-Gdzie widziałeś się z Fredem?- Spytała szorstko. Ron po raz kolejny opowiadał o tym, co działo się z nim, gdy odszedł. I z Hermioną był szczery, a nie szczędził jej słów, żeby opowiedzieć jak bardzo jego brat się wściekł. Na sam koniec mówił o swojej decyzji i o tym, jak Fred miał mało czasu, by napisać ten list.

-Hermiono...Wybaczysz mi?- Spytał z nadzieją, ale dziewczyna tylko spojrzała na niego groźnie i odeszła, by móc jeszcze kilka razy przeczytać list od ukochanego.

W tym samym czasie Harry opowiadał Ronowi o tym, co się wydarzyło kiedy go nie było. Ron czuł się niezwykle głupio gdy dowiedział się o ich wizycie w Dolinie Gryffindora. Wiedział, że powinien wtedy być z nimi, by pomóc.

Mijały dni i przyjaciele postanowili przenieść się w inne miejsce. Hermiona po raz kolejny teleportowała ich do jakiejś puszczy. Ron chciał już rzucić zaklęcia ochronne, ale wtedy zobaczył, że grupka mężczyzn przygląda się im szyderczo. Nie wiele myśląc zaczął biec w przeciwnym kierunku popychając Harrego i Hermionę. Gnali ile starczyło im sił, ale szmalcownicy nie dawali za wygraną. Granger wiedząc, że zaraz utkną w pułapce postanowiła rzucić zaklęcie na Harrego, tak, by jego twarz została zniekształcona. Niestety zostali załapani, zaczęli zmyślać swoją tożsamość. Po mimo, że Harry wyglądał jakby był ciężko chory mężczyźni zauważyli mały znak na jego czole i postanowili nie ryzykować. Zabrali ich do domu Malfoyów.

Hermiona, Ron i Harry próbowali ukryć przerażenie widokiem tego domu oraz jego mieszkańcami. Lucjusz wyglądał marnie, ale za to Bellatrix była w pełni sił. Uważnie przyglądała się przybyłym gościom. Po mimo, że Harry wyglądał okropnie, to jednak dostrzegła małą blizną na jego czole. Natychmiast zawołała Dracona, by mógł potwierdzić, że rzeczywiście w jego salonie znajduję się Wybraniec. Nastolatek rozpoznał Gryfona, ale nie potwierdził jego tożsamości. W salonie doszło do sprzeczki pomiędzy Lastrange, a szmalcownikami. Uważali, że to oni powinni zostać wynagrodzeni, bo dostarczyli chłopaka. Wtedy czarownica zobaczyła u jedego z nich bardzo znajomy przedmiot i wpadła w złość, zaczęła rzucać zaklęciami, a kiedy dowiedziała się, że miecz Godryka Gryffindora znajdował się w torebce Hermiony rozkazała sprowadzić Rona i Harrego do lochów i postanowiła rozprawić się z Gryfonką.

Hermiona była przerażona, ale postanowiła, że za wszelką cenę ukryje ten strach. Nie pozwoli się złamać, nigdy.

-Zapytam tylko raz... Jak udało się wam wejść do mojej skrytki w banku Gringotta?!- Dziewczyna obrała taktykę, by nie odpowiadać na żadne z zadawanych pytań. Tak było najbezpieczniej, przynajmniej jej się tak wydało, ale to jeszcze bardziej rozzłościło Bellatrix, która nagle, bez żadnego ostrzeżenia skierowała różdżkę w stronę Hermiony i krzyknęła.

-Crucio!

Harry i Ron dostali się do jakiejś piwnicy, stali za kratą i martwili się o Hermionę. Wiedzieli, że Bellatrix jest w stanie posunąć się do wszystkiego, co najgorsze. Okazało się, że w piwnicy przebywa także Luna Lovegood, twórca różek pan Olivander i Gryfek, który pracował w banku Gringotta. Harry wiedział, że musi ich uratować, jednak jeszcze nie wiedział jak... Do piwnicy dotartły głosu z salonu. Krzyki Hermiony. Razem z Ronem byli zdesperowani... Wtedy Potter wyjął fragment lusterka ze swojej skarpetki i poprosił błękitne oko o pomoc.

Ciało Hermiony przeszedł niesamowity ból, który wzmagał się z każdą chwilą. Gryfonka nie mogła tego wytrzymać i upadła. Początkowo nie chciała krzyczeć, ale z każdym rzucanym zaklęciem czuła się coraz gorzej. W końcu nie wytrzymała tego bólu, który przeszywał jej cało ciało i krzyczała, płakała z bólu. Bellatrix była jednak nieugięta i widok cierpiącej dziewczyny dodawał jej jeszcze więcej sił. W pewnym momencie podeszła do Granger i wrzasnęła.

Hermiona and Fred ♥Donde viven las historias. Descúbrelo ahora