~journey~

3K 191 48
                                    

Bezwzględnie na sytuacje i miejsce w jakim się Emma znajdywała jej ciało domagało się snu a oczy mimowolnie sklejały ze znużenia.

Jak przez mgłe słyszała monolog prowadzony przez Riddla i niewiele brakowało by jej głowa bezwładnie runęła na blat masywnego stołu.

Jej zmęczenie miało prostą przyczyne. Sny. Które wciąż nie dawały jej spokoju i nieustannie dręczyły ją po nocach. I te chore spazmy których nie była w stanie zatrzymać. To wszystko było tak popieprzone.

Gdzieś w oddali usłyszała zdanie "Będe musiał zabrać ze sobą jedną osobę" i wtedy Emma dostała dobitne przebudzenie przez towarzyszke zajmującą obok niej miejsce.

- Mój Panie jeśli byłaby taka możliwość to ja zgłaszam się na ochotnika.- Bellatrix natychmiast poderwała się z miejsca przybierając najbardziej przekonywujący ton na jaki była wstanie się wysilić.

Emma obrzuciła ją niezrozumiałym wzrokiem. Jak można dać się komuś tak podporzątkować? Czarnowłosa pojawiała się na każde jego kiwnięcie palca, zgadzała się z każdą najmniejszą bzdurą którą jej wmawiał, nie myśląc wykonywała każde jego okropne oraz nieludzkie polecenia a co najgorsze to wszystko się jej podobało.

- Wybacz moja droga Bellatrix ale tak się składa ,że już zdążyłem wybrać sobie osobe.- Lestrange próbowała zakryć kotłującą się w niej złość i zawiść. Posłała delikatny lecz sztuczny uśmiech powoli opierając się o tył swojego idealnie pasującego do stołu krzesła.

Zważając na to że Clark nie miała kompletnego pojęcia o czym od dobrej godziny produkował się Tom wygłaszała właśnie w głowie litanie o tym by to ona nie była tą wytypowaną osobą.

- Zdecydowałem że pojedzie ze mną Emma Clark.- powiedział pewnie z lekką nutą przebiegłość a Emma zastanawiała się właśnie z jakiego drzewa wybrać sobie trumne.

Wszystkie oczy śmierciożerców powędrowały w jej strone. Szczególnie wyczuła na sobie morderczy wzrok Lestrange która nawyraźniej próbowała ją unicestwić spojrzeniem. Ona jedynie z zaspanym wyrazem twarzy poikwała twierdząco głową modląc się by nie dopytywał ją zanadto bo z pewnością nie zna na nie odpowiedzi.

- To postanowione.- powiedział zobojętniałym tonem jeżdżąc po wszystkich swoim przenikliwym wzrokiem. Następnie oznajmił ,że dobiegł już koniec dzisiejszego zebrania i Emma tak jak wszyscy zaczęła kierować się w strone wyjścia gdy ktoś postanowił ją zatrzymać.

- Powodzenia w wyprawie. Mówią że Francja to romantyczne miejsce ale mam nadzieje że to was nie zwiedzie i załatwicie wszystkie interesy.

- Dziękuje Lucjuszu. Ale czy mogłabym wiedzieć o co chodzi z tą Francją?- brązowowłosa domagała się wyjaśnienia gdyż z jego słów ciężko było cokolwiek wywnioskować. Gdyby tylko słuchała.

- Jak to co? Czarny Pan wybrał cię abyś pojechała z nim jutro podwieczór do Francji odwiedzić tamtejszego Ministra Magii.- No pięknie. Jeszcze brakowało jej herbatki z Francuzkim Ministrem u boku Toma Riddla. Zdecydowanie teraz było to jej największe marzenie. Oczywiście wszystkie te słowa przesączone ogromną dawką ironii.

- A no tak. Wybacz. Zmęczenie.- wyplątała się zgrabnie odwracając wzrok od śmierciożercy.

- A może my byśmy się wybrali kiedyś do Francji.- Blondyn w średnim wieku zbliżył się nieznacznie uchwycając jej niesforny kosmyk włosów zakładając go nonszalanco za ucho.

- Myśle że nie ma takiej potrzeby. Żegnam.- Emma przełykając głośno ślinę prędko wyminęła Malfoya z uczuciem jakby zaraz miała puścić pawia.

Musiała już wracać do domu. Wkońcu musi się przygotować na jutrzejszą wyprawe. Co wymagało również dużego przygotowania psychicznego...

***

Emma właśnie zakończyła pakowanie się zgodnie z listą którą dokładnie w punktach sporządził jej Tom. Musiała się zaopatrzyć w bardzo szykowne oraz eleganckie stroje by jak to powiedział dobrze zapunktować. Dostała również liste zakazów i nakazów. Jak powinna się zachowywać, co mówić a co nie koniecznie. Jej rola w skrócie polegała na przytakiwaniu we wszystkim Tomowi i byciu tak zwaną ładnie uśmiechającą się ozdubką. Nie cieszyło ją to wogóle ale postanowiła pojechać tam pod pretekstem dobra zakonu. Co ja gadam. O zaprzeczeniu nie było mowy. Voldemort nie przyjmuje odmowy.

- Co ty robisz?- spytał wpół nagi Leon leniwie opierający się o framuge drzwi.

- Pakuje sie. Nie widać?- odprała pytaniem na pytanie nie przerywając swojej czynności.

- Zdążyłem się domyślić. Pytanie gdzie?- poczochrał swoje już i tak roztrzepane kasztanowe włosy.

- Nie musisz wszystkiego wiedzieć.- ucięła krótko by uwolnić się od zbędnych pytań. Miała dość wrodzonej ciekawości bruneta. Kochał wsadzać nos w nie swoje sprawy a tymbardziej w jej. Od czasu przeprowadzki musi znać każdy szczegół jej życia.

- Właśnie że musze.- odparł już lekko zirytowany chodząc za nią jak cień.

- Dobranoc.- Emma zabrała swoją walizke i już chciała wychodzić kiedy ten szarpnął jej bluze co sprawiło odsłonięcie jej nadgarstka na którym wciąż widniał szpetny, mroczny znak.

- Co to jest?- spytał naraz zaniepokojony jak i zdenerwowany. Emma nie chciała mu tego pokazywać ale wiedziała że prędzej czy później sie dowie. Nie odpowiedziała mu. Nawet niewiedziała jak mu odpowiedzieć.

- Tego już zawiele. Mam w dupie tą misje. Masz to przerwać.- powiedział podniesionym głosem na co Clark odpowiedziała mu dokładnie tym samym tonem.

- A ja mam w dupie to co mówisz. To moje życie Leo.- w tej chwili dosłownie na siłe wprowadził rzucającą się siostre do wnętrza mieszkania.

- Jesteś okropny.- wycedziła kiedy ten stanął do niej tyłem. Widać że wystarczyło musnięcie szpilki aby przebić balon kotłującej się w nim złości.

- Ciesz sie że nie jestem taki jak ojciec!- wykrzyczał gwałtownie odwracając się w jej strone.

Emma otworzyła usta nie będąc w stanie nic powiedzieć. Patrzyła się na niego z niedowierzaniem czując jak w jej oczach gromadzą się łzy których przez te kilka lat tak bardzo nie chciała znowu ujawniać.

Emma... Ja nie chciałem.- Jego ton zmienił się o stoosiemdzięsiąt stopni i znów przemawiał do niej tym pełnym współczucia głosem. Lecz ta nie zamierzała go już dłużej słuchać chwyciła za srebrną klamke i z cieknącymi po policzkach łzami prędko biegła wśród krętych korytarzy w strone wyjścia...

***

Tamtararam!

Mamy kolejny rozdzialik. Jest to taki bym powiedziała urodzinowy rozdział gdyż dzisiejszgo dnia na świat przyszedł taki potworek jak ja. Spłodzili mnie teraz niech sie męczą.

Zaduszki to dość niefortunna data. Ale jak to sie mówi wszystkiego mieć nie można.

W tym imprezowym nastroju żegnam sie z wami.

Dozobaczenia Black_cat221💜

Death EaterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz