30

16 2 0
                                    

-jesteśmy wdzięczni naszym bohaterom-powiedział burmistrz przez mikrofon-więc w imieniu mieszkańców miasta jak i chyba całej krainy dziękujemy!-moja długa do kostek biała sukienka z jedwabiu lekko kołysała się pod wpływem wiatru. co było śmieszne pod sukienką miałam trapery jak przystało na damę (xddd).-teraz wręczymy wam medale za poświęcenie-podszedł do nas jeden z ochroniarzy i sam burmistrz. zaczął przyczepiać nam ordery.Każdemu z osobna podał rękę a Lulu podał jeszcze pudełko dla Kaia który leży w szpitalu. spojrzałam na wszystkich. Nia trzymała rękę Jaya który miał rękę w gipsie, ona sama miała tylko lekkie rozcięcie na policzku które powoli się goiło. Skaylor miała na brzuchu opatrunek i bandaż teraz ukryty pod zwiewną czerwoną sukienką. obok niej stał Cole który nie miał jakoś specjalnych obrażeń oprócz szramy na wewnętrznej części ręki. ja też nie miałam jakiś mocnych obrażeń tylko opatrunek na lekkim rozcięciu na nodze powstałym po mocnym wybuchu które odrzuciło mnie na gruz i rozdarcie na brzuchu powstałe przez szpony smoka szkielety więc mam bandaż i opatrunek jak Skaylor. Emma straciła tylko włosy. Jakiś wredny stwór obciął je jej. obok niej stał Lloyd. on wyszedł bez szwanku tylko smok na którym latał dostał w brzuch strzałą. Talia stojąca obok niego nie miała uśmiechu na ustach i trzymała za rękę Maię. anielica miała rozdarte skrzydło ale twierdziła że w jej rodzinnych stronach znają na to lekarstwo. więc teraz nie zniknęła skrzydeł i trzymała je na wierzchu owinięte bandażem. Pixal też jakoś się trzymała. oprócz zarysowań była całą. czego nie można powiedzieć o Zanie. on leżał w warsztacie Nii która razem z jego siostrą składały go wieczorami. Lulu też jest całą oprócz tego że martwi się o Kaia. Anabeth Kris i Hariku są cali i zdrowi a oni jako dzieci pór roku mają szybszą regenerację.

-dziękujemy wam bohaterowie Ninjago!-zeszliśmy ze sceny i weszliśmy na pokład Perły. podtrzymywałam się Colea bo rana na brzuchu bardzo mi dokuczała.

-może cię zaniosę?-zapytał chłopak.

-nie dzięki.dam radę.-wypuściłam powietrze.-daliśmy radę wygrać więc damy radę przeżyć prawda?

-jasne-siadłam na poduszkach ułożonych na ziemi.-zrobię ci herbatę co?

-tak ale zimną proszę.

-robi się-poszedł do kuchni gdzie była już Misako

-jak się czujesz?-usłyszałam głos Liptona.

-no średnio kurwa. idę zmienić opatrunek.-ledwo się podniosłam i poszłam do pokoju. tam była Nia i Pixal.

-hej. coś się stało?

-macie jeszcze opatrunki?

-jasne. pomóc ci?-zapytała robotka.

-tak dzięki.-zdjęłam sukienkę która jeszcze chwila a byłaby czerwona.nałożyłam luźną bluzkę i materiałowe spodenki potem Pix podeszła do mnie i opatrzyła mi ranę.

-macie przyśpieszoną regenerację a ty nadal masz tak okropną ranę.

-ja nie mama regeneracji. ma ją tylko Hariku i Ana. bo mają żywioły... w te pory roku rodzi się życie itd. a w Zimę i Jesień wszystko auć umiera-spojrzałam na to co robi Pixal i prawie zemdlałam.-Pix nie mówiłaś że to tak strasznie wygląda.

-przepraszam Nova nie chciałam cię straszyć.-podwinęłam wyżej bluzkę.

-no wiesz powinna ale ja jej nie zmuszę. może mieć krótkie nie będę kazać jej zapuszczać-ktoś zapukał do drzwi a po chwili te się otworzyły.

-hej jest Nova?-usłyszałam głos Colea a ten razem z Lloydem i Jayem stanęli w drzwiach.

