× 16 × " To ten million fireflies "

139 27 5
                                    

Szczerze to Taehyung czuł się jakby miał za chwilę wybuchnąć płaczem. Dopiero kiedy wychodził ze swojego - już niedługo dawnego - domu w ten mroźny poranek, zdał sobie sprawę z tego ile rzeczy nagle na niego spadło. Został sam jak palec bez niczego - nawet bez pomysłu na to co zrobić dalej. Racja, miał przecież wrócić do szkoły i na staż, ale co z mieszkaniem? Kiedy tylko sprzeda dom żeby zarobić jakiekolwiek pieniądze, nie będzie miał gdzie się podziać.

Szedł powoli w stronę przystanku - tego samego, przy którym zawsze czekał na swój  autobus. Swój i Yoongiego. Kiedy już tam dotarł opadł ciężko na drobną, drewnianą ławeczkę, opierając tył głowy o poniszczoną ściankę przystanku wykonaną z metalu. Zostało mu jeszcze kilka minut do autobusu, a to chyba wystarczy, żeby się nad sobą poużalać, co? Cichutko parsknął śmiechem, a gorzka łza spłynęła po jego poliku. Na daremno próbował uspokoić się w myślach, przecież to nie miało sensu. Nic nie miało sensu. Chuj by to wszystko strzelił! Mógł po prostu jechać do tej zakichanej Ameryki - może wtedy jego sytuacja nie byłaby aż tak beznadziejna.

Już miał wybuchnąć płaczem, kiedy nagle dostrzegł coś wciśniętego w szparę między ściankami przystanku. Beznamiętnie wyciągnął rękę w stronę owego pogniecionego, różowego przedmiotu, delikatnie wyjmując go i rozwijając. Owy przedmiot, a raczej zwykła, różowa kartka papieru okazała się być ogłoszeniem. Niby nic takiego, co? A jednak.

Było to ogłoszenie wykonane przez tatuażystę, który obecnie poszukiwał pracownika do pomocy przy szkicach i ogarnianiu klientów. Taehyung miałby to gdzieś, gdyby nie fakt, iż tym tatuażystą był nikt inny niż sam Min Yoongi. Ten Min Yoongi, za którym tak bardzo tęsknił. Ten Min Yoongi, który pokazał mu kolory i ciepło. Ten Min Yoongi, który jako jedyny sprawiał, że Taehyung czuł się wartościowy i kochany.

Mimo łez chłopak uśmiechnął się lekko pod nosem, wbijając nieco zamglony wzrok w skrawek papieru. Yoongi chyba naprawdę dużo wiedział o kolorach, bo gdyby nie intensywny róż kartki, nawet nie zwróciłby uwagi na to ogłoszenie i nie znalazłby go. Teraz kiedy miał je w rękach, tak jakby przypomniał sobie wszystko. Dlaczego został tu i nie wyleciał do Ameryki. Dlaczego sprzeciwił się rodzicom. Dlaczego sprzedał dom i zaprzątał sobie głowę tym wszystkim.

Robił to wszystko dla Yoongiego. Przecież byli bratnimi duszami, Taehyung czuł, że zwyczajnie nie mógł żyć bez niego, bo inaczej on zgasłby, wszystkie kolory znów wróciłyby do szarości, a jego szczęście na dobre zniknęłoby.

Wziął głęboki oddech i ostrożnie wygładził ogłoszenie na swojej nodze, po czym z ogromną precyzją złożył je cztery razy, a gdy wkładał je do kieszeni, jego autobus stanął tuż przed przystankiem. Chłopak pośpiesznie otarł łzy i wstał, niemalże wskakując do środka pojazdu i zajmując miejsce.

Postanowił, że dziś nie pojedzie byle gdzie. Droga nie będzie długa, a jego kierowcą będzie serce, które od dłuższego czasu wyrywało się tylko do jednej osoby - osoby, która nosiła w sobie drugą część jego duszy, i która świeciła w jego oczach jaśniej niż jakikolwiek świetlik.

firefliesWhere stories live. Discover now