Rozdział 9

305 30 6
                                    

Wszystko zaczęło się od niewinnego pocałunku.

Potem sprawy potoczyły się szybko.

Derek długo pozostawał obojętny na jej miłosne awanse. Powściągliwość wydawała mu się czymś właściwym. Słusznym dla niech obojga. Jednak odkąd w końcu ich wargi zetknęły się ze sobą po raz pierwszy, z trudem panował nad swoimi uczuciami.

Trwało to zaledwie chwilkę. Nie pamiętał, co powiedział zaraz po, ani co robił.

Emocje przejęły nad nim kontrolę, utrudniając zachowanie zimnej krwi. Rozsądek podpowiadał mu, aby się wycofać. Ale Derek nie mógł tego zrobić. Nie chciał z powrotem zmienić się w kamień.

Minuty jej nieobecności były jak wieczność najstraszliwszego mroku. Gdy drzwi do pokoju otworzyły się i ją zobaczył, prawie się na nią rzucił.

Nie dbał już o nic. Liczyła się tylko ona.

Annabelle.

Znów zaczęli się całować. I to jak! Krew buzowała w nim tak mocno, że zupełnie nie potrafił zebrać myśli. Ona musiała czuć to samo.

Zrobiło się tak gorąco, że chyba tylko cudem pokój nie stanął w płomieniach.

Ani się obejrzeli, gdy znaleźli się przy łóżku.

Obejmując Dereka za szyję, Annabelle pociągnęła go za sobą w dół, gdy kładła się na materacu. Jej puls przyśpieszył jeszcze bardziej.

Derek nie przypuszczał, że to w ogóle możliwe, skoro już wcześniej serce dziewczyny zachowywało się jak startująca rakieta.

Doskonale wiedział, co wydarzy się za chwilę. Musiał więc użyć całej swojej nadludzkiej siły, by nie zatracić się bez reszty we własnych pragnieniach.

Nie może myśleć tylko o sobie.

Przerwał pocałunek, ale odsunął się ledwie o kilka centymetrów od jej twarzy. Zupełnie jakby nie miał dość energii by zdecydowanie odmówić.

„Nie chcę zrobić ci krzywdy..." Próbował wyjaśnić, oddychając ciężko. „Ani zmuszać cię do czegokolwiek..."

Szatynka ujęła jego policzki w swoje dłonie.

„Ufam ci bezgranicznie..." Wyszeptała, patrząc mu prosto w oczy. Wiedziała, o co mu chodzi. „Cokolwiek zdecydujesz..."Pocałowała go czule, po czym dokończyła myśl: „... nie przestanę cie kochać..."

Na to wyznanie Derek wyprostował się, by móc lepiej uchwycić wzrokiem postać dziewczyny.

Wyczytał z niej wszystko.

Chwycił brzegi swojej koszulki i sprawnie ściągnął ją przez głowę.Odrzucony na bok materiał, wylądował niedbale na podłodze.

Wilkołak nachylił się nad Annabelle, aby ponownie przylgnąć do jej ust.Tym razem nie zamierzał już się powstrzymywać.


***


Nigdy w życiu Derek nie przeżył czegoś takiego.

Prawda, jego wcześniejsze partnerki były atrakcyjne i namiętne. Co niektóre były nawet nieco drapieżne. Skłamałby, mówiąc, że nie było mu z nimi dobrze.

Jednak to było zupełnie coś innego.

Annabelle oddziaływała na wszystkie jego zmysły.

Nie potrafił oderwać wzroku od jej smukłej sylwetki. Była wprost zniewalająca. Delikatne linie i zmysłowe krągłości. Chciał poznać każdy centymetr jej ciała, które z podekscytowaniem oczekiwało na jego dotyk.

Widział tęsknotę w jej oczach. Dostrzegał drżenie jej warg. Zdawał sobie sprawę z towarzyszących jej uczuć – naturalnej mieszance pożądania i niepewności, towarzyszącej pierwszemu zbliżeniu.

Derek wiedział, że to jej pierwszy raz.

Nie zamierzał zbrukać przywileju, jakim go obdarowała, pozwalając swojej niepokornej naturze na przejęcie kontroli nad jego czynami.

Chciał być czuły i delikatny. Przez szacunek dla niej, jak również dlatego, że zaczynał inaczej postrzegać samego siebie.

Odkrył w sobie to, co Annbelle widziała w nim już od dawna.

Z uwielbieniem pieścił jej aksamitnie gładką i jędrną skórę, tym samym przyprawiając szatynkę o przyjemne dreszcze. Jej dłonie ani na sekundę nie odrywały się od jego ciała, wędrując wzdłuż torsu i ramion, nieustannie spragnione jego bliskości.

Zanurzając swoje dłonie w jego czarnych włosach i prześlizgując palcami między lśniącymi pasmami, dziewczyna była w stanie doprowadzić go niemalże do euforii.

Zapach Annabelle całkowicie zmieszał się wonią wilkołaka, wypełniając pokój charakterystycznym aromatem.

Derek nie mógł się nią nasycić. Smakowała niczym najsłodszy nektar. Gdy tylko jego wargi przenosiły się z jej ust w inne miejsce – na przykład nieco niżej, na szyję – Annabelle zaczynała szeptać jego imię.

Tonem pełnym miłości i uwielbienia, powtarzała je niczym modlitwę. Jej melodyjny głos rozbrzmiewał mu w uszach, generując zupełnie nowe doznania.

Żadne inne słowa, w jakimkolwiek języku na świecie, nie mogły brzmieć równie cudownie, jak jego imię w jej ustach.

Złączeni w najintymniejszym rytuale pomiędzy kobietą i mężczyzną, stanowili całkowitą jedność.

Identyczne bicie serc. Wspólny oddech. Prawdziwa harmonia dusz.

Dotąd żadna kobieta nie sprawiła, że czuł się w ten sposób. Dzięki swoim wyostrzonym zmysłom był w stanie przeżyć to we właściwy sposób – całym sobą.

Ciałem i duszą.

Annabelle również odczuwała przyjemność. Wiedział o tym doskonale. Wyczuwał to.

Potwierdziło się to w kulminacyjnym punkcie ich miłosnego aktu, kiedy jej oczy zalśniły płomiennym złotym blaskiem.


  ***  


Wspomnienie tej nocy było w nim wciąż żywe. Odtwarzał w pamięci każdą sekundę tamtych chwil, marząc by znów ich doświadczyć.

To nie była jednorazowa przygoda. To cel, do którego dąży. To motywacja, by jak najszybciej wypełnić swoje zadanie i odebrać zasłużoną nagrodę.

Tamte wydarzenie były obietnicą. Obietnicą prawdziwego szczęścia.


 Derek jest wojownikiem. I zamierza walczyć o swoje szczęście.

Podążając wilczymi śladamiWhere stories live. Discover now