9. Czy ona mnie pamięta? - czyli jak przetrwać w kryjówce Piotrusia Pana

462 27 0
                                    

*Jake*

Obudziły mnie krzyki szalejącej grupki dzieciaków... Chwila, CO?! Gwałtownie podniosłem się z łóżka i od razu oberwałem poduszką od... jednego z bliźniaków! Jeszcze wczoraj był on jednym z moich wujków, a teraz jest jakimś szkrabem. 

- Piotrusiu wstawaj! Szkoda dnia na to, żeby tyle spać! - krzyknął mały Szczawik, po czym również walnął mnie poduszką. 

- Czemu wy nadal jesteście dziećmi? - spytałem zszokowany. 

- Bo to lubimy, a jeszcze bardziej kochamy się bawić! Wstawaj, bo ominie cię cała frajda! 

- Okej, po pierwsze, nie jestem... - chciałem wyjaśnić chłopcom, że mylnie wzięli mnie za mojego ojca, ale wtedy do pomieszczenia wleciała Charlotte. 

- Chłopcy, idźcie już na dwór, a ja pomogę Ja.. to znaczy Piotrusiowi... się ogarnąć. 

- Dobrze, Dzwoneczku! - dzieciaki wybiegły z pomieszczenia, a kiedy całkowicie zniknęły mi z oczu, przeniosłem zaskoczone spojrzenie na Charlotte. 

- Jake posłuchaj, nie wiem dlaczego tak jest, ale oni wszyscy mają mnie za moją mamę, a ciebie za twojego tatę. Rodzice zniknęli, a Zgubieni Chłopcy nadal są dziećmi. - oznajmiła ściszonym głosem, jakby z obawy, że ktoś może nas usłyszeć.

- W ogóle tego nie zauważyłem, Charlotte. - spojrzałem na nią w wymowny sposób. 

- Musimy się dowiedzieć, co tu się dzieje. 

- Proponuję powiedzieć Zgubionym Chłopcom prawdę i znaleźć naszych rodziców. Być może oni coś zaradzą. 

- Nie Jake, to zbyt ryzykowne. Nie wiemy jeszcze, jakie zaklęcie spowodowało ten stan rzeczy, a powiedzenie chłopcom prawdy może być katastrofalne w skutkach. Musimy sami rozwiązać ten problem, a przed dzieciakami udawać naszych rodziców. To drugie zadanie chyba nie będzie aż takie trudne. - Charlotte delikatnie się uśmiechnęła, a ja jedynie wywróciłem oczami. 

- Na co mi przyszło? - westchnąłem, po czym podleciałem do szafy. Otworzyłem ją i z przykrością stwierdziłem, że znajduje się tam tylko klasyczny strój Piotrusia Pana. - Czy tata nie mógł się ubierać w coś mniej obciachowego? 

- Nie marudź, Jake. Jestem pewna, że będziesz wyglądał naprawdę uroczo. - swoim pocieszeniem Charlotte dobiła mnie jeszcze bardziej. 

- Taa... - zgarnąłem strój i leniwym krokiem ruszyłem w stronę zasłony, która robiła za przebieralnię. 

- Jake zapomniałeś czapeczki! - zawołała za mną, żywo machając zielonym materiałem. Gdyby moje spojrzenie mogło zabijać, blondynka leżałaby już martwa. 

- Okej, będzie Piotruś Pan bez czapeczki. - powiedziała zniechęcona przez moje spojrzenie. Bez słowa ukryłem się za zasłonką i ubrałem najbardziej obciachowe ciuchy, jakie kiedykolwiek widziałem. Kiedy wyszedłem zza zasłony, Charlotte otworzyła usta, aby coś powiedzieć, jednak jej przerwałem: 

- Błagam cię, nie komentuj. Chodźmy już lepiej do chłopców, zanim zaczną coś podejrzewać, chociaż jeśli mam być szczery, wolałbym zająć się naszym problemem od razu. 

- Jake wierz mi, sama nie wierzę, że to mówię, ale jesteś zbyt sztywny, jak na Piotrusia Pana. Spróbuj się trochę wyluzować. - dla niej to wszystko wydawało się być takie proste i naturalne, ja natomiast nie miałem najmniejszej ochoty wchodzić w rolę swojego ojca. Nie podobało mi się to wszystko i chciałem jak najszybciej wrócić do Auradonu.

Przed kryjówką

- Stresujesz się? - zagadała córka Dzwoneczka. 

- Niby czym? 

Następcy : Między nami piratamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz