Mężczyzna spojrzał w notatnik i nieco schrypniętym głosem odezwał się:

— Ród Mosiądzowego Pelikana.

Na środek wyszła jakaś dziewczyna krótkimi, czarnymi włosami. Drżącą dłoń zanurzyła w karteczkach i wylosowała jedną, rozkładając ją niepewnie.

— Powieść o Lotosie — Przeczytała na głos tytuł tańca.

Marim z zadowoleniem kiwnęła głową, a potem znów klasnęła.

— Zapraszamy na scenę, panno Rossell.

Yashida z podenerwowaniem obserwowała, jak uczennica wspina się po schodach, a potem jak po kilkusekundowych oddechach, rozkłada ręce i wzbija się w powietrze. Z magnetofonu popłynęła muzyka.

Jej ruchy były nienajgorsze, ale też i taniec należał do dość łatwych. Ciałem miała imitować rozkwitający kielich lotosu, unoszący się na wodzie. Dlatego jej pierwsza poza przypominała zwinięty embrion, dopiero wraz z tonami powolnej melodii rozchylała ostrożnie, lekko i płynnie najpierw nogi, a potem ręce. Następnie falowała ramionami, jakby były to płatki kwiatu potrząsane przez wiatr. Gdy muzyka rozkręciła się, uczennica zrobiła kilka obrotów, imitując unoszenie się na falach wody. Na końcach jej palców pojawiło się białe, słabo widoczne światło, które zostawało w powietrzu w postaci smug, przypominających wstążki. Nikło po pewnej chwili, ale wrażenie było nieziemskie.

Gdy wylądowała zgrabnie na ziemi, Marim odezwała się głośno:

— Wytrzymałość w powietrzu: dziesięć. Lekkość i płynność ruchów: osiem. Popracuj nad tworzeniem światła, białe jest najłatwiejsze, a w „Opowieści o Lotosie" prawidłowym jest różowe, dlatego przydzielam ci za nie punktów pięć. Nie było też zbyt widoczne. Razem masz punktów dwadzieścia trzy. Brawo, dostajesz się do grupy złotej!

Rozległo się klaskanie, a uczennica zarumieniła się z radości i ucieszona zbiegła ze sceny.

Kolejni uczniowie losowali swoje tańce i wykonywali je na scenie. Członkowie Eteonu dostawali się głównie do grupy złotej, tylko pojedyncze osoby trafiały jednak do srebrnej. Nie każdy był perfekcyjny, ale widać było, że pochodzą ze świetnych rodów, a ich umiejętności są obiecujące dla ich przyszłych karier.

Kal dostał się bez wahania do grupy złotej ze swoimi dwudziestoma siedmioma punktami. Gdy zbiegł ze sceny, Yashida przybiła mu piątkę. Była z niego naprawdę dumna, Kal pokazał taniec na wysokim poziomie i nie ulegało wątpliwości, że zasługiwał na edukację w Drapad.

Minuty mijały za minutą, w pewnym momencie padł ród, na którego dźwięk oczy wszystkich padły na jednego chłopaka. Yashidy wzrok również.

— Cynowa łza!

Uczeń ruszył na scenę, obojętny wobec obserwujących go rówieśników. Był zdecydowanie najwyższy z nich wszystkich, szczupły i z długimi, czarnymi włosami, związanymi w sterczącą kitkę na czubku głowy. Pasma grzywki opadały mu po bokach jasnej twarzy, skąd wyłaniały się jego brązowe, pociągłe oczy.

Jest przystojny, była to pierwsza myśl Yashidy, gdy na niego patrzyła, ale kompletnie nie znała jego rodu. Nazwa brzmiała dumnie, no i należał do Eteonu, ale domyśliła się, że to pewnie ta sama osoba, o której wczoraj podsłuchała rozmowę przy gabinecie Alva.

Młodzieniec ze spokojem wylosował taniec.

— Kryształowe łzy — Rozbrzmiał jego czysty, męki głos, tak szalenie seksowny i niski, ale nie z tego powodu między uczniami rozszedł się gwałtowny szept.

— To cholernie trudny taniec — mruknął Kal z niedowierzaniem. — Współczuje mu.

Yashida nie odpowiedziała. Patrząc na spokojną twarz tamtego, miała nieodparte wrażenie, że stopień trudności tańca wcale go nie przeraża. Jednocześnie czuła ulgę, gdyż wiedziała, że sama już nie wylosuje „Kryształowych łez". Szczerze mówiąc, obawiała się tego układu najbardziej ze wszystkich.

𝐌𝐎𝐆𝐀𝐌𝐈 - Taniec WiatruOnde as histórias ganham vida. Descobre agora