Czy oni muszą za każdym razem się popisywać? Mogli by jechać kulturalnie jak na przykład ten dziadek na przeciwko nas. No na prawdę. Spojrzałam się lekko w kierunku Luke'a, który był w swoim żywiole. Łamał chyba większość możliwych przepisów. Skoro tak bardzo podoba mu się jazda tym autem, to czemu nigdy nim nie jeździł? Tu jest tyle niewiadomych.

- Wiem, że jestem ideałem, ale musimy już wysiadać. - powiedział Luke przerywając moje rozmyślenia.

Mrugnęłam parę razy, po czym zaczęłam się rozglądać. Szkolne podwórze było pełne uczniów. Kilka osób zebrało się wokół auta Luke'a oglądać je ze wszystkich stron, inne zaś osoby posyłały spojrzenia w moją stronę szepcząc coś między sobą. Odpięłam pasy i skuliłam się tak, aby nikt mnie nie widział.

- Vick? - usłyszałam chłopaka, który przywiózł mnie do tego złego miejsca.

Zignorowałam go. Nie chciałam, żeby tak się nie patrzyli. Nie chciałam słyszeć ich głupich uwag. Nie chciałam widzieć tych wszystkich palców wytykających moją osobę. Nie chciałam tu być.

W pewnym momencie usłyszałam głośne westchnięcie Luke'a, a po chwili dźwięk zamykanych drzwi. Podniosłam lekko głowę spoglądając na miejsce kierowcy, na którym go nie było. Zdezorientowana usiadłam prosto na siedzeniu i zaczęłam głęboko oddychać, motywując się tym do wyjścia.

- Wyjdź. - usłyszałam dobrze znany głos.

Spojrzałam na otwarte drzwi, a następnie na Luke'a wyciągającego do mnie rękę. Niepewnie chwyciłam jego dłoń i wysiadłam z samochodu. Rozejrzałam się lekko po osobach zebranych niedaleko auta. Wszystkie spojrzenia były skierowane w naszą stronę.

Luke zakluczył pojazd i zaczął iść przed siebie cały czas mocno trzymając mnie za rękę. To dodawało otuchy. Mijając tych wszystkich ludzi, którzy świętowali ostatni dzień roku szkolnego czułam się okropnie.

- To ona?

- Victoria White?

- Co ona tu robi?

- Jeszcze się nie wyprowdziła?

- Myślałem, że wylądowała w psychiatryku.

Szepty. Szepty. Szepty. Słyszałam każdy pojedynczy szept, każdej osoby, która tu stała. Zebrało mi się na płacz. Czułam już jak łzy zaczynają zbierać mi się w kącikach oczu. Mój uścisk dłoni Luke'a się zmniejszył. Nie miałam już siły trzymać go tak mocno. Chłopak najwidoczniej to poczuł, bo odwrócił się w moją stronę i zaczął skanować moją twarz. Jego uścisk stał się aż bolesny, a twarz pokazywała tylko zdenerwowanie.

- Zamknąć się kurwa! - wydarł się na całe gardło i rozejrzał groźnie po zebranym wokół tłumie.

Spojrzałam na niego przestraszona, a on obdarował mnie tylko krótkim pustym spojrzeniem i zaczął iść dalej. Ledwo nadążałam za jego szybkimi krokami. Nie zdążyłam nawet zobaczyć kiedy byliśmy już pod drzwiami szkoły, przez które chłopak wszedł prawie biegiem. Wnętrze szkoły było praktycznie puste, gdyż uroczysta część ceremonii odbywała się na dziedzińcu. Niebieskooki posadził mnie na ławce przy oknie, z którego idealnie widać było cały dziedziniec.

- Zostań tu. Wszyscy są teraz na dziedzińcu więc możesz spokojnie uczestniczyć w ceremonii stąd. - powiedział spokojnie.

- Ale... - zaczęłam.

- Żadnego ale. Proszę cię. Zostanie tutaj to jak na razie najlepsze wyjście. Widzę jak reagujesz. Widzę, że cię krzywdzą. Nie chcę tego. Dlatego proszę. - powiedział patrząc mi prosto w oczy.

- Dobrze. - odpowiedziałam krótko, lekko niepewna.

- Przyjdę od razu po ceremonii, dlatego nawet się stąd nie ruszaj, okey?

Kiwnęłam lekko głową na tak, a chłopak odetchnął z ulgą, uśmiechnął się i poszedł w stronę dziedzińca. Zaczęłam czuć się niepewnie. Byłam sama, a każdy mógł się dowiedzieć, że tutaj jestem. To na prawdę nie jest dobre wyjście.

Godzinę później

Ceremonia powoli dobiegała końca, a ja cały czas siedziałam jak na szpilkach. W ciągu całej ceremonii przeszła obok mnie tylko jedna osoba, która na szczęście nie zwróciła na mnie większej uwagi. Nie oznaczało to, że nic się nie stanie. Jeszcze nigdy w życiu nie byłam tak zdenerwowana.

Gdy ludzie zaczęli schodzić ze szkolnego dziedzińca postanowiłam, że już wstanę i kiedy zobaczę Luke'a od razu pójdę w jego stronę. Nie zdążyłam nawet porządnie się odwrócić i rozejrzeć, a już dostałam z liścia w twarz. Nie było to lekkie uderzenie. Zakręciło mi się w głowie. Chciałam spojrzeć na osobę, która to zrobiła, ale zanim zdążyłam podnieść wzrok zostałam popchnięta i poleciałam prosto na podłogę. Od razu poczułam ból w prawej kostce. Dlaczego zawsze coś musi się z nią stać? Od małego to jest moja najbardziej podatna na urazy część ciała. Czułam pulsujący ból. Chciałam wstać i ją dotknąć. Sprawdzić czy to nic poważnego. Znowu mi nie pozwolono. Tym razem dostałam niezłego kopa w brzuch. Wiecie co też kiedyś dostałam w brzuch? Kulkę. I to całkiem niedawno. Oparłam się nie rękach i chciałam chociażby usiąść. Jednak ból w brzuchu zabrał całkowicie siłę w moich rękach. Nie miałam siły by wstać. Brzuch bolał mnie tak bardzo. Zaczęłam kaszleć, wzrok miałam zamglony. Nie wiedziałam co się dzieje. Historia na prawdę lubi się powtarzać.

Luke pov

Przez całą ceremonię spoglądałem w okno, przy którym siedziała dziewczyna. Musiałem wiedzieć, że wszystko jest w porządku.

W chwili, gdy ceremonia się skończyła poszedłem w jej kierunku najszybciej jak mogłem. Próbowałem przepychać się przez tłum co nie wychodziło mi najlepiej. Kiedy dotarłem w moje docelowe miejsce stał tam wielki tłum gapiów. Podszedłem bliżej.

- To krew? - usłyszałem.

- Przecież nie oberwała tak mocno. - usłyszałem od innej osoby.

Przedarłem się przez tłum gapiów nie zwracając uwagi na siłę jaką używam. Gdy stałem już przed tłumem zamarłem. Mój aniołek leżał na podłodze, z ust ciekła jej krew, a nad nią stała grupka szkolnych szmat z Amandą na czele. Chciałem zajebać każdego kto tutaj stał. Stał i nic z tym nie zrobił. W tym momencie nie liczyło się nawet to, że Amanda jest dziewczyną.

Podbiegłem do nich i odepchnąłem każdą po kolei tak, że wylądowały na podłodze tak samo jak Vick.

- Idziecie z tym do nauczycieli i się przyznajecie czy może chcecie skończyć tak samo jak Vick? Dla mnie nie jesteście kobietami.

Żadna się nie odezwała. Spojrzały tylko na mnie z pogardą, wstały i szybko zniknęły mi z oczu.

- A wy nie macie lepszego zajęcia do jasnej cholery? Spierdalać mi stąd! - zwróciłem się do gapiów.

Chwilę szeptali coś między sobą, po czym odeszli szybkim krokiem. Wziąłem dziewczynę delikatnie na ręce i skierowałem się w stronę wyjścia ze szkoły. Nawet w takiej sytuacji uśmiechnęła się do mnie i chwyciła mnie lekko za marynarkę. Dlaczego ona tak bardzo łamie mi serce?

Gdy wyszedłem z nią ze szkoły przykryłem jej twarz moja marynarką. Nie chciałem, żeby więcej osób widziało ją w takim stanie. Szybkim krokiem udałem się do auta, otworzyłem drzwi od pasażera, opuściłem siedzenie i położyłem na nim dziewczynę. Ściągnąłem marynarkę i ja przykryłem. Wsiadłem za kierownicę, zapiąłem jej pasy i najszybciej jak mogłem wyjechałem z terenu szkoły.

---
Hej hej! Oto kolejny rozdział. Nagroda za to, że dawno nie było. Następny już w środę! Nie wiem dlaczego, ale zawsze na samym początku mam pomysł na jakiś mały incydent, a jak pisze zamienia się w takie coś. Tak już mam. Miłego czytania! Buziaczki 😘

Tu I Teraz ( Zakończona ✔️)Where stories live. Discover now