14.Łzawe przemówienie

342 15 0
                                    




Bruce przerwał pocałunek. Mój umysł chciał więcej, nie wiedziałam co się ze mną działo. Chłopak wziął mnie na ręce, zaśmiałam się, udaliśmy się ku sypialni.

Gdy się przebudziłam i otworzyłam oczy ukazała mi się twarz śpiącego chłopaka, ucieszyłam się że tak się to potoczyło. Wstałam i podeszłam do lustra które stało obok szafy. Byłam ubrana w białą koszulę Bruce'a, miałam rozpuszczone włosy. Przetarłam oczy i podeszłam odsłonić wielkie złote zasłony. Przeciągnęłam się, nagle ręce Bruce'a objęły mnie w talii i odwróciły mnie w jego stronę - Dzień dobry, piękna - Powiedział patrząc mi w oczy - Cześć piękny - Odpowiedziałam i pocałowałam go w policzek. Wyszliśmy z pomieszczenia i udaliśmy się do kuchni, rozmawialiśmy. Nagle ku naszym oczom ukazała się młoda dziewczyna. Miała na sobie czarną skórkową kurtkę oraz spodnie, do nich przypięty był czarny bat. Była szatynką,  jej włosy były kręcone.

-Boże ! Selina? Jak tu weszłaś - Powiedział brunet - Gdzie jest Alfred?

-Jak na bogacza masz słabe zabezpieczenia - odpowiedziała - A ta to? - Zapytała dziewczyna skanując mnie wzrokiem. Podeszłam do niej - Kelly Duke, a ty to?

-Nie używam nazwiska - Odpowiedziała szybko sięgając po jabłko leżące w koszu owoców na blacie - Bruce, dlaczego ona jest w bieliźnie i twojej koszuli? - Spojrzałam się na chłopaka - Dobra, nie oceniam -  Powiedziała szatynka. Pocałowałam Bruce'a w pliczek i szepnęłam "Idę się ubrać". Weszłam do sypialni i się przebrałam. Wyczesałam włosy.

Miałam na sobie cieliste rajstopy, kremowe szpilki i beżową sukienkę nad kolana. Moje włosy były lekko pofalowane. Na mojej szyi widniał srebrny naszyjnik z wzorem nietoperza, dostałam go od Bruce'a. Wyszłam z pokoju, Selina z chłopakiem siedzieli na kanapie na przeciwko siebie. Podeszłam do nich i usiadłam obok bruneta opierając się. głową o jego klatkę piersiową. Na twarzy Seliny zawidniała zazdrość. Nie wiem dlaczego ale dawało mi to satysfakcję.

Rozmawialiśmy tak godzinami,  jednak nasze pogaduchy przerwał nagły huk. Zauważyłam rozbite okno po naszej prawej stronie. Wszyscy się zerwaliśmy z kanap. Selina wyciągnęła sztylet, nie wiem po co on jej był, nie oceniam. Schowałam się za chłopakiem. Niespodziewanie szyby w kilku innych oknach w pomieszczeniu zostały wybite. Bruce osłonił mnie ramieniem aby żaden kawałek szkła nie zbliżył się do mojej twarzy. Odchylił ramię i schował mnie za siebie. Pod nogami ujrzałam małą metalową kulkę, taką samą jak na komisariacie. Wiedziałam co się zaraz wydarzy. Wiedziałam że to wszystko to sprawa Jerome'a. Nagle usłyszeliśmy strzały, Selina zaczęła się nerwowo rozglądać, jakby wiedziała o co chodzi. Wzbudziło to we mnie podejrzenia. Usłyszeliśmy strzały, automatycznie Bruce przybliżył mnie do swojej klatki piersiowej. Odwróciliśmy się w stronę strzałów. Stała tam kobieta ognia. Spojrzałam się na Selinę. Próbowała uciekać, jednak ktoś ją postrzymrał, wpadła na czyjąś męską sylwetkę. Chwilę po ty usłyszeliśmy dobrze znany mi śmiech. Był to Jerome, zaraz po nim do pomieszczenia wszedł kapelusznik, pan mróz oraz strach.

-Powiedz Kelly - Zaczął Jerome - Co jest z tobą nie tak? Najpierw James Gordon, teraz Bruce Wayne, a wcześniej ja - Zdziwiłam się, co on miał na myśli.

-Jak wyłączyłeś alarm? - Zapytał chłopak.

-Ta mała nam pomogła - Odpowiedział Jerome. Na twarzy Seliny zawidniało zażenowanie, wstyd.

-Jerome - zaczęłam swoje łzawe przemówienie - Nie wiem co cię tak do mnie ciągnie, jednak to koniec. Kiedyś się przyjaźniliśmy, ale zwariowałeś. Zabiłeś swoją matkę!  Skup się na kimś innym, ale nie na mnie ani na nim! - Jerome wpatrywał się we mnie jak w obrazek - Nie rozumiem dlaczego tak bardzo chcesz abym była u twojego boku jako partnerka w zbrodni. Ale wiem że nigdy to się nie wydarzy! - Wyrwałam się z uścisku Bruce'a.  "Co ty robisz"szepnął chłopak, nie odpowiedziałam. - Nie jestem taka jak ty!- Jerome podszedł bliżej mnie, razem z nim Bruce.

-Kelly... Pamiętasz jak pewna osoba ci powiedziała, że wystarczy jeden zły dzień aby oszaleć? - Kiwnęłam głową. Nagle ktoś uderzył Jerome'a od tyłu. Jednak mężczyzna nie drgnął. Zaatakował go Alfred. Jerome wykonał gest ręką. Nagle mróz i ogniowa złapali Bruce'a za ramiona unieruchamiając go. Chwilę po tym Bruce krzyknął moje imię, odwróciłam się. zostałam ogłuszona przez stracha na wróble.

Historia się zapętlała. Jerome najpierw mnie atakował/zostawiał na pastwę losu/ścigał mnie, a później po mnie przychodził, krzywdząc przy tym ludzi.


Oficjalnie informuję że skończyłam pisać próbne egzaminy ! :p I wracam do pisania ;) jednak będzie przerwa tygodniowa za 2 dni chb, nadrabiam sb rozdziały na gdyby co

Ps. Jednak w sobotę :3

Clown Boy | Jerome ValeskaOn viuen les histories. Descobreix ara