Rozdział 10

15.8K 548 431
                                    

- Co ty tu robisz? - Mój głos wydał się nazbyt piskliwy.

Nate odwrócił się w moją stronę, a z jego dłoni wypadł jakiś woreczek. Widziałam, że majstrował coś przy otwartym oknie domku chłopaków. Nie przywidziało mi się to.

- Co ty tu robisz? - spytał, akcentując drugie słowo.

Stopą po omacku próbował zakryć przedmiot, który wylądował w gęstej trawie. Jednak dojrzałam go pierwsza. Podniosłam go i otworzyłam.

- Nie wierzę - mruknęłam. - To ty!

W woreczku znajdował się biały proszek. Bez wątpliwości można powiedzieć, co to jest. Bo na mąkę raczej nie wygląda.

- To nie tak jak myślisz - powiedział, próbując wyrwać mi jego własność. Na szczęście w porę zrobiłam unik i zaczęłam biec w stronę ogniska, przy którym nadal stał policjant.

Nagle poczułam jego dłonie na moich ramionach, a potem zostałam mocno przygwożdżona do ściany. Serio myślałam, że jestem szybsza od chłopaka, który trenuje na co dzień?

- Nie rób mi tego - jęknął tuż przy moim uchu. - Nie miałem wyjścia.

Jego ciepły oddech drażnił mi skórę na karku. Poczułam pojawiającą się na rękach gęsią skórkę.

- Co znaczy, że nie miałeś wyjścia? - spytałam, a mój głos lekko się trząsł z zimna.

- Może pogadamy gdzieś indziej? - Złapał mnie za rękę.

Jego oczy przypominały przejrzyste niebo, w samym środku lata. Lśniły się, ale widać było w nich niepokój. Niesamowite.

Uniósł brwi, czekając na odpowiedź.

Schowałam narkotyk do tylnej kieszeni spodni i poddałam się jego woli. Pociągnął mnie w stronę placu zabaw. Nikogo tam nie było, bo w końcu nad też tam nie powinno być.

Usiedliśmy na bujawkach, delikatnie się huśtając. W moich butach już była tona piasku, a ledwo przeszliśmy kilka metrów.

- Nikomu jeszcze o tym nie mówiłem - zaczął niepewnie. Nie wydawał się chłopakiem, którego poznałam wczoraj. Był inny. - Mój brat jest chory. Ma białaczkę, a firma rodziców zbankrutowała. Nie miałem wyjścia. Potrzebne były pieniądze na leczenie. - Mówiąc to, nie patrzył na mnie, tylko na swoje adidasy.

- Oh - jęknęłam. - Nie miałam pojęcia.

- Wiem. - Kopnął grudkę piasku, tym samym zatrzymując huśtawkę. - Poznałem szefa gangu i on zaproponował mi tę pracę. To korzystna oferta.

- Ale wiesz, że to szkodzi innym, tak? - Wstałam, bo od dłuższego czasu, bez braku gruntu pod nogami, zaczęło mi kręcić w głowie. Mam tak od dziecka.

- Wiem - kiwnął głową i też wstał.

Podszedł do mnie i złapał za ręce. Znów zbliżył swoją twarz do mojej.

- Obiecaj mi, że nikomu nie powiesz. - Kiedy nie odpowiedziałam, potrząsnął mną. - Cass, obiecaj.

Westchnęłam. Przecież to jest nielegalne. Jeżeli ktoś to odkryje, oboje będziemy mieć przesrane.

- Obiecuję - mruknęłam bez przekonania.

Nate'owi trochę ulżyło. Rozluźnił szczękę i patrzył na mnie ze spokojem.

- Dziękuję. - Wtulił się we mnie.

Miał taką ciepłą bluzę. W porównaniu do wszechobecnego zimna i mojego krótkiego rękawku, była to prawdziwa ulga.

Przytuliłam go z taką samą siłą.

Nie pamiętam, kiedy ostatnio przytulałam kogokolwiek. Już zapomniałam jakie to miłe uczucie.

- Powinniśmy już chyba wracać, zanim ktoś zauważy, że nas nie ma - powiedziałam.

- Masz rację.

Z bólem sięgnęłam do tylnej kieszeni spodni i wyjęłam woreczek. Oddałam go chłopakowi, na co ten uśmiechnął się i objął mnie ramieniem.

Rozumiem, że w ten sposób chce pomóc bratu. Ja zrobiłabym to samo, gdyby była taka możliwość.

Po dotarciu do domków zakradliśmy się za nimi.

- Do zobaczenia. - Chłopak pocałował mnie w policzek, po czym podrapał się po karku. Uroczo to wyglądało.

- Do zobaczenia. - Odwdzięczyłam się tym samym, po czym weszłam do swojego domku.

Wypuściłam przeciągle powietrze. To się naprawdę stało. Chyba się zakochałam.

I w tym momencie przypomniał mi się Ryan. Jak mogłam o nim zapomnieć? Mój chłopak przecież został daleko, ale jednak jest. Pomimo tego, że ma na mnie wywalone. To i tak nie zmienia faktu, że mam chłopaka. Cholera.

- Gdzieś ty była? - Spytała Alice, naskakując na mnie już w progu. - Była tu pani Julie i musiałyśmy Cię kryć, nawet nie wiesz, jakie to było stresujące.

Przyjaciółka żywo gestykulowała. Wyglądała przezabawnie, zwłaszcza że jej włosy nie widziały dzisiaj nawet szczotki. Dobrze, że przynajmniej zęby umyła.

Poczułam, że moje policzki zrobiły się gorące.

- Ja... ja... - zaczęłam się jąkać. Ona wyczuwa kłamstwo na kilometr. A raczej by nie zrozumiała, że przyłapałam super przystojniaka na podkładaniu narkotyków naszym przyjaciołom.

- Dobra bez ściemy. Byłaś z Nate'em czy Noahem?

- Co? Czemu tak myślisz? - pisnęłam.

- Bo widać, że zabujałaś się w Nat'cie, a Noah zabujał się w tobie.

- Nie prawda - podniosłam głos. - Znaczy... Byłam z Nate'em. I nie wnikaj - dodałam, kiedy już otwierała usta.

- Jak chcesz - warknęła. - Ale i tak mi wszytko opowiesz.

Jasne....



Looking for LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz