🖤 XXVI 🖤

13 7 0
                                    

Minho pov.

Powoli schodziłem po schodach do mieszkania mojego przyjaciela. Z jednej strony, chciałem mieć już to za sobą, a z drugiej, starałem się to jeszcze trochę odwlec. Po prostu bałem się, tak cholernie.

Ale w końcu, trafiłem do odpowiednich drzwi. Co mnie zdziwiło, były otwarte. To nie podobne do Jisunga, był zawsze bardzo ostrożny. Drzwi zamykała nieraz na trzy zamki, a teraz nie dość, że są otwarte, to wręcz uchylone. Coś jest nie tak. Zdecydowanie nie tak.

Może ktoś go napadł? Ale przecież, jako demon, mógłby zabić jednym ciosem. Ale zacząłem się stresować.

Powoli i cichutko, podszedłem do drzwi i uchyliłem je jeszcze bardziej. Zajrzałem do środka. Wszystko wyglądało normalnie. I wtedy usłyszałem dwa głosy. Jeden należący do mojego przyjaciela, a drugi totalnie nie znany mi.

Nie chciałem tego robić, ale pewnien fragment ich rozmowy mnie zaciekawił.

- Gówno mnie to obchodzi, Jisung! Musimy go przenieść!

Go? O co chodzi?

- Zrozum, że ja nie mogę opuścić tego miejsca. Nie mogę...

- Och, a jaki jest tego powód? Miłość?

- To nie tak, Yoongi... To przyjaciela.

- Ach, przyjaciel. Ludzki przyjaciel, a ty nie chcesz go zostawić samego. To wzruszające. Ale pamiętaj, kto jest twoim panem i jakie masz zadanie. To jest twój priorytet, a nie jacyś ludzie!

O co tu chodzi? Nie rozumiałem nic z tego. Nigdy nie pytałem go o misję. Jakoś nie interesowało mnie to, ale widocznie powinien.

Trochę bałem się, że misja Jisung jest jakaś nielegalne, również w ich świecie.

A co jeśli kogoś zabili? Albo porwali?

- Wiem, ja to wiem, ale spróbuj mnie zrozumieć.

- Więc przemień go i zabierz ze sobą.

Zamarłem. Jak to przemień? Nie wiedziałem, że demony mogą tak po prostu przemieniać innych. Ale to by oznaczało... nie... to nie może być prawda.

- Wiesz, że to nie jest takie proste. Że nie mogę tak po prostu kogoś przemienić.

- Możesz - zaśmiał się drugi mężczyzna - możesz, tylko po kryjomu.

To było dla mnie złe i straszne. Na pewno wykorzystują do tego jakieś nielegalne sposoby. A ja, jako anioł nie mogłem na to pozwolić. Ale przecież nie mogłem tam tak wtargnąć. Wiem, że Jisung będzie udawał, że mnie nie zna. I zaatakują mnie obaj. Nie miałem szans w starciu z dwoma demonami. I jak widzę, ten nieznany mi mężczyzna, jest wielkim demonem.

- Zastanów się dobrze, komu jesteś lojalny. A jak już się zastanowisz, to daj znać, musimy przenieść gdzieś Jungwoo. Kręcą się tu inne demony z Królestwa. Jeden z pałacu Taeyong'a, może poznać chłopaka i na nas donieść. A to jeszcze nie czas.

To było dla mnie za dużo. Zdecydowanie za dużo. Ale nie chciałem zdradzić swojej obecności, więc po cichu udałem się stronę wyjścia.

To co usłyszałem, było dla mnie takim wielkim szokiem.

Jisung, mój Jisung zamiesny w czyjeś  porwanie. To nie może być prawdą, musiałem coś źle zrozumieć. Tak, to na pewno to. On zaraz przyjdzie do mnie i wyjaśni mi, że to wszystko nieporozumienie. Na pewno tak będzie.

I nagle całe moje plany o wyznaniu uczuć przyjacielowi, odeszły na dalszy plan. To teraz nie ważne, kiedy okazuje się, że mój ukochany nie jest jednak taki jak myślałem. Że wciąż jest demonem i tego nic nie zmieni.

Siadając na kanapie, zapłakałem. Cały mój świat się zawalił. Totalnie. Nie miałem już sił na to.

- Minho!

Usłyszałem głos przyjaciela, ale nie byłem w stanie się odezwać. Po prostu miałem dość. Ale Jisung nie poddał się i ruszył w głąb mojego mieszkania. Po chwili, ujrzałem go w drzwiach. Na jego widok zapłakałem jeszcze bardziej. Chyba nie dociera to do mnie. Albo nie chciałem dopuścić do siebie myśli, że mój Jisung mógł zrobić coś takiego.

- Co ty tu robisz? - Spytałem szeptem.

- Czułem, że jesteś moim mieszkaniu. - Po tym, zamilkł na chwilę. Nie potrafiłem patrzeć na niego, dlatego odwróciłem wzrok na ścianę. Czułem, że łzy ciągle lecą mi po policzkach. Musiałem wyglądać tragicznie. Ale to nie ważne. To teraz jest najmniej ważne. - Słyszałeś wszystko?

- Nie wiem, czy wszystko, ale wiem jedno. - wyszeptałem znów. Ale mój głos się nieco łamał. Nie płacze często i mój organizm chyba nie jestem do tego przyzwyczajony. - Wiem, że inni mówili prawdę.

- To znaczy? Co mówili?

- Że wy, demony, jesteście złe.

- Minho, to nie tak...

- A jak?!

Krzycząc, odwróciłem się w jego kierunku. Nawet nie poczułem, kiedy usiadł na kanapie obok mnie. Trochę zdziwił mnie jego widok. Bowiem w jego oczach, również widniały łzy. Ale dlaczego?

- Zostałem zmuszony. Mój pan mi kazał. Nie miałem wyboru, zrozum mnie. Wiem, że to złe, co zrobiłem, ale  proszę cię. Nie zostawiaj mnie. Nie dam sobie rady bez ciebie.

- I tak się przenosisz.

- Minho, proszę...

- Idź sobie, Jisung. Muszę to wszystko przemyśleć. Przecież wiesz kim jestem.

Jisung już nic nie powiedział. Otarł tylko łzy, wstał i udał się w stronę wyjścia. Zatrzymał się jeszcze w drzwiach. Odwrócił się do mnie i wyszeptał:

- Pamiętaj, że jesteś moim przyjacielem i to się nigdy nie zmieni. Nawet, kiedy wrócisz do Nieba, a ja do siebie. Zawsze będę o tobie myślał. I mam nadzieję, że ty o mnie też.

To było dla mnie za dużo. Wybuchem gorzkim płaczem i skupiłem się na kanapie. Nie powinien mi tak robić.

Nie powinien bardziej mącić mi w głowie.

Ale najgorsze jest to, że mimo, że poznałem ten szczegół o nim, to dalej go kocham. Dalej moje serce biło szybciej na myśl o nim. I o mnie chyba boli najbardziej.

Born This WayWhere stories live. Discover now