×6× "You'd think me rude but I would just stand and... Stare. "

279 43 7
                                    


- Hyung.. Gdzie my tak właściwie idziemy? - Jęknął niecierpliwie Taehyung, kiedy to dwójka przedzierała się przez gęste krzaki, drzewa oraz byliny rosnące w otaczającym ich lesie. Pogoda dzisiaj nie była najgorsza - słońce powoli, leniwie przedzierało się przez chmury, często padając na ich twarze i rozpieszczając ich skórę ciepłem. Lekki wiaterek rozwiewał ich niedbale rozczesane włosy, a przez chłód, który niestety nadal bezlitośnie czaił się wokół oboje mieli poliki spowite soczystą czerwienią.

Kiedy Yoongi zaproponował mu wspólne wyjście, Taehyung oczywiście zgodził się i był bardzo podekscytowany - teraz jednak miał pewne obawy. Dlaczego nagle znaleźli się w środku lasu? Czy powinien się bać? Co Yoongi ma w głowie? Te pytania przytłaczały go nieco, powodując, że bez powodu się nakręcał, a nie potrzebnie.

- Zaraz się przekonasz. Jeszcze moment i będziemy; trochę cierpliwości TeTe. - Odparł rozbawiony blondyn. Czy Taehyung naprawdę bał się i myślał, że Min zaciąga go do lasu, żeby go zgwałcić i zamordować, czy coś? Głuptas. Widocznie w pewnych sytuacjach Taehyung był wrodzonym panikarzem, co zresztą starszy zdążył już zauważyć. Jednakże nie miał nic wobec tego - chwilami wydawało mu się to nawet urocze.

Minęło kolejne pięć minut, a oni nareszcie wydostali się z morza liści i zieleni. Teraz byli na swego rodzaju polanie - rozległej, usianej trawą w soczystym zielonym kolorze i nawet kwiatami. Kto by pomyślał, że coś takiego można jeszcze znaleźć jesienią? Wokół polany rosły drzewa; wysokie, dumnie stojące na ziemi i oglądające ich z góry, jednak lekko tańczące przy delikatnym wietrze. O dziwo w tym miejscu były to głównie topole, wierzby i brzozy, aczkolwiek to tylko dodawało miejscu uroku i magii.

Przed nimi rozciągała się również rzeka, gdzie spokojnie płynąca woda wydawała przyjemny dla ucha, kojący szum. Obok basenu wodnego było coś na wzór tunelu lub jaskini; nie była to ruina, gdyż ' budowla ' stała tam prawie nienaruszona, tyle tylko, że była cała obrośnięta bluszczem, a w środku ciemna i bijąca zimnem.

Całe miejsce było czymś cudownym, jakby wyjętym z najładniejszej bajki dla dzieci. Taehyung oczywiście był zachwycony - stał tam i błyszczącymi oczami wpatrywał się w polanę jak w obrazek.

- Wow.. - Wydukał w końcu, bo innych słów na opisanie swojego podziwu zwyczajnie nie potrafił znaleźć. Wszystkie jego obawy zostały rozwiane właśnie w tym momencie - wiedział już, że niczego nie musiał się bać. To miejsce miało w sobie taki spokój i wyciszającą moc, że Taehyung czuł się tu.. Wolny. Bezpieczny.

Odwrócił się do Yoongiego bo dłuższej chwili, uśmiechając się szeroko. Blondyn pierwszy raz widział jego kwadratowy uśmiech i szczerze - coś chwyciło go za serce na ten widok. Chciał widzieć ten śliczny uśmiech codziennie..

- Tutaj jest cudownie.. Jak znalazłeś to miejsce? - Odezwał się Tae, wpatrując się w starszego z wesołymi iskierkami w ciemnych oczach. Yoongi lekko wzruszył ramionami.

- Często łażę bez celu po tym lesie, zwłaszcza, gdy jest cieplej. Nie lubię tłoku i hałasu, więc to miejsce mogę szczerze uznać za idealne. - Wytłumaczył beznamiętnie, a jego oczy lekko pociemniały, kiedy dodał coś jeszcze. - Poza tym nie mam wielu znajomych, widzisz. Jesteś pierwszą osobą, którą tu przyprowadziłem. Poza tym.. Jest tu coś jeszcze, co chciałbym ci pokazać. Na pewno ci się spodoba.

Zasygnalizował do Taehyunga, aby ten poszedł za nim; kierując się w stronę obrośniętego tunelu. Powoli i ostrożnie przeprawili się przez rzekę poprzez dreptanie po płaskich, ogromnych kamieniach w wodzie - w pewnym momencie Taehyung prawie się poślizgnął i wywrócił, lecz Yoongi skutecznie powstrzymał go od upadku, chwytając go za rękę i szepcząc, by na siebie uważał.

W końcu dostali się do tunelu