~intuition~

2.1K 150 23
                                    

Day 7

Miękki oraz niezwykle sprzyjający skórze brunetki materiał bez skrupułów opatulał jej gładkie kobiece ciało. Dwa piwne ślepia wynurzyły się wprost z puchatego kocyka w ciemnych odcieniach szkarłatu. Znała go. Znała jego zapach. Woń przedmiotu rozkoszy przywoływał Emmie pamiętną chwile kiedy to Leon obdarował ją nim jeszcze zza czasów małego pacholęcia.

Pytanie jednak brzmi skąd on się tutaj wziął ?
A może jeszcze lepiej. Gdzie ona tak właściwie się znajduje ?

Kiedy źrenice Clark poczęły bliższą znajomość z panującą wszem i wobec ciemnością powoli lecz dokładnie zaczęła rozpoznawać zarysy otaczających ją przedmiotów. To był jej salon- niemal odrazu rozpoznała szeroką powierzchnię pomieszczenia. Wśród rozprzestrzeniającego się mroku Emma rozpoznała jeszcze jeden dość niepokojący zarys cienia. Była to sylwetka.

Postać stała nieruchomo niczym pochłonięta w wykonaną z drewnianych paneli posadzkę jak bagna zabierające w swoje szpony jedną osobę po drugiej. Człowiek odziany w ciemne szaty niewątpliwe z niewykrywalną uwagą bystrze przyglądał się wykończonej domowniczce , która starała się wychwycić chociażby nikły promień emocji w jego spojrzeniu.

Widoczna poświata bladego księżyca zdemaskowała wampirzą twarz Toma Riddla, próbującego doszukać się czegoś w drobnej osóbce Clark. Niewiadomo ile już tu tak stał. Niewiadomo także ile w takim stanie leżała dziewczyna. Wiedziała natomiast jedno. Pocałunek dementora był jedną z najmniej przyjemniejszych rzeczy które w swoim młodym życiu miała okazje przeżyć.

Emma lekko drżącymi rękoma chwiejnie uniosła się na zaczerwienionych łokciach, kierując pytające spojrzenie wprost na osobę którą najmniej mogła się spodziewać w owym miejscu.

- Możesz mi powiedzieć co ty tu właściwie robisz?- Jej zachrypnięty głos brzmiący niczym po hucznym koncercie rockowym , wypełnił każdy kąt pomieszczenia.

- Mogę ale nie musze.- sarknął wymijająco nieznacznie pogłębiając swój niezbyt bezpieczny uśmiech, którego przeważnie lepiej unikać szerokim łukiem.

Nim Clark zdążyła wydobyć z siebie ciężkie westchnienie tuż przed nią na perliście białym stoliku pojawiły się dwie podłużne szklanki po brzegi wypełnione czarną cieczą.

Bystry wzrok dziewczyny ze wszystkich sił starał się doszukać coś w niepokojącej zawartości szklanych naczyń, lecz jedyne co była w stanie ujrzeć to przenikliwe głęboką czerń wypełniającą każdy jej zakamarek. Piwne tęczówki obrały sobie dwa główne punkty co chwila to przerzucając wzrok z Riddla na napój i na odwrót.

- Jak zgaduje nie ma sensu marnować śliny na pytanie jaka zawartość się w nich znajduje ?- Clark prychnęła sarkastycznie dedukując małą szczegółowość w udzielaniu informacji przez swojego partnera do rozmowy.

Młody fanatyk odbierania ludziom ostatniego tchnienia w odpowiedzi przysunął dwa mało zachęcające płyny zamknięte w przezroczystym szkle.

- Wywar żywej śmierci.- Riddle przyglądał się naczynią z olbrzymią pasją w której kryła się także widoczna namiastka obsesyjności.- W jednym z nich kryje się ciecz po której już nie wstaniesz natomiast w drugim jedynie jego nędzna imitacja. Wykaż się swoim intelektem i wskaż który jest nieszkodliwy w innym wypadku nie będziesz miała już okazji cofnąć swojej decyzji.

Death Eaterजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें