Rozdział 80

37 6 0
                                    

Słowa klucze:

Brak


Ciel pov.


— Niestety paniczu, nie widać poprawy. — powiedział Sebastian, patrząc na mnie niemalże znudzony. Ten przeklęty demon...

— Czy masz jakiś problem z wykonywaniem moich rozkazów, Sebastianie? — zapytałem, mrużąc oczy w jego stronę.

— Oczywiście, że nie, paniczu, jednak jest to trochę dziecinne, by wołać mnie co pół godziny, tylko po to, by usłyszeć te same wieści. Każdego dnia.

— Czyli rzeczywiście masz zastrzeżenia co do moich rozkazów? Wyjaśnijmy coś sobie jasno. Ty pracujesz dla mnie i robisz to co ci każę. Bez zbędnego kłapania jadaczką, bez zawahania i bez kwestionowania moich rozkazów. Jesteś jedynie nic niewartym pionkiem w mojej grze. Niespełnioną pijawką, która żywi się cudzymi duszami, bo jest na tyle nieporadna, że nie jest w stanie samemu zaspokoić podstawowych potrzeb. Jesteś zależny od wszystkich i wszystkiego, nigdy niepodległy. Nie umiesz żyć bez innych, więc dopóki tego nie zmienisz, poprzez jakąś magiczną mutację, nie waż się kąsać ręki, która cię karmi. Zrozumiano?

— Tak, paniczu. — odpowiedział z zaciśniętymi zębami, piorunując mnie spojrzeniem.

— A teraz odejdź. Zajmij się Plutem i bądź dla niego miły, jako twoją karę za kwestionowanie moich rozkazów.


Z tym, lokaj pozostawił mnie samemu w moim gabinecie. Westchnąłem ciężko, zamykając oczy. To wszystko było już nie do wytrzymania. Ta pustka, cisza i nuda. Ten... brak niszczył wszystkich w rezydencji od środka, powoli z każdą mijającą godziną. A nawet tych poza posiadłością.


--Wspomnienie--

— Co to ma znaczyć? — zawołał oburzony grabarz.

— To, co słyszysz.

— Pozwoliliście mu tak po prostu to zrobić? Gdzie do cholery był Sebastian?

— Sebastian był przy tym wszystkim, ale nie wykonał rozkazu. Nie zdążył. — odparłem z wyraźną zawiścią, patrząc w stronę demona ze zmrużonymi oczami. — Pomożesz nam czy nie? — powróciłem z zapytaniem do Undertakera.

— Oczywiście, że pomogę. Przecież chodzi o nią. — odparł z westchnieniem i starł pot z czoła. — Jak mogliście zostawić ją samą, niepojęte...

Zanim ktokolwiek zdążył odpowiedzieć, grabarz już ruszył w stronę drzwi, by wyjść z salonu.


Czekałem przed tym przeklętym pokojem przez kilkadziesiąt minut, nerwowo chodząc w tę i we w tę. Nie było z niego słychać żadnych dźwięków, czasami tylko szmer, jakby szept, ale to przecież jeszcze nic nie oznaczało.

W końcu Undertaker wyszedł z pomieszczenia, wyglądał na zmachanego. Jego szata przesiąknięta potem, włosy upięte nieco w górę. Można by pomyśleć, że przebiegł maraton, jednak wyraz jego twarzy dawał wyraźnie znać, że go nie wygrał.

— Cokolwiek ją trzyma, jakakolwiek moc, magia czy wola, jest zbyt silne. Nie mogę wam pomóc. Próbowałem wszystkiego, ale...

— Jak to nie możesz? — zapytałem, czując jak moje gardło samoistnie się zaciska. Początek kolejnego ataku.

— Ta moc jest zbyt silna. Musi być starożytna, nigdy w ciągu tysięcy lat nie czułem od żadnego strumienia magii takiej... upartości.

— Co mamy zrobić?

Mała Cukiernia [Ciel x Reader] (Wolno Pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz