- Co to miało być?! - wrzasnął na całą salę Harry, a ja aż się wzdrygnęłam.

- Nie krzycz. - spojrzałam na niego i modliłam się, żeby w tym momencie nie popłynęła mi żadna łza.

- Bo co? Dlatego nie miałem przychodzić? Zabawne. Co ty odpierdalasz Vicki? - podszedł do mnie i chwycił mnie za rękę. Za mocno.

- Zostaw mnie. - próbowałam wyrwać rękę, ale na nic. - Mam prawo widywać się z innymi ludźmi! - wrzasnęłam i w tym momencie poczułam pieczenie na moim policzku, a moje długo powstrzymywane łzy zaczęły płynąć na policzku.

- Właśnie, że nie masz żadnego pieprzonego prawa! Mieszkasz u mnie i jesteś moja! Rozumiesz? Moja do cholery jasnej! - szarpnął za mój nadgarstek, a ja cicho jeknęłam z bólu.

- Jak tylko wyjdę ze szpitala to się od ciebie wyprowadzam! Nie mam zamiaru z tobą mieszkać!

- Tak? Co ze sobą zrobisz? Nie masz gdzie się podziać skarbie.

- Nigdy więcej mnie tak nie nazywaj! Zrywam z tobą w tym momencie! Jesteś pierdolonym psycholem! - wykrzyknęłam mu prosto w twarz i w zamian znowu mnie uderzył. Zaczęłam płakać jeszcze bardziej.

- Żadna pierwsza lepsza laska nie będzie ze mną zrywać! Dopóki nie wykorzystam cię jak trzeba to nawet nie myśl o zrywaniu! - chwycił moją piekąca i zapłakaną twarz, i zaczął mnie zachłannie całować. Zaczęłam szukać ręką guziczka wzywającego pielęgniarki i akurat w momencie, kiedy go nacisnęłam Harry chwycił moją rękę i znowu mocno ścisnął. Jego druga ręka wylądowała pod moją koszulką i w tym momencie przygryzłam mu wargę. Odsunął się ode mnie i jego ręka znowu powędrowała wyżej. Byłam przygotowana na cios i przymknęłam oczy. Nic nie poczułam. Otworzyłam oczy i spojrzałam na Luke'a trzymającego rękę Harry'ego.

- Co ty tutaj jeszcze robisz do cholery?! - wrzasnął Harry.

- Tak się składa, że miałem pogawędkę z ochroniarzem, kiedy to wasze wrzaski było słychać na pół szpitala. Od razu tutaj przybiegłem i o ile się nie mylę to za chwilę wpadnie tu cała banda ochroniarzy i ciekawe po logo tym razem przyjdą, bo na pewno nie po mnie.

- Nie powinno cię to nawet obchodzić. Wypieprzaj stąd. - Harry mnie puścił i całą swoją uwagę skupił na niebieskookim.

- To ty powinieneś być tym, który powinien stąd wypieprzać. - Luke odepchnąłem Harrego od łóżka. W zamian Harry zamachnął się i walnął Luke'a prosto w nos, przez co chłopak zatoczył się do tyłu i upadł na podłogę. Spojrzałam w jego stronę i szybko usiadłam na łóżku. Wzięłam wdech po czym wstałam, odczepiłam kroplówkę i szybko podeszłam do Luke'a.

- Nic ci nie jest? - położyłam mu rękę na plecach. - Pochyl głowę do przodu, niech krew swobodnie spływa. - powiedziałam cicho.

- Odsuń się od niego! - Harry podszedł do mnie, chwycił i mocno odepchnął.

Już miał kolejny raz uderzyć Luke'a, ale drzwi od sali otworzyły się i do pomieszczenia weszło pięciu ochroniarzy z lekarzem. Od razu rzucili się w stronę Harry'ego i wyprowadzili go z sali. Dwoje z nich zostało i pomogło mi oraz Luke'owi. Ja wróciłam na łóżko, a ja Luke usiadł na kanapie, gdzie lekarz zajął się jego nosem. Do mnie przyszła pielęgniarka i kiedy zobaczyła mój stan, to aż złapała się za głowę. Musiałam wyglądać na prawdę cudownie z czerwonymi nadgarstkami, poobijaną twarzą, zaschniętymi łzami i potarganymi włosami. Teraz tylko zdjęcie i ma profilowe. Poszłam razem z nią do łazienki, gdzie obmyłam twarz i zajęłam się swoimi włosami.

- Kto to był? - zapytała pielęgniarka.

- Cóż. Mój były. - zaśmiałam się lekko.

- O co wam poszło? O tego chłopaka, któremu złamał nos?

- Jest złamany?

- No tak.

- To wszystko moja wina. - przymknęłam oczy. - Gdybym nie kazała mu tu przychodzić to nic by się nie stało.

- Spokojnie. Najważniejsze, że tamten chłopak nie skrzywdził cię bardziej. - uśmiechnęła się do mnie i poprowadziła mnie spowrotem do łóżka. W sali siedział tylko Luke. - Zostawię was. - powiedziała do mnie cicho i puściła oczko.

- Cóż... - zaczęłam. - Dziękuję. I bardzo przepraszam. Gdyby nie ja to twój nos...

- Vicki. Nie masz za co przepraszać. To nie jest twoja wina. - uśmiechnął się. - Dzięki tobie wyglądam zabójczo. - zaśmiał się. Spojrzałam na niego.

- Faktycznie. Wyglądasz zabójczo. - powiedziałam cicho spoglądając chwilę w jego niebieskie oczy.

- Vicki?

- Hm? - spojrzałam na niego.

- Bo...

---
Oto następny rozdział! Wiem, że długo nie było, ale upały nie sprzyjają mojemu mózgowi. Poza tym zanurzyłam się w świecie lenistwa i jakoś tak wyszło. Miłego czytania! Buziaczki 😘

Tu I Teraz ( Zakończona ✔️)Where stories live. Discover now