Rozdział 14

14.8K 568 61
                                    

Budzik zadzwonił równo o godzinie czwartej. Szybko wstałyśmy i wymknęłyśmy się z domku uzbrojone w kosmetyki. Cicho wślizgnęłyśmy się do domku chłopaków i na wpół śpiąco zabrałyśmy się do roboty. Plan był taki, żeby zrobić im metamorfozy. I plan się powiódł. Skończyli ze ślicznymi, długimi, doczepionymi rzęsami. Pięknie pomalowanymi oczami i ustami oraz z mazią do wyrywania włosów dookoła brwi.

Zanim się obudzą, ta papka wyschnie, oni sobie to oderwą z twarzy i będą mogli się szczycić idealnie równymi brewkami.

I to się właśnie nazywa zemsta dziewczyn. Trzeba było nie wystawiać nas razem z łóżkami na środek obozu.

Wróciłyśmy do swojego domku i z powrotem położyłyśmy się spać. W końcu było jeszcze bardzo wcześnie, a obudzi nas na pewno ich krzyk. Tak więc z uśmiechami na twarzach wróciłyśmy do snu.

                                                                                                ***

Ktoś walił do drzwi. Zwlekłam się z łóżka i powolnie przekręciłam klucz w zamku. Moim oczom ukazała się cała czwórka chłopaków z zaciekłymi minami. Wpadli do środka z wyraźnie wytyczonym planem.

Zostałam podniesiona nad ziemię i przerzucona przez ramię Noaha. Chłopak wybiegł z domku i biegł w wyraźnie mu znaną stronę, z towarzyszącym mu moim piskiem.

- Postaw mnieee! - piszczałam, kiedy zrozumiałam, co chce zrobić.

Doganiali nas pozostali chłopacy z również przerzuconymi przez ramiona dziewczynami.

Noah zatrzymał się przy okręgu z pokrzyw. To znaczy, że dookoła były tylko pokrzywy, nie licząc miejsca, w którym teraz stał.

- Nie rób tego, proszę - piszczałam, śmiejąc się nerwowym śmiechem.

Przerzucił mną tak, że teraz trzymał mnie normalnie na rękach. Oplotłam go mocno nogami, chroniąc się przed twardym lądowaniem. Wyglądał, jakby w ogóle nie czuł mojego ciężaru.

- Zemsta za wczorajsze wrzucenie mnie do wody. - Uśmiechnął się przebiegle i puścił mnie na chwilę.

Zaczęłam piszczeć, jednak okazał się na tyle chamski, że tylko udawał, że mnie puszcza. Ostatecznie postawił mnie na nogi, a ja w końcu mogłam spokojnie odetchnąć.

- Durny jesteś - warknęłam, łapiąc oddech.

- Nie tak jak oni. - Wskazał głową na swoich kumpli, którzy właśnie upuścili dziewczyny do jeziora.

Chłopak też się śmiał. Teraz byłam na tyle blisko, że mogłam zauważyć, że kiedy się śmieje, wokół jego oczu pojawiają się takie urocze zmarszczki.

- Stwierdziłem, że nam już wystarczy kąpieli - spojrzał na mnie tak, jak wczoraj. Tak, że zmiękły mi nogi. - Widzisz, powinnaś mi być wdzięczna.

- Już jestem. - Wybuchłam śmiechem. - Myślałam, że serio wyląduję w pokrzywach.

Odsunęłam się kawałek.

- Chodź - powiedziałam, kierując się w stronę domku. - Chyba nie chcesz chodzić w makijażu do końca dnia.

Tę papkę do wyrywania brwi, już sobie zerwali. Było widać po tym, że teraz nie mają aż takich krzaków jak wcześniej.

Noah usiadł na moje łóżko i patrzył, jak nalewam trochę płynu micelarnego na wacik, a potem podchodzę i siadam obok. Zaczęłam zmywać mu "makijaż", chociaż w nim też wyglądał cholernie przystojnie. Tak, byłam świadoma, że potrafiłby sam to zrobić, ale jakaś dziwna siła mnie do niego przyciągała.

- Dobra ta zemsta była. - Uśmiechnął się. - Ale nie róbcie tego więcej.

- Chyba już nie będzie okazji. - Odwzajemniłam uśmiech i wyrzuciłam zużyty wacik do śmietnika.

- Wiesz, że jesteś urocza? - spytał po chwili, kiedy ogarniałam moje włosy, a on tylko siedział i patrzył, co robię.

Nie wiem czemu, ale automatycznie w mojej głowie pojawiły się wszystkie wyzwiska, jakie kiedykolwiek od niego usłyszałam. Nigdy nie słyszałam ani jednego miłego słowa, aż dotąd. Moje serce zaczęło bić szybciej. Co się ze mną dzieje do jasnej cholery.

- Pierwsze słyszę - odparłam z uśmiechem.

- To do zobaczenia. - Puścił mi oczko, po czym wyszedł.

Dzisiaj ognisko. Zakończenie obozu. Jutro wyjazd. Jak to minęło? Jak to możliwe, że ja nie chcę wracać? Jak to możliwe, że poczułam coś do tego idioty? Do tego, którego przez całe życie nienawidziłam. Ja chyba wariuję.

Looking for LoveWhere stories live. Discover now