Yuta pov.
Wcale nie czułem żalu, że opuściłem piekło. Co prawda tęskniłem za osobami, które tam zostawiłem. Szczególnie za Jungwoo, z którym zaprzyjaźniłem się. Kiedy Lucas był zajęty, chłopak często przychodził do mnie. Dużo rozmawialiśmy. Jako były człowiek, był całkowicie inny niż demony, które urodziły się w królewskie lub były upadłymi aniołami. I naprawdę lubiłem z nim rozmawiać. Mam trochę wyrzutów sumienia, że nawet z nim się nie pożegnałem. Ale bałem się, że przez to Lucas dowie się o mojej ucieczce.
- Yuta, o czym tak myślisz, że nawet mnie nie słuchasz?
Odwróciłem się w stronę chłopaka obok mnie. Uśmiechnąłem się do niego przepraszająco.
- O Jungwoo. Nawet się z nim nie pożegnałem.
- Ja z Minho też. Tyle, że on jest teraz na Ziemii. Ciekawe, jak sobie radzi.
- Na pewno świetnie. Sam mówiłeś, że jest najlepszy z waszego roku.
- Bo jest. - Mruknął naburmuszony.
- Dobrze, dobrze - powiedziałem, obejmując go ramieniem. - A teraz chodź, bo jesteśmy już spóźnieni.
Chłopak już nie powiedział, a ruszył grzecznie za mną. Właśnie szliśmy oglądać mały domek na obrzeżach Chicago. Byliśmy już w kilku miastach na całym świecie, ale nigdy nie moglibyśmy znaleźć idealnego mieszkania. Wczoraj przeglądając gazetę, Sicheng zobaczył ogłoszenie o sprzedaży domu. Widzieliśmy do z zewnątrz i byłyśmy zachwyceni, ale dziś umówiliśmy się z właścicielem, żeby zobaczyć środek.
Bardzo chciałem byśmy w końcu znaleźli swój nowy dom. Nie ważne gdzie i jakiej wielkości on będzie. Miałem już po mału dość wędrówek, podróży i ciągłych noclegów w motelach. Chciałem zasnąć we własnym łóżku z Sicheng'iem w ramionach. Zrobić i zjeść z nim śniadanie przy małym stole. Chciałem mieć z nim swój kąt, do którego będziemy z uśmiechem wracać.
Moje przemyślenia przerwał głos Sicheng'a, który radośnie pisnął, gdy byliśmy już na miejscu. Z daleka zobaczyłem, że na ganku czeka na nas właściciel. Z daleka wyczułem, że to człowiek z czego niezmiernie się ucieszyłem.
- Witam, wy jesteście Yuta i Sicheng?
Spytał właściciel, kiedy tylko podeszliśmy do niego. Zanim zdążyłem coś powiedzieć, mój chłopak zdążył już odpowiedzieć.
- Tak, to my. Bardzo nam miło poznać.
- Mnie również. Jestem Kyuhyun. - Uścisnął nam dłonie i zaprosił do środka, gdzie kontynuował: - Dom należał do moich rodziców. Jednak nie dawno oboje zachorowali i wspólnie ustaliliśmy, że zamieszkają w domu opieki, gdzie będą mieli lepiej. A dom postanowiliśmy sprzedać. Znajdują się tutaj trzy sypialnie oraz łazienka na górze. Na dole kuchnia, łazienka, salon i mały schowek. Oprócz tego jest garaż i dwie szopy za domem. No i oczywiście, ogród.
Opowiadał nam wszystko o domu, powoli nas oprowadzając. Dom podobał mi się, ale jego cena była zdecydowanie za niska, co było dla mnie nieco podejrzane. Ale na razie nic nie mówiłem.
- Nie ukrywam, że zależy nam na szybkiej sprzedaży, dlatego cena jest tak niska. Całość chcemy przeznaczyć na leczenie rodziców.
- To zrozumiałe. - Mruknąłem. Czy on czyta mi w myślach? - Możemy obejrzeć górę?
- Oczywiście, zapraszam za mną.
Idąc, za mężczyzna rozglądałem się n boki. Dom był naprawdę piękny i żal było nie skorzystać z okazji. Sicheng zajął się rozmową z właścicielem, który znów opowiadał jakaś historię. Mało mnie ona w sumie obchodziła.