Chłopacy weszli do domku bez pukania, kiedy grzebałam bezcelowo w telefonie. Przebrałam się, ale to było jasne, że nie w piżamy, skoro zostaną tu pewnie na kilka godzin. Ubrałam chyba jedyne czyste, materiałowe spodenki i bluzkę z napisem "okay".
- Sieeemanko! - krzyknął Lio, na co został zganiony uciszaniem.
Każdy o tej porze powinien być już w łóżkach i spać, bo dochodzi dwudziesta trzecia. Jakby opiekunowie ich tu przyłapali, to wszyscy byśmy mieli problem.
- No już, już. - Uniósł ręce w geście obronnym.
Zauważyłam, że chłopacy mieli dwie pełne po brzegi reklamówki, z których wystawały puszki piwa. Ciekawa jestem tylko jakim cudem je skołowali, skoro z ogniska wróciliśmy godzinę temu, a jedyny sklep oddalony o kilka kilometrów, dawno jest zamknięty o tej porze.
- W końcu jesteście! - krzyknęła Emma, która właśnie weszła do pokoju. Ją też wszyscy uciszyli.
- To, co robimy? - spytał Max, rozdając każdemu po piwie, a resztę stawiając na podłodze.
Tylko Leyla odmówiła. Ja, mimo że miałam dopiero siedemnaście lat, też wzięłam.
- A ty przypadkiem nie jesteś niepełnoletnia? - spytał Noah, zabierając mi puszkę i wciskając się koło mnie na łóżko.
- Jestemmm - przeciągnęłam i zabrałam mu piwo. - Ale to nie znaczy, że nie mogę się napić.
- Moim zdaniem to właśnie to znaczy.
- To już za późno, bo to nie będzie mój pierwszy raz - prychnęłam, siłując się z otwarciem puszki.
Po kilka minutach udało mi się i upiłam łyka, marszcząc nos. Gorzka ciecz miała inny smak niż ta pół roku temu. Tamto piwo było jakieś smakowe, a to zwykłe i smakowało o wiele gorzej. Noah zaśmiał się, naśladując moją minę, a ja dałam mu kuksańca w ramię.
Nikt na szczęście nie zwracał na nas uwagi. Wszyscy grzebali coś przy telewizorze, próbując odpalić film. Trochę to potrwało, ale w końcu telewizor się włączył. Film zaczął się w momencie, kiedy miałam już wypite pół puszki. Skończył się w chwili, gdy wypiłam już dwie.
- Dobra teraz... - zaczęłam, ale mój telefon zaczął dzwonić. - Zaraz wracam.
Powiedziałam i wstałam z łóżka, lekko się chwiejąc od alkoholu. Sięgnęłam komórkę i wyszłam z domku. Mimo tego, że uderzyło we mnie zimne powietrze, ciągle było mi gorąco. Odebrałam połączenie i usłyszałam głos Rihana.
- Cass, tylko się nie rozłączaj, proszę - jęknął. Dzwonił od kilku dni i za każdym razem odrzucałam połączenie, ale co mi szkodzi odebrać. - Chciałem Cię przeprosić.
Zaczęłam się śmiać. Nie wiem czemu.
- Za co mnie przepraszasz? - wymamrotałam.
- Wiesz przecież za co - powiedział smutnym tonem, a ja cały czas się uśmiechałam. Czułam, że alkohol przejmuje nade mną kontrolę. - Chciałem spytać, czy mogłabyś... mogłabyś po tym wszystkim do mnie wrócić?
Znowu zaczęłam się śmiać. O czym on plecie?
- A my się w ogóle rozstaliśmy? - Wybuchłam śmiechem.
- Tak myślałem - mruknął.
- Dobranoc - wymamrotałam i rozłączyłam się.
Zakręciło mi się trochę w głowie, więc podparłam się o ścianę, a kiedy wszystko wróciło do normy, wróciłam do domku i glebnęłam się na łóżko przypadkiem trącając Noah'a. Weszłam pod kołdrę i wtuliłam się w tors chłopaka.
Reszta jeszcze rozmawiała po cichu, nie zwracając na mnie uwagi. Poczułam dłoń na policzku, która odgarnęła mi włosy z twarzy. Noah pachniał czymś bliżej nie określonym, ale czułam woń mocnych perfum. Cudowny zapach. Gładził mi plecy ręką, jednocześnie rozmawiając z resztą. Ich głosy mi się zlewały, więc nie wiem, o czym rozmawiali. Zresztą kilka minut później i tak zasnęłam.
A spało mi się tak dobrze, jak jeszcze nigdy.
YOU ARE READING
Looking for Love
Romance- Ja pierdole - warknęłam. - Wiesz w ogóle gdzie jesteśmy? Spojrzał na mnie jak na wariatkę. No tak. Skąd miałby wiedzieć? - To co teraz? - spytałam, próbując ponownie uruchomić komórkę. Nic z tego. No więc... utknęliśmy jakieś pięć godzin drogi au...