-nigdy zmieniania opatrunku nie widzieliście?-zapytała Nia oglądając się w lusterku i pudrując ranę.

-no wiesz-Cole podrapał się po karku.

-skończone.-opuściłam bluzkę i spojrzałam na chłopaków.

-herbata-podał mi kubek z szarą słomką

-dzięki. usiadł na moim łóżku i posadził mnie na kolanach.-i co mamy wrócić do normalnego życia?

-wiesz...za parę dni połowa sierpnia. a potem wrzesień i...szkoła...będziemy musieli się rozstać.-Nia przytuliła Jaya. przez korytarz przeszedł stukot koturn. a po chwili stukot małych bucików. Talia powiedziała że zajmie się Maią i zamieszka na razie na perle przeznaczenia. a potem będzie musiała pomóc Pixal w programowaniu Zanea i w tym podobnych rzeczach. oczywiście nie zostawi Mai na pastwę losu ale powiedziała że zajmie się nią dopóki mała się nie usamodzielni.

ciekawi jesteście co się stało ze smokami? odleciały do krainy Oni i Smoków. ale Nila nie mogła odlecieć przez skrzydło a Zefir i Drago stwierdzili że nie da sobie rady w ich świecie. spokojnie nie porzucili jej. tylko zostawili ją pod moją opieką.

-Maleństwo?-z zamyślenia wyrwał mnie głos mojego chłopaka.

-c...co?

-o czym myślisz?-spojrzałam na Nię która siedział a na kolanach Jaya i przytulona do niego spała zresztą tak jak mistrz błyskawic. potem moje oczy powędrowały na parapet gdzie siedziała Nila.

-o nas...o naszym życiu. o tym że straciliśmy dużo osób...

-nie zginęło dużo ludzi...

-ale każda ofiara jest dla mnie ważna. za trzy dni jest pogrzeb poległych bohaterów.-smoczątko odwróciło do mnie głowę i zeskoczyło z parapetu. potem oparła się o nogę Colea żeby ją podniósł co uczynił. 

-zmieni się kiedyś?

-tak...jak będzie miała 7 lat zamieni się w małe dziecko.-napiłam się herbaty.-a potem będzie mogła się zmieniać jak każdy smok...Cole ja się położę dobrze?

-jasne.wziął mnie na ręce i położył delikatnie na puchowej kołdrze. smoczyca położyła się na mojej poduszce obok mojej głowy. potem chłopak położył na mnie koc.

-dzięki.-pomiziałam smoka po głowie i spojrzałam na Colea-będziemy mieć normalne życie?

-spytaj chmur-wskazał na górę-ale myślę że tak.zło zostało pokonane.a my będziemy żyć długo i szczęśliwie.

-jak w bajce-położyłam się na boku i skrzywiłam z bólu.-albo koszmarze-mruknęłam

-uważaj.żeby ci szwy nie puściły.

-jasne.-nagle wyciągnął z kieszeni kartkę-co to?-zabrałam mu ją a on otworzył usta żeby coś powiedzieć  usiadłam do pionu.-przecież do Madi. skąd to masz?-zapytałam przyglądając się pogniecionej kartce z moim rysunkiem

-Zefir mi dała-

-Zefir uważaj!-krzyknęłam patrząc jak strzały lecą w stronę latających po niebie smoków.-Zefir!-wtedy coś wybuchło a ja odleciałam parę metrów do tyłu i uderzyłam w gruz. po chwili Zefir leciała w dół jak torpeda za spadającym Drago. podbiegłam do nich i wiatrem odgoniłam parę potworów a potem krzykiem przestraszyłam resztę.

-jest dobrze-powiedziała zamieniając się w człowieka-stracił Lotkę ale będzie dobrze da radę walczyć.

-jasne że dam-powiedział zmieniony w człowieka. w końcu sam musiałem walczyć z chmarą wampirotoperzy i wilkokurdami.

-nie wiem co to jest ale brzmi groźnie. dobra idziemy-powiedziałam podnosząc się i  wyciągając miecz.

-brakuje mi jej-powiedziałam gdy wzbiliśmy się w powietrze a za oknem zapadał zmierzch.

-mi też...Drago to jednak spoko gość. ale teraz już śpij-powiedział a ja zamknełam oczy i zasnęłam...

Nova//Lego NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz