~dreams~

3.2K 197 11
                                    

- Mamo co się stało?- spytała zaniepokojona małolata widząc widocznie zdenerwowaną rodzicielke krzątającą się w tą i z powrotem wśród czterech zamkniętych ścian kuchni.

Kobieta nie odpowiedziała córce tylko mamrotała coś niezrozumiałego pod nosem. Dziewczynka zirytowana tą niecodzienną sytuacją tupnęła delikatną nóżką co w jej wykonaniu wyglądało dość komicznie i w pewnym sensie uroczo.

- Mamo! - powtórzyła dobitniej co chyba poskutkowało bo brunetka odwróciła w jej strone swój rozbiegany wzrok.

Podeszła do niej o trzęsocych kończynach. Na gołe oko było widać ,że kobieta jest mocno zestresowana a nawet rozgoryczona jednak siedmiolatka niedokońca umiała pojąć co wprowadziło ją w taki stan.

- Dziecko.- jej głos był łamiący się i pozbawiony wszelkich dobrych emocji. Złapała małą za ramiona mówiąc nieco obłąkanie:

- Ja.. Ja musze to zrobić. Musze. Rozumiesz?! Nie miej mi tego za złe ale musze. On mnie zniszczy.

Słowa matki echem odbijały jej sie po głowie. Pośpiesznie rozejrzała się po pokoju w którym aktualnie się znajdywała i z ulgą stwierdziła ,że jest to jej pokój. Następnie jej wzrok skierował się w strone dłoni które nieustannie trzęsły niczym galareta. Emma czuła ,że nie ma nad nimi kontroli co ją nieco niepokoiło. Kiedy próbowała podnieść się do pozycji pionowej jej nogi które wtedy wydały się jak z waty znacznie jej to utrudniały co skutkowało bezwładnym osunięciem się na podłoge. Złapała się za bolące plecy po czym przystąpiła do kolejnej próby powstania.

Jakimś cudem dotarła do umywalki swojej niewielkiej łazienki nie rozbijając sobie głowy lub innej części ciała. Co już było dużym progresem. Odkręciła kurek z zimną wodą która zaraz potem znalazła się na jej rozpalonej twarzy.

- Błagam nie.- szepnęła w swoje lustrzane odbicie spostrzegając ,że w jej oczach tlą się łzy. Wtedy zaprzedała sobie soczystego liścia w twarz który przywrócił ją do pionu.

Znacznie lepiej

Po cichu wymknęła się z łazienki i pod wpływem emocji zaczęła zmieniać swoją szeroką koszulę do spania na znacznie cieplejszy ubiór. Kiedy skończyła tę czynność skierowała się w strone drzwi upewniając się ,że jej brat smacznie śpi a wtedy w ułamku sekundy zniknęła za pomocą teleportacji.

***

Jej nogi spoczęły na wilgotnej ściółce lasu. A konkretniej zakazanego lasu. Może to dość nietypowe miejsce na nocny spacerek ale ten las dziwnie uspokajał Clark. Już w czasach szkolnych kiedy ją coś trapiło mimo wielokrotnych zakazów udawała się tutaj by nieco odreagować. Śpiew ptaków, szum płynącego tędy strumyka i wiele innych bodźców pozwalały jej przejść w stan błogiego relaksu.

Zaczęła kroczyć dobrze znaną jej ścieżką. Zamknęła oczy by na spokojnie wszystko poukładać sobie w głowie.

Sny. Myślała ,że uwolniła się od nich raz na zawsze ale jak widać gorzko się myliła. Dlaczego znowu się pojawiły? Dlaczego wspomnienia z przeszłości ponownie postanowiły ją dręczyć? Czyżby "wspaniałe" terapie nie poskutkowały?

Masa pytań zero odpowiedzi na które nikt nie jest wstanie odpowiedzieć.

- Niesądzisz ,że krzątanie się samemu w nocy po zakazanym lesie nie jest conajmniej idiotycznym pomysłem?- jej umysłową refleksje przerwał obojętny zimny głos który może należyć tylko do jednej osoby.

- Mogłabym ci zadać to samo pytanie Tom.- brunetka odwróciła się w jego strone napotykając tymsamym blask ciemnych ślepi które zlewały się z panującym nocnym mrokiem.

- Jeszcze raz użyjesz tego imienia a twoje ciało zawiście na tym drzewie.- spojrzał na nią złowrogo czym dziewczyna nadto się nie przejęła.- A po drugie nie uważasz ,że mam znacznie większe szanse na przetrwanie niż ty?- spytał z ironią w głosie powoli zbliżając się do Emmy.

- Uważam ,że to kwestia osobistej perspektywy.- Ewidentnie Clark nie mogła oprzeć się dogryzaniu Riddlowi. Misja misją ale nie będzie cały czas zachowywać się jak potulny baranek.

- Zadziwia mnie twoja odwaga Clark.- zaczął dystyngowanie okrążać jej osobe nie spuszczając z niej wzroku.- Lecz kiedyś stanie się ona twoją zgubą.- wysyczał jej do ucha czym nie zrobił u niej najmniejszego wrażenia. Stała nieugięta.

- Możliwe. Ale mimo to nie zamierzam się jej pozbywać.- odparła pewnie na co Voldemort uniósł brew.

- W takim razie może pokusisz się na mały pojedynek. Nie mówie o takim na śmierć i życie ale mała walka nie zaszkodzi. Co Clark?- Myślał ,że tu ją zagiął lecz ku jego zdziwieniu ona odparła tylko:

- Czemu nie.- oraz wyciągnęła zza swojego płaszcza majestatyczną różdżke ze sklepu Olivandera. To posunięcie całkiem zaskoczyło Toma co jednak nie zbiło go z tropu i również uniósł swoją różdżke.

Pojedynek zaczął się od nieco słabszych zaklęć lecz potem było już coraz trudniej. Obydwoje świetnie dawali sobie rade z odpieraniem ataków co jednak łączyło się ze sporym wysiłkiem nie zwarzając na to w jak szybkim tępie leciały kolejne pociski.

- Bombarda!- Nagle wypowiedziała Emma a sam Voldemort chyba nie spodziewał się takowej taktyki i omały włos nie uchronił się od zaklęcia. Dopiero w ostatniej chwili udało mu się je odeprzeć.

Tom nie mógł pozwolić sobie na chwile słabości. Zawsze miał idealnie dopracowany plan działania i nikt nie był w stanie go zakłucić. Wtedy zaczął szybką serie mocniejszych zaklęć. Napoczątku Emma zdołała się przed nimi chronić lecz z czasem ich liczba zaczęła się mnożyć a skutkiem tego był upadek brązowowłosej na zimną ziemie. Niestety musiała pogodzić się z tym ,że Riddle był wybitnie uzdolnionym czarodziejem.

Tom stanął nad nią patrząc się z wyższością lecz w duszy był zdumiony tak dużą siłą w tak drobnej istotce...

***

Witam w kolejnym rozdziale. Wciąż żyje. Dobra wiadomość jest taka ,że naszła mnie masa pomysłów na tą książke jak i również w mojej głowie zawitała tak zwana wena która swoją drogą pojawia się w dość nietypowych momentach mojego życia. Wierzcie mi na słowo. BARDO nietypowych.

Czekam na wasze wrażenia. Ciao!

Dozobaczenia Black_cat221💜

Death EaterWhere stories live. Discover now