Rozdział 30

211 22 1
                                    

Cora toczyła wewnętrzną walkę.

Wciąż nie wiedziała, czy powinna powiedzieć bratu całą prawdę. Miała świadomość, że – zatajając przed nim fakt o ciąży Annabelle– równocześnie krzywdziła go i chroniła.

Ale czy miałaby wyznać mu wszystko co wie? Bazuje przecież na tym co powiedział jej Peter – niereformowalny kłamca.

Derek stracił zaufanie do wuja, czego najlepszym dowodem było ukrycie Cory w Ameryce Południowej.

Wyjechali z Beacon Hills we troje, ale gdy tylko dotarli do Kolumbii młodszy Hale wziął siostrę na stronę. Powiedział, że odwróci uwagę Petera, tym samym dając jej możliwość odłączenia się od nich. Nakazał jej ukryć się w zupełnie innym państwie.

Wszystko po to, aby psychopatyczny wilkołak nie znał prawdziwego miejsca jej pobytu.

To by było na tyle w kwestii ich relacji rodzinnych.

Cora nie mogła przedyskutować z bratem możliwości zawierzenia słowom wuja. Musiałaby mu powiedzieć o ciąży, a to nie wydawało się jej dobrym pomysłem.

Derek zaczyna odchodzić od zmysłów, zamartwiając się o Annabelle. Jeśli dowie się o dzieciach, najprawdopodobniej popadnie w jeszcze większy obłęd.

Miałaby więc ryzykować?

Czy ma prawo przysparzać mu cierpienia tylko dlatego, że jej samej trudno znieść to brzemię?

Rozważając wszystkie za i przeciw, spojrzała na niego.

Wilkołak nieobecnym wzrokiem wpatrywał się w tablicę, na której wyświetlały się informację dotyczące przylotów i odlotów samolotów.

Był zdenerwowany, a zarazem przygnębiony.

Zanim Cora zdążyła zadać mu jakiekolwiek pytanie, odezwał się do niej zrezygnowanym głosem.

- Powiedziała, że gdyby miała jakiś problem, szukałaby pomocy u mnie lub u Petera – spojrzał na siostrę – Nie było mnie przy niej, więc zwróciła się do niego... Co jeśli coś jej się stanie, bo mnie przy niej nie było? - zapytał, a w jego oczach dostrzec można było strach.

- Nie myśl w taki sposób... Zastanów się, czy gdyby przytrafiło się jej coś naprawdę złego, to nie uwolniłaby Petera? - szatynka starała się racjonalizować – Nie pomogła mu uciec z więzienia, a przecież mogłaby to zrobić – zdobyła się na słaby uśmiech – Sądzę więc, że Annabelle nie zagraża żadne śmiertelne niebezpieczeństwo.

Derek wyciągnął z kieszeni kartkę i wręczył ją Corze. Dziewczyna przebiegła wzrokiem tekst.


Derek,

Nie dotrzymałam danego Ci słowa. Wybacz. Zmusiła mnie do tego sytuacja. Dopóki do mnie nie wrócisz, potrzebuję stada.

Pamiętaj, że cię kocham.

Annabelle"


- Zostawiła to w miejscu, gdzie ukryłem część pieniędzy ze skarbca – wyjaśnił – To ich użyła by przekupić strażnika – wilkołak westchnął – Powiedziałem jej, że ma je wziąć, jeśli będzie w potrzebie. Ten liścik... Skoro szuka stada, to coś musiało się wydarzyć...

- Straciła matkę, na pewno jest w kiepskiej formie – przekonywała – W takich sytuacji szukanie wsparcia w silnej grupie, jest całkowicie uzasadnione.

- Ale we Francji praktycznie nie ma już wilkołaczych stad – Derek wpadł jej w słowo – Deaton powiedział, że Argenci i inne grupy łowców przez stulecia tropili zmiennokształtnych. Większość wymordowali. Ci, którzy ocaleli, uciekli...

- Isaac tam jest – przypomniała – Ojciec Allison go tam zabrał, więc musiał znaleźć mu bezpieczne schronienie, prawda? - córka Tali ze spokojem analizowała wszystkie dane – Mówiłeś, że Annabelle dobrze się z nim dogaduje. Pewnie dlatego, Peter wskazał jej ten kierunek. W mieście, teoretycznie, wolnym od wilkołaków i pod opieką twojego pierwszego bety, nie powinno jej nic zagrażać.

Tak. To były sensowne argumenty.

I pewnie Derek mógłby poczuć się nieco lepiej, gdyby nie jedna kwestia.

Z niepokojem spojrzał na siostrę.

- Cora, posłuchaj mnie teraz uważnie – utkwił w niej swój zdeterminowany wzrok – Co dokładnie powiedział Peter?

- Co? O co ci chodzi? - zapytała, nie rozumiejąc nagłej zmiany jego zachowania.

- Jakich słów dokładnie użył? - dociekał – Kazał Annabelle jechać do Isaac'a, do Francji?

- Powiedział, że ma wyjechać i znaleźć twojego pierwszego betę. On ma zaprowadzić ją do stada – widząc jak twarz brata blednie, Cora zaniepokoiła się – Derek, co jest?

- Annabelle nie ma we Francji... Jest w Londynie.

- Jesteś tego pewien?

- Tak – odparł – Isaac nie był pierwszym, którego przemieniłem w wilkołaka – zerwał się z krzesła i ruszył w stronę kasy biletowej. Siostra czym prędzej podążyła za nim.

- To co teraz robimy? - spytała, zrównując z nim kroki.

- Musimy złapać inny samolot. Ty wymienisz bilety, a ja zadzwonię do Lydii – posłała mu pytające spojrzenie – Lydia zna adres Jacksona. To do niego Peter wysłał Annabelle...


***


Whittemore nie podejrzewał, że ktoś go śledzi.

To było raczej coś w rodzaju tego niewytłumaczalnego uczucia, kiedy jesteśmy w tłumie ludzi i mamy wrażenie, że ktoś się nam przygląda.

Nie obserwuje, jak jakiś szpieg lub tajny agent – po prostu na nas patrzy.

Od kilku tygodni, będąc w miejscach publicznych, Jackson czuł na sobie czyjś wzrok. I równie długo to lekceważył – a przynajmniej nie odbierał tego jako zagrożenie.

Bo czy miał się czego obawiać? Nie mógł stanowczo zaprzeczyć, to fakt. Ale nie miał też powodów, aby nie czuć się bezpiecznie.

Był przecież wilkołakiem.


Może za bardzo polegał na swoich nadprzyrodzonych zdolnościach? Może był zbyt dumny i arogancki, by zachowywać większą ostrożność?

Może przez próżność odbierał to jako wyraz zainteresowania jego osobą, zamiast uznać to za coś podejrzanego?

A może zbyt mocno pochłaniały go starania, by zdobyć serce Amerykanki?

Dla tych, którzy obserwowali każdy jego krok, to było bez znaczenia.

Chłopak był zwierzyną łowną. Mieli go poznać – tylko po to, by go zlikwidować.

Jego i jemu podobnych.


Gdyby Jackson mógł przewidzieć, że przez swoje zachowanie ściągnie niebezpieczeństwo na Belle, nie zataił by przez nią i stadem swoich spostrzeżeń.

Z ciężkim sercem wyznałby prawdę i wtedy mógłby zapobiec tragedii. Wszystko potoczyłoby się inaczej.

Ochroniłby ją przed Łowcami, poświęcając samego siebie.

Wolałby utracić tę miłość, pozwolić Belle zniknąć ze swojego życia; niż doprowadzić do jej śmierci.

Niestety, gdy to w pełni zrozumiał, było już za późno.



Podążając wilczymi śladamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz