× 19 × " If my dreams get real bizzare "

135 19 11
                                    

Szczerze mówiąc, na świecie nie było wystarczająco dużo słów, które byłyby w stanie opisać jak czuł się Taehyung. Oczywiście, czuł się wolny i szczęśliwy, ale te słowa to zaledwie mała cząstka tego, co siedziało w środku. Przecież jak tu nie być w czystej euforii? Nareszcie uwolnił się od surowych rodziców, zaczął żyć swoim życiem, pokonał strach, uciekł od starych trosk i sam zrzucił kamień zgniatający jego serce złością, którą darzył Parka.

Po raz pierwszy czuł spokój. Po raz pierwszy od tak długiego czasu czuł wolność i radość - nawet teraz, leżąc sam w łóżku, potrafił z uśmiechem patrzeć przez okno na złote słońce oraz chmury leniwie sunące po błękitntm niebie, potrafił słuchać słodkiego śpiewu ptaków i szumu łagodnego wiatru. A to dlatego, bo nareszcie nie padał deszcz.

Po chwili odwrócił głowę z zamiarem spojrzenia na śpiącego ukochanego, ale z niewiadomych mu jeszcze przyczyn nie zastał go tam, co nieco zmartwiło go. Jednakże kiedy tylko się podniósł, dostrzegł mały, różowy skrawek papieru leżący na stoliku nocnym po drugiej stronie łóżka. Przeciągnął się, po czym sięgnął po notkę i przeczytał ją w myślach mimo zaspanego jeszcze wzroku.

" Dzieńdobry gwiazdko,
Nie smuć się, jeśli nie będzie mnie przy tobie rano - musiałem coś załatwić, obiecuję, że wrócę niedługo. Ugotowałem dla ciebie kakao, powinno jeszcze być ciepłe.
- YG "

I jak tu nie być szczęśliwym?

Wzmianka o mlecznym napoju oczywiście bardzo go przekonała, dlatego niemalże wyskoczył z łóżka i udał się do kuchni. W połowie drogi zatrzymał się jednak - okej, w porządku, najpierw prysznic i ubranie się, a dopiero potem przyjemności. Trochę kultury, Tae.

----------------------------°•🌟•°-----------------------------

Jak postanowił, tak zrobił. Być może prysznic zajął mu nieco dłużej niż zamierzał, ale było mu po prostu tak przyjemnie pod ciepłą wodą, otulony pianą i zapachem świeżych jabłek... Potem ubrał się ( wcale nie w koszulkę Yoongiego ) i wreszcie udał się do kuchni. Musiał lekko podgrzać kakao, bo przez jego kąpiel zdążyło wystygnąć, a kiedy już się z tym uporał, wypił prawie dwa kubki niemalże od razu z radością małego dziecka, które dorwało się do słodyczy. Kiedy był w połowie drugiej porcji, usłyszał odgłos otwieranych drzwi, przez co jego oczy rozbłysnęły jasnymi iskierkami. Odłożył kubek, po czym pośpiesznie ruszył w stronę drzwi frontowych.

— Yoongi, wró-- Oh!

Nie był w stanie dokończyć zdania.

W progu stanął Yoongi we własnej osobie, jednak już nie przywitała fo blond czupryna. Zamiast tego włosy starszego przybrały kolor mocnej, chłodnej mięty, a Taehyung nieumyślnie zapatrzył się w niego jak w obrazek. Starszy widząc jego minę roześmiał się, nieco zawstydzony drapiąc się po karku.

— Hej... — Mruknął niezręcznie, po czym odkaszlnął łagodnie, — Miałem mieć lepsze wejście. Chyba nie tak prezentuje się niespodzianki. — Dodał, znów łagodnie śmiejąc się. Tymczasem Taehyung niemalże podbiegł do niego z tym wielkim, kwadratowym uśmiechem na ustach, kładąc mu dłonie na polikach i oglądając go z ekscytacją.

— Jejku, jak ci ładnie... — Westchnął błogo, a poliki starszego zlały się subtelną czerwienią. Halo? Bad boy? Ach, nie znam takiego...

— Cieszę się... Wiesz, um, wybrałem kolor podobny do tego na twojej grzywce, poza tym wiem, że bardzo lubisz zielony więc--

Nie zdołał dokończyć.

W całym pokoju - nie, w całym domu - zapadła cisza, jednak i Yoongi i Taehyung mieli wrażenie, że to bicie ich serc wszystko zagłusza. Taehyung nawet nie spodziewał się tego po sobie, lecz widocznie to ogrom uczuć pokierował jego ciałem, przez co wszedł starszemu w słowo zwyczajnie całując go.

Mimo swojego szoku, Yoongi czuł jak motyle fruwają w jego brzuchu - mimo tego, jakie to cliche. Rozpływał się. Może nie fizycznie, ale psychicznie i w każdy inny sposób - jak najbardziej. Ich pocałunek miał miejsce tak nagle, jednak pomimo tego był on łagodny, nieśmiały, słodki. Miękkie wargi Taehyunga smakowały jak świeże kakao, które wypił przed chwilą i dotykały jego tak... Lekko, delikatnie, jakby ktoś przejeżdżał po jego bladej skórze piórem - ale nie takim ptasim, zwykłym. O nie. To był dotyk pióra z anielskich skrzydeł. Jasna cholera, jeśli Taehyung rzeczywiście był aniołem, to on naprawdę się nawróci. Albo może już to zrobił?

Westchnął błogo tuż przy ustach młodszego, przymykając swoje ciemne oczy i układając swoje dłonie na biodrach Tae, lekko sunąc po nich swoimi kciukami kiedy to oddał pocałunek. Tak cudowny, tak łagodny, tak przyjemny... Był właśnie taki, jaki powinien być ich pierwszy pocałunek.

Tak jak zaczął, tak zakończył pieszczotę młodszy, spoglądając na starszego kompletnie zadużonym spojrzeniem. Po chwili jednak, mówiąc trywialnie - spalił buraka, szybciutko uciekając wzrokiem.

— Ch-chyba mnie troszeczkę poniosło... — Pisnął, a Yoongi jedynie się uśmiechnął.

— Wiesz, mogłeś po prostu użyć słów i powiedzieć " kocham cię ", ale ja wcale nie narzekam. — Powiedział rozbawiony, a młodszy jęknął, przyciskając twarz do jego klatki piersiowej.

Miętowowłosy objął go szczelnie swoimi ramionami z szerokim uśmiechem na twarzy, całując go przeciągle w głowę.

— Ja ciebie też, Tete. — Mruknął do niego, głaszcząc go po włosach.

Czyli to tak smakuje szczęście.

Szczęście smakuje czekoladą.
Szczęście smakuje wiosną.
Szczęście smakuje uśmiechem.
Szczęście smakuje deszczem.

Szczęście smakuje Kim Taehyungiem.



firefliesWhere stories live. Discover now