16. Co jest nie tak z naszymi rodzicami?

482 27 4
                                    

*Dzwoneczek*

Z początku byłam zaskoczona wyznaniem swojej córki, ale później zrozumiałam, co tak naprawdę kryło się za jej słowami. No oczywiście, to wszystko jedynie część planu, który ma na celu odciągnięcie Jaka od córki Haka. Nie byłam jednak przekonana, czy on wypali i nie zamierzałam kryć owych przypuszczeń przed swoją córką.

- To wspaniale, że jesteś zakochana, Charlotte. Z chęcią poznam twojego chłopaka, ale najpierw chciałabym cię prosić na słówko.

- Oczywiście, mamo. - radosne iskierki zagościły w oczach mej jedynaczki.

- A zatem zapraszam za mną. - ruszyłam przodem, a zaraz za mną dało się usłyszeć trzepot skrzydeł mojej córki.

W sypialni Dzwoneczka

- Charlotte, naprawdę się cieszę, że tak starasz się zdobyć Jaka, ale nie wiem, czy da coś próba wzbudzenia w nim zazdrości.

- Mamo, ale ja nie poszłam na randkę z Felixem, żeby wzbudzić w Jaku zazdrość. Rozumiem, jak ważne jest bezpieczeństwo Nibylandii, ale moje serce należy do Felixa, nie do Jaka.

- Ty chyba nie mówisz poważnie! - oburzyłam się. Nie podobało mi się zachowanie córki. Nie wychowałam jej tak, by zrezygnowała z syna Piotrusia i całej krainy dla jakiegoś potępionego.

- Nie rozumiem, o co ci chodzi, mamo. - odparła, jakby w ogóle nie dostrzegała problemu, czym zdenerwowała mnie jeszcze bardziej.

- O to, że wygadujesz jakieś bzdury, zamiast skupić się na odzyskaniu Jaka!

- Mamo, serce Jaka bije dla Giny, moje natomiast bije dla Felixa i ani ty, ani wujek Piotruś, ani nikt nie zdoła tego zmienić. Doskonale o tym wiesz, więc jedyne co ci pozostało, to się z tym pogodzić. 

- Charlotte przestań w końcu bredzić! Nie będziesz chodziła z potępionym, mogąc zostać dziewczyną syna Piotrusia! Zapragnęłam tego, byście zostali parą w dniu, w którym Jake przybył do Nibylandii, więc teraz bardzo cię proszę, nie oglądaj się za jakimiś przybłędami, a znów zacznij za tym, który jest dla ciebie najlepszy! - wprawdzie naprawdę niewiele wyszło z mojego planu wysnutego, gdy nasze dzieci zobaczyły się po raz pierwszy, ale wciąż żywię nadzieję, że jeszcze coś z niego będzie. Przecież nadzieja umiera ostatnia, nieprawdaż?

- Mamo, bardzo cię proszę. Jestem pewna, że jeśli dasz Felixowi szansę... 

- Nie, to ty mnie posłuchaj, Charlotte! Nie chcę słyszeć od ciebie ani słowa więcej na temat tego chłopaka! Ty doskonale wiesz, co masz robić, a ja chciałabym być z ciebie dumna. - skrzyżowałam ręce na piersi. 

- Ale ja kocham Felixa, czy ciebie to nie obchodzi?! - w oczach mojej córki stanęły łzy bezsilności. 

- Oj proszę... - przewróciłam niedbale oczami. - Nie można się tak z miejsca zakochać. Jeszcze wczoraj zgadzałaś się z każdym wypowiedzianym przeze mnie słowem, a teraz co?! 

- A teraz ja też jestem zakochana i spoglądam na pewne sprawy inaczej! Wierz mi, ja też chciałabym wiedzieć, skąd to uczucie się we mnie wzięło, ale nie chcę też, żeby ono zniknęło. To najlepszy stan, w jakim kiedykolwiek byłam. 

- Charlotte, przywołuję cię do porządku! Wychowałam cię na porządną dziewczynę, która wybiera sobie tylko najlepsze partie, a nie gania, jak idiotka za jakimiś łobuzami, którzy nie wiadomo co mają w głowach.

- Oj mamo, chyba wiesz, że miłości się nie wybiera. - moja córka uśmiechnęła się rozmarzona.

- Nie zamierzam pozwolić na to, abyś zmarnowała szansę u syna Piotrusia, dla jakiegoś przybłędy z Wyspy! Teraz jest idealna okazja, żebyś zaczęła go zdobywać, bo właśnie został rygorystycznie odcięty od córki Haka. Drugiej takiej szansy może nie być!

Następcy : Między nami piratamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz