Wyciągnąłem z kieszeni telefon i wybrałem z listy kontaktów numer swojej narzeczonej. Może miała komórkę przy sobie. Sygnał był, ale nikt nie odbierał.

- Harry? - spytał ktoś po drugiej stronie.

- Sky to ty? - zwątpiłem, ten głos za nic nie przypomniał jej.

- Nie. To ja, Julss - oznajmiła. - Jej torebka leżała na krześle.

Kurwa, zakląłem i wsiadłem do swojego pojazdu.

- Dobra, pilnuj jej rzeczy i odbieraj każdy telefon, okej? - odpaliłem silnik i odjechałem z tego miejsca.

- Okay. Przepraszam cię jeszcze raz - powiedziała.

- Lepiej się módl, żeby nic się jej nie stało - oznajmiłem i rozłączyłem się, rzucając komórkę na fotel obok.

Wjechałem na główną ulicę i jechałem w stronę mieszkania Horan'a.

Jeśli to on za tym wszystkim stoi to przysięgam, że go zabiję. Dopiero co się pogodziliśmy, a on odpierdala takie rzeczy, przecież to nielogiczne. Może po prostu chciał uśpić moją czujność i dobrać się do Sky? Niech chłopaczyna lepiej sprawdzi, czy ma wszystkie zęby.

Dojazd do niego zajął mi jakieś pół godziny. Zaparkowałem na wolnym miejscu i wysiadłem z auta. Skierowałem się do wysokiego wieżowca, a następnie przywołałem windę, by zawiozła mnie na czwarte piętro. Popatrzyłem w międzyczasie w lustro i siniak, który zrobił mi jeden z ochroniarzy szefa, zaczął stawać się coraz ciemniejszy. Głupi fiut, pomyślałem.

Drzwi otworzyły się i korytarzem w prawo udałem się pod 34. Zadzwoniłem dzwonkiem i na zmianę pukałem, byleby tylko otworzył.

Czekałem około trzech minut, aż uraczy mnie swoją osobą. Usłyszałem przekręcanie klucza w drzwiach i cały się spiąłem.

- Harry? - spytał, przecierając zaspane oczy. Był w samych bokserkach.

To są jakieś jaja? On sobie po prostu spał jak gdyby nic.

- Gdzie jest Sky? - wtargnąłem do środka i zacząłem rozglądać się po całym mieszkaniu.

- Stary, jest trzecia nad ranem - zamknął za mną drzwi. - Skąd mam wiedzieć, gdzie jest twoja dziewczyna? - przejechał dłonią po policzku.

- Już jest moją narzeczoną - zauważyłem, a on nagle cały się rozbudził.

- Kim jest?! - nie mógł do wierzyć w to co usłyszał.

- To co słyszałeś, ale to nie jest teraz najważniejsze. Gdzie jest Sky? - spytałem ponownie.

- Skąd mam to kurwa wiedzieć? W końcu to twoja narzeczona nie moja. Pokłóciłeś się z nią? - albo mi się wydaje, albo on jest wkurzony wiadomością o zaręczynach.

- Kurwa mać, wygląda na to, że ktoś ją naprawdę porwał - złapałem się za głowę, a mój wzrok stał się pusty.

- Że kurwa co?! - warknął i uderzył mnie w bark, ale ja ani drgnąłem. - Jak to możliwe? Coś ty jej zrobił? - zaczął pytać.

- Ubierz się i pomożesz mi jej szukać. Wszystko opowiem ci po drodze - rzuciłem.

- Daj mi pięć minut - oznajmił już spokojnie i zniknął za drzwiami swojego pokoju.

Czy może być coś gorszego od niewiedzy, gdzie jest twoja narzeczona? Liczyła się każda minuta. Muszę ją odnaleźć. Jeśli coś się jej stanie, nigdy sobie tego nie wybaczę. 

Sky's P.O.V.

Poczułam zimne powietrze na swoim ciele i pulsujące skronie. Otworzyłam powoli oczy i po kilkukrotnym mruganiu, próbowałam ocenić, gdzie się znajdowałam. Było dosyć ciemno i okropnie śmierdziało pleśnią. Piwnica, to pierwsze co przyszło mi do głowy. Co ja tu robię i gdzie jest Harry?

Envy || H. S. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz