Rozdział 24

1.1K 101 17
                                    

Słowa klucze:

Brak


[T.I.] pov.


 — Przykro mi, że dowiedziałaś się o tym w taki sposób. — rzekł z wyraźnym współczuciem w głosie, na co przytaknęłam. — Wybacz, jeżeli nie czujesz się na siłach, by opowiadać więcej, ale... chciałbym się dowiedzieć, co działo się dalej. Oczywiście nie musisz tego robić od razu, jeżeli nie chcesz, nie musisz tego robić nawet przez kilka dni bądź tygodni. — powiedział chłopak, starając się na mnie za bardzo nie naciskać, okazując wyrozumiałość.

— O-oczywiście... — powiedziałam niepewnie i odetchnęłam głęboko. — Opowiem tę historię dzisiaj, do końca. Chcę już to wszystko z siebie wyrzucić. Zresztą, zasługujesz na wyjaśnienia. Jak pewnie dobrze wiesz, nie miałam innego wyboru jak posłuchać się mojej matki. Dzień po tej kolacji wypłynęłyśmy do Paryża.


--Wspomnienie--

— Kiedyś zrozumiesz czemu to robię. To dla twojego dobra. — powiedziała [I.M.], gdy byłyśmy już na pokładzie statku, który miał płynąć do Francji i czekałyśmy w naszej kabinie na odpływ.

"Skoro nie mogę tego zrozumieć teraz, to chyba już nigdy nie zrozumiem." — pomyślałam ze zwątpieniem i smutnymi oczami obserwowałam, jak fale wody powoli odpływają w dal, by uderzyć o brzeg lądu. O tyle o ile fale wydawały się nieskończone, wieczne, wszystko co znałam kończyło się właśnie w tej chwili.

Do mojej matki nie odzywałam się od dnia, w którym odbyła się ta feralna kolacja, podczas której wszystko stało się jasne. Oczywiście na początku było mi trudno. Tym bardziej że miałam z nią bardzo mocne relacje. Tak samo jak z moim ojcem... Jednak zdecydowałam mocno trzymać się tego postanowienia.

— [T.I.], proszę cię. Nie odzywasz się do mnie od tylu godzin, chcę usłyszeć twój głos. — powiedziała po chwili kobieta, patrząc na mnie, jednak ja udawałam, że jej nie słyszę. — Kochanie, proszę. — powiedziała błagalnym tonem i wyciągnęła ręce, by mnie przytulić.

Szybko oddaliłam się od niej, a ta jedynie spuściła wzrok.


Tak minął praktycznie cały dzień. Gdy wracałam z kolacji do kabiny, usłyszałam z niej cichy szloch. Niezwłocznie otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się obraz, którego nigdy w życiu już nie zapomnę. Moja matka — zawsze uśmiechnięta, pogodna, miła i otaczająca opieką każdego, teraz wyglądała jak idealna definicja rozpaczy i nędzy. Moje obietnice co do samej siebie, szybko poszły w niepamięć. Liczyła się tylko ona. Podbiegłam do niej i pierwszy raz od długiego czasu przytuliłam ją i odezwałam się do niej:

— Co się stało mamo? — zapytałam stroskana.

— Oh, kochanie. Tak bardzo za nim tęsknię. Za tymi wszystkimi wspólnymi chwilami, gdzie liczył się tylko twój ojciec, ty i ja. — powiedziała, szlochając coraz głośniej.

Dopiero wtedy do mnie to dotarło. Ona też go straciła, nie tylko ja cierpiałam.

— M-mamo... Przepraszam! — powiedziałam, płacząc. — Byłam taka egoistyczna, przepraszam.

Kobieta przytuliła mnie i pomogła mi się uspokoić, delikatnie głaszcząc mnie po głowie. Po jakimś czasie obie się uspokoiłyśmy. Mama spojrzała na mnie wielkimi, smutnymi i zaczerwionymi oczami.

— Mamy tylko siebie kochanie. Nie możemy tego stracić. Zawsze będę mieć cię tutaj. — wskazała na obszar, gdzie mieści się serduszko i uśmiechnęła się smutnie.

— Też będę cię tu mieć, mamo. — powiedziałam i zrobiłam dokładnie to, co ona. — Kocham cię.

— Ja ciebie też rybeczko, ja ciebie też...

--Koniec wspomnienia--

Mała Cukiernia [Ciel x Reader] (Wolno Pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz