Rozdział 32

772 74 57
                                    

Słowa klucze:

Brak


[T.I.] pov.


Gdy w końcu dotarliśmy do rezydencji, każdy rozszedł się w swoje strony. Kiedy dotarłam do swojego pokoju, zdjęłam swoją dosyć niewygodną suknię, a przebrałam się w zwykłą oraz skromną. Przez to, że do czasu ostatecznego zamknięcia tej sprawy nie musiałam pracować, nie miałam co zbytnio robić. Zaczęłam więc czytać książkę, którą kupiłam niedawno w księgarni, którą zwykłam mijać w drodze do pracy, a mianowicie Là Bas autorstwa Joris-Karl Huysmansa. Fenomenalna powieść, co prawda dosyć kontrowersyjna w dzisiejszych czasach, ale to dodawało jej tylko pikanterii. Po dosyć długim czasie spędzonym na czytaniu, musiałam rozprostować nogi. Postanowiłam pójść do Ciela i troszkę go pomęczyć, podrażnić oraz spędzić z nim czas. Z uśmiechem skierowałam się więc do jego gabinetu i zapukałam do jego drzwi.

— Proszę. — odezwał się, lekko przytłumiony przez drewniane drzwi.


Powoli weszłam do środka, z zadowoleniem zauważając, że nie było przy nim Sebastiana.

— Jesteś wolny? — zapytałam, siadając na krześle, naprzeciwko jego biurka, za którym siedział.

— Właściwie to jestem dosyć zajęty. Muszę uzupełnić niektóre dokumenty i zająć się papierami. — westchnął lekko i pomasował się po skroni.

— To może zrobisz sobie małą przerwę, hmm?

— Nie, nie mogę. Muszę to skończyć.

— Ale na pewno? — zapytałam, kładąc głowę na jego biurko i patrząc na niego.

— Tak, na pewno, [T.I.]. Nieco mi aktualnie przeszkadzasz... — odpowiedział zirytowany.

— Przestanę ci przeszkadzać, jeśli spędzisz ze mną troszkę czasu. Możemy pograć w szachy albo coś innego. Co tylko byś chciał. — powiedziałam, przedłużając niektóre słowa i ułożyłam głowę na jego papierach, by nie mógł na nie patrzeć ani pracować.

— [T.I.], muszę pracować, więc jeśli pozwolisz... — spojrzał na mnie wymownie, każąc zabrać głowę.

— Ale ja nie pozwalam. Chociaż jedną rundkę w szachy, nudzi mi się, będąc sama. — spojrzałam na niego prosząco.

— [T.I.]... — chłopak westchnął ciężko i pokręcił głową, po czym oparł się o fotel, z męką wypisaną na twarzy.

— Proszę? — ujęłam delikatnie jego ręce i spojrzałam na niego słodkimi oczami.


Przyglądał mi się dłuższą chwilę, uważnie patrząc na moją twarz, jakby chciał zapamiętać każdy jej detal. Ja natomiast utrzymywałam cały czas słodkie oczka i delikatnie miziałam go po rączkach.

— Ehh, dobrze. Możemy pograć w szachy, a potem...

— A potem zrobimy sobie piknik. Upiekę te ciastka, które tak lubisz. — powiedziałam, uśmiechając się delikatnie i radośnie. Wiedziałam, że nie mógł mi odmówić.

— Chciałem powiedzieć, że potem wrócę do pracy, ale... No dobrze, możemy zrobić piknik. Tylko w takim razie muszę jeszcze teraz wypełnić kilka papierów.

— Nie, nie wypełniaj ich. — rozłożyłam się wygodniej na jego papierach.

— [T.I.], wyczerpujesz powoli moją cierpliwość... — westchnął i spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem. Przecież znał mnie nie od dzisiaj, powinien wiedzieć, że czasem daje mi palec, a ja biorę całą rękę. Czemu nie? W końcu mogę tak czasem postąpić. Nie zawsze muszę być tą ułożoną panienką.

Mała Cukiernia [Ciel x Reader] (Wolno Pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz