#15

478 23 3
                                    

- Luke. - westchnęłam. - Opowiedz mi swoją wersję.

- Jesteś tego pewna? Nie chcę, żebyś zaczęła sobie myś...

- Luke. - przerwałam mu. - Gadaj.

- Dobra dobra. - powiedział. - Nie pamiętasz tego pewnie, ale kiedy przeniosłaś się do naszej szkoły to bardzo często przychodziłaś oglądać nasze treningi. Byłaś też na paru meczach. Harry był podrzędnym graczem, byłem od niego trochę lepszy i raczej mu się to nie podobało. Zawsze kiedy byłaś na trybunach on gapił się prosto na ciebie. Pewnego dnia nie przyszłaś na trening. Harry zachowywał się w tym dniu jakoś dziwnie. - przerwał na chwilę, aby za chwilę znowu zacząć mówić. - Podczas treningu zostałem dosyć mocno przez niego sfaulowany. Uraz nogi nie pozwolił mi już więcej grać. Musiałem odejść. Takie było też zalecenie trenera. Nie mogłem nic na to poradzić i odszedłem bez słowa z drużyny. Dzięki temu Harry wskoczył na moje miejsce kapitana. To chciałem ci powiedzieć.

- Nic z tego nie rozumiem. Dlaczego Harry miałby... - zamyśliłam się na chwilę. - Ja na prawdę nie wiem komu mam teraz ufać. Opowiedziałeś wszystko bardzo dokładnie, ale z drugiej strony nie wiem czy na pewno mogę ci zaufać.

- Jasne, spoko. - powiedział. - Kiedyś się przekonasz, a wtedy nie chcę widzieć jak nie przychodzisz do szkoły, bo wypłakujesz swoje smutki w poduszkę.

- Luke. Dlaczego się mną interesujesz?

- Ja? Ja... No... Tak po prostu. - powiedział jąkając się.

- Nie chcesz dokuczyć Harremu? Mówił, że ciągle byłeś w pobliżu od kiedy to on został kapitanem.

- Nie chcę. Jeśli chodzi o ciebie to nie mam takiego zamiaru. Nie chcę, żebyś była pośrednikiem w naszej sprawie. To ty byś najbardziej ucierpiała. Nie jestem takim gnojkiem. A jeśli chodzi o to, że trzymałem się blisko niego to prawda. Przyznaję.

- No dobrze. - westchnęłam. - Ale dlaczego kręciłeś się wokół środowiska Harrego?

- Czy ja teraz muszę ci wszystko tłumaczyć?

- Nie musisz teraz. Możesz mnie jutro odwiedzić. - palnęłam.

- Odwiedzić? Ja ciebie? Słuchaj, nie mam zamiaru trafić na tego sk... Na Harrego.

- Mogę to załatwić. Mogę powiedzieć, żeby nie przychodził, to żaden problem.

- Nie jestem pewny...

- Proszę, przyjdź. Muszę poznawać też innych ludzi. Może dzięki tobie coś sobie przypomnę.

- Skoro nalegasz. Jedno spotkanie. Nie więcej. O której mam przyjść?

- O której ci pasuje?

- Mam trening na 12, więc wolałbym przyjść jakoś około 9 lub 10.

- No dobrze. W takim razie dziękuję, za to co mi powiedziałeś. Do jutra.

- Nie ma za co. Paa. - powiedział szybko i się rozłączył.

Spojrzałam ostatni raz na wyświetlacz. Parę minut po północy. Weszłam w SMSy i napisałam do Harry'ego, żeby jutro nie przychodził, ponieważ mam innych gości. Westchnęłam cicho i odłożyłam telefon na szafkę. Poprawiłam się na łóżku i ułożyłam wygodnie. Przymknęłam oczy i chwilę później już spałam.

--- Następnego dnia ---

Luke pov

Wszedłem do szpitala chwilę po dziewiątej. Na prawdę nienawidzę tego miejsca. To tutaj powiedzieli mi, że mam sobie odpuścić piłkę nożną. Pieprzony Harry. Podchodzę do recepcji i pytam o Victorie.

Tu I Teraz ( Zakończona ✔️)Where stories live. Discover now