"Plotka i tajemnica." część pierwsza

960 66 2
                                    


Do kolacji cały Hogwart wiedział, o tym, co rzekomo wydarzyło się pomiędzy Hermioną i Benem. Oboje ukryli się w swoich dormitoriach nie mając pojęcia, co teraz się wydarzy. Granger była zdeterminowana, musi powiedzieć prawdę. Zgłosi wszystko dyrektorowi lub opiekunce domu. Powie, jak Dolores się nad nią znęca. Wszystko wyjdzie na jaw. Dumbledore wyrzuci tą starą czarownicę i wszystko będzie, jak dawniej. Pomimo, że była strasznie głodna szybko ubrała się w pidżamę, zaciągnęła zasłony przy łóżku i chciała, jak najszybciej zasnąć. Po chwili usłyszała, że ktoś otwiera drzwi.

-Jak ona mogła to zrobić?! I to jeszcze w jednej z klas! Od kiedy ją poznałam, wiedziałam, że z nią jest coś nie tak. Przebywało za dużo z mugolami i teraz wnosi do naszej szkoły zachowanie niegodne czarodziejek i czarodziejów.- Usłyszała głos Parvati. Aż tak źle ją oceniała? Zawsze była dla niej miła, były koleżankami, a wystarczyła głupia plotka i Patil zmieszała ją z błotem.

-Nie wierzę, że ona to zrobiła. Znam ją i wiem, że taka nie jest.-Stanęła w obronie Hermiony Lavender.

-Och, Lav, jak ty nie znasz się na ludziach. Ja mam szósty zmysł, który mówi mi, że zrobiła to i to nie pierwszy raz.

-Gadasz głupoty. Na pewno to jutro wytłumaczy.-Rozmawiały, nie zdając sobie sprawy, że Hermiona wszystko słyszy, myślały, że już dawno śpi.

Fred nie był głodny, więc nawet nie poszedł na kolację. Położył się i rozmyślał. Kiedy zaprosił Granger na piknik leżeli na kocu i zaczęli się całować. Wtedy nie byli Fredem i Hermioną. Byli jednością. Gryfon czuł, że to jest właśnie to, że to ta dziewczyna. Chyba ją kochał. To uczucie i chwila poniosły go, położył rękę na wewnętrznej stronie jej uda i dziewczyna poruszyła się, jak oparzona. Nie chciała wtedy tego robić, a teraz...Był pewien, że ją zna, ale nie podejrzewał ją o coś takiego. To nie trzymało się kupy. To nie mogła być prawda. On jeszcze myślał, że popełnił błąd, że, jeśli będzie z inną zdradzi ją, a ona nawet przez sekundę nie myślała o nim.

Ben nie mógł się uspokoić. Chodził po swoim dormitorium. Nie chodziło tylko o niego i Hermione. Nie chodziło nawet o Katie, czy Freda. Chodziło o piekło, jakie rozpocznie się. Dwa lata temu, ówcześni siódmoklasiści zostali przyłapani w toalecie. Wszyscy się ich szykanowali i odsunęli się od nich. Hermiona już wystarczająco nasłuchała się uwag o sobie. On też nie jest na to gotowy. Zresztą to wszystko brednie. Tak, jak Granger uważał, że trzeba powiedzieć prawdę.

Gdy o tym wszystkim rozmyślał przyszedł do niego Justin Finch-Fletchley, z którym dzielił dormitorium.

-Umbridge cię wzywa.-Powiedział patrząc na niego z pogardą. Ben był bardzo dobrym kolegą Justina, żeby nie powiedzieć przyjacielem. Spędzali ze sobą dużo wolnego czasu, ale nigdy, jakoś specjalnie sobie się nie zwierzali. Wystarczyło tylko jedna plotka, a Finch-Fletchley zmienił całkowicie zdanie o Puchonie.

Ben zastanawiał się o co może chodzić Dolores. Bo chyba nie o to, że on i Hermiona...Nie! Miał również nadzieję, że nie dowiedziała się o balsamie, który warzył Granger. Niepewnym krokiem zbliżał się do gabinetu Wielkiego Inkwizytora Hogwartu. Zapukał i usłyszał zaproszenie. Powoli nacisnął klamkę.

-O, Ben! Wejdź.-Umbridge wydawała się być w dobrym nastroju.-Chyba musimy porozmawiać.-Usiadła przy swoim biurku i ręką wskazała, by Rewson zrobił to samo naprzeciwko niej.-Jak śmiałeś pomagać Granger?!-Jej delikatny uśmiech szybko zniknął i zamiast niego pojawił się wyrzut i pogarda.-To była sprawa pomiędzy mną i nią, ale teraz nie mam wyjścia...Siedzisz w tym po uszu, jak ona i tak słyszałam, co się wydarzyło w tej sali.-Miał zamiar coś powiedzieć, ale Dolores nie dopuściła go do słowa.-Pewnie chciałeś jej pomóc, ale nikt nie może się o tym dowiedzieć. Jesteś od tej chwili traktowany, jak ona, pomimo...Ja wiem Ben, ja wszystko wiem. Znam twoją tajemnicę i, jeśli nie zachowasz milczenia, jeśli będziesz się zachowywał inaczej niż ja oczekuję, nie zawaham się ogłosić wszystkim twojego sekretu.-Rewson cały zesztywniał, skąd...skąd ona wiedziała?-Wynoś się!-Wrzasnęła, a on popędził do swojego dormitorium.

Tam jeszcze raz wszystko przemyślał. To była wielka tajemnica i nie mógł pojąć, skąd wie o niej Umbridge, ale teraz to nie miało większego znaczenia. Zawsze mogła blefować, ale nie chciał tego sprawdzać. Zdawał sobie sprawę, że jeśli on i Hermiona nie zabiorą głosu i nie sprostują tego wszystkiego to mogę się pożegnać z normalnym życiem, ale on nie widział innego wyjścia z tej sytuacji.

Noc zdawała się dla Gryfonki wiecznością, zasnęła dopiero nad ranem, ale coś szybko ją obudziło. Sowa pukała do okna. Natychmiast ją wpuściła, by nie pobudziła jej współlokatorek. Do jej nóżki była przywiązana kartka

Gdy tylko się obudzisz przyjdź na korytarz, na pierwszym piętrze.

Doskonale znała ten charakter pisma. Szybko ubrała się i wymknęła na umówione spotkanie. Ben już czekał na nią ukryty za filarem. Schowali się tam.

-Musimy powiedzieć prawdę! Pójdziemy do Dumbledore, on zrobi z nią porządek, powiemy, jak było!

-Nie! Nie możemy...-Rewson był przybity.

-Co?! Dlaczego?!-Dziewczyna została zbita z tropu.

-Posłuchaj Hermiono, dyrektor ma coraz mniej praw i coraz rzadziej bywa w szkole. Wszystkim zajmuje się Umbridge...

-Jeśli byśmy mu o tym powiedzieli na pewno znalazłby dla nas czas! A Mcgonagall?! Ona może nam pomóc! Wystarczy, że poprosimy ją o to!

-Nie, nie możemy...

-Ben, nie mam pojęcia o co ci chodzi, co sobie ubzdurałeś, ale ja zamierzam na śniadaniu wszystkim ogłosić, jak podle postępuje Umbridge, donieść na nią do dyrektora i cieszyć się widokiem, gdy będzie opuszczać mury tej szkoły!- Gryfonka była zdeterminowana.

-Wezwała mnie do siebie.

-Co z tego?!

-Zagroziła mi.

-To nie ma już znaczenia. Od początku miałeś rację, trzeba było to zgłosić od razu. Teraz to zrobimy.

-Jest już za późno.-Rewson odszedł od dziewczyny i teraz patrzył na horyzont przez okno.

-Jakie za późno? Co się stało Ben? Jeśli chodzi o odrabianie jakiejś pracy domowej, bądź pisanie tym głupim piórem, to nie masz się czym przejmować. Pójdziemy do...

-Tu nie o to chodzi.-Spojrzał jej w twarz.

-Więc o co?

-Zagroziła, że zdradzi moją tajemnicę.

-Tajemnicę?-Hermiona nie dowierzała, ale Puchon potwierdził skinieniem głowy.-Jaką?

-Nie mogę ci powiedzieć.

-Nie możesz mi powiedzieć?! Teraz obydwoje jesteśmy w to wplątani, a skoro nie będziemy mogli powiedzieć nikomu prawdy, zostaliśmy sami, więc musimy trzymać się razem.-Ben znów skierował swój wzrok na wschód słońca.

-Mam kuzyna.-Granger nie widziała w tym nic dziwnego. Każdy ma rodzinę.

-Kto jest twoim kuzynem?-Skoro wspomina o nim, to musi być to znacząca postać. Puchon westchnął.

-Moim kuzynem jest...

Hermiona and Fred ♥Where stories live. Discover now