzić. Rozmowę zawsze można odłożyć na później, a poza tym lepiej będzie, jeśli przeprowadzę ją również pod nieobecność Giny. Ja rzecz jasna nic do niej nie mam. Naprawdę bardzo ją lubię, po prostu mam zamiar porozmawiać z Jakiem w cztery oczy. Swoją drogą, to niesamowite, że on tak bardzo ją kocha i nie mam cienia wątpliwości, iż ona kocha jego. Muszę przyznać, że z początku myślałam, że to tylko przelotne uczucie, ale później zrozumiałam, jak bardzo się myliłam. Stawiając cicho kroki, podeszłam do łóżka, na którym oboje spali i przykryłam ich kołdrą. Nagle usłyszałam odgłosy rozmów z dołu, co znaczy, że Piotruś i reszta wrócili z patrolu. Zeszłam więc do nich, chcąc się przywitać.

- Witaj Wendy! Cieszę się, że już wróciłaś.

- Ciebie też miło widzieć, Piotrusiu. - uśmiechnęłam się ciepło. Wszyscy rozeszli się, pewnie wyczuwając, że chcemy jeszcze chwilę porozmawiać, zanim usiądziemy, by obgadać sprawy Nibylandii. Zawsze tak robiliśmy. 

- Gdzie się podziali Janek i Michaś? Myślałem, że wrócą razem z tobą.

- Mieli jeszcze parę spraw do załatwienia, więc wrócą dopiero we wtorek. A gdzie jest Charlotte?

- Mówiła Dzwoneczkowi, że wróci na noc do Auradonu, żeby nie spóźnić się jutro do szkoły. Wiesz, że ona jest bardzo pilną uczennicą w przeciwieństwie do mojego syna. - oboje krótko zaśmialiśmy się na to stwierdzenie. 

- Skoro Jake został tutaj, dlaczego nie zabrałeś go ze sobą na patrol? - spytałam, po ogarnięciu rozbawienia. 

- Proponowałem mu to, ale on stwierdził, że woli zostać w pokoju. Zapewne przeżywa jutrzejszy przyjazd syna Haka do Auradonu. - mogę się założyć, że Piotruś próbował się powstrzymać, ale i tak cwany uśmiech wpełzł na jego twarz. 

- Musiałeś go dodatkowo nakręcać, prawda? - bardziej stwierdziłam, niż spytałam.

- Długo wyczekiwałem tego dnia, Wendy. Liczę na to, że Jake w końcu zrozumie, że dzieci Haka nie są zbyt doborowym towarzystwem. 

- Użyłeś liczby mnogiej? - miałam jednak cichą nadzieję, że się przesłyszałam. 

- Może... - mruknął ledwie zrozumiale. 

- Odpuściłbyś, co? 

- Nie potrafię! Wierz mi, próbowałem się zmusić do tego, by zaakceptować tą sytuację, ale... Echh, kiedy już myślałem, że wszystko jest okej, Hak dał nogę z Wyspy Potępionych i tu przypłynął. Gdy zobaczyłem go po tych wszystkich latach, moje wszelkie obawy powróciły. Ja nie wiem, co bym zrobił, gdyby Jakowi coś się stało. 

- Pojedynki z Hakiem zawsze były dla ciebie czystą zabawą. - uśmiechnęłam się delikatnie na wspomnienie dawnych lat. - Ojcostwo bardzo cię zmieniło, wiesz? 

- Chcę tylko chronić swojego syna. Tamtego dnia, gdyby nie Charlotte... 

- Racja, Charlotte ostrzegła nas wszystkich przed zagrożeniem, ale to Giny obroniła Jaka przed swoim własnym bratem. To chyba jednak coś znaczy, nie sądzisz? 

Następcy : Między nami piratamiTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang