"Ponownie."

1.3K 65 13
                                    


Gdy Fred się obudził nadal czuł ból z powodu utraty ucha, ale był szczęśliwy, że Hermiona śpi obok niego. Zaczął gładzić ją po włosach i dziewczyna ruszyła się niespokojnie. Zdała sobie sprawę z tego gdzie jest i jakoś nie miała ochoty otwierać oczu. Uległa mu, bo stracił uchu... Ale nie stracił życia i ona dopilnuje tego, by żył. Niech się z niej śmieją, niech mówią co chcą, ona chce być z nim, a on z nią. Nadszedł ich czas. Dopóki nie wyruszy z Harrym i Ronem w poszukiwaniu horkruksów... Nagle przypomniała sobie o Benie i postanowiła wstać ostrożnie i powoli, by nie obudzić Freda. Może uda jej się go przekonać, że to co się wydarzyło jest wytworem jego wyobraźni na skutek zażytych leków?

-Gdzie próbujesz uciec?-Usłyszała głos chłopaka. Może nie warto uciekać przed tym co ich łączy?

-Chciałam sprawdzić co z Benem.-Odpowiedziała zgodnie z prawdą. Odwróciła się do niego, nadal wyglądał marnie.

-Och...W takim razie idź, ale wróć szybko, dobrze?
-A ty jak się czujesz?-Delikatnie przejechała palcami po jego twarzy.

-Póki mnie dotykasz świetnie.-Uśmiechnęła się do niego.

-Naprawdę muszę iść, zobaczyć czy nic mu się nie stało.

-Wiem, rozumiem, ale mam nadzieję, że szybko mi wytłumaczysz o co chodzi kiedy wrócisz.-Tego nie przemyślała. Co Rewson z tym zrobi? Co oni z tym zrobią, przecież to była ich wspólna tajemnica.

Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko wyszła z domu. Słońce dopiero zaczynało swoją wędrówkę po horyzoncie. Puchon leżał pod jednym z drzew. Wyglądał tak okropnie, że Hermionie pękło serce. Podbiegła do niego.

-Och, Ben. Przepraszam.

-Nie masz za co.-Ledwo udawało mu się otworzyć usta.

-Powoli wstań.-Złapała go i pomogła mu, oparł cały ciężar swojego ciała na niej. Dobrze wiedziała, że musiał czuć się naprawdę okropnie, bo inaczej nie zrobiłby tego. Udało jej się wprowadzić go do salonu. Fred na widok Bena natychmiast poderwał się z kanapy i choć jeszcze był obalały, a taki nagły zryw w niczym mu nie pomógł, było mu żal Puchona. Na pierwszy rzut oka widać było, że jest w złej kondycji.

-Tutaj Hermiono.-Wskazał dziewczynie kanapie i jak tylko umiał pomógł jej.

-Co teraz?-Zapytał Weasley.

-Trzeba obudzić Lupina.-Odparła rzeczowo.

-Tak, jasne, już idę.

-Nie! Nie, lepiej będzie jeśli to ja pójdę a ty go pilnuj, dobrze?

-Okej.-Zgodził się.

Po chwili Granger wróciła z Remusem. Oboje wiedzieli, że teraz jest pod dobra opieką. Mężczyzna zajął się nimi, wlewając do jego ust rożne mikstury i machając różdżką.

Pani Weasley uparła się, że jej syn musi znaleźć się w swoim łóżku. Tam obsługiwała go jak tylko mogła, natomiast Hermiona czuwała przy Benie. Stan chłopak był ciężki, ale wierzyła, że Lupinowi uda się postawić Puchona nogi.

Po obiedzie Rewson mógł już mówić, dlatego wszyscy zostali zwołani do salonu, by mógł przyznać się do likantropii. Opowiedział o Finlandii, o ataku śmierciożerców i o walce Hermiony z nimi. O tym, że dzięki niej żyje. Potem o niezwykłym przypadku, rozumie jej głos w trakcie przemiany. Wszyscy słuchali jego opowieści z zapartym tchem. Mówił, że nie mógł uczestniczyć w akcjach właśnie przez przemiany, a potem przeszedł do wczorajszej nocy. Remus tłumaczył, że jego napad szału mógł być spowodowany przez widok wilkołaka, który go przemienił i kontakt z nim. Kiedy wszystko dobiegała końca Hermiona ukradkiem poszła na górę do Freda. Nie chciała słuchać o tym jaka jest dzielna i silna, bo wcale nie jest. Bo ulega Fredowi. Jego mama nie pozwoliła mu zejść na dół, choć sama przyznała, że czuł się już lepiej.

Hermiona and Fred ♥Where stories live. Discover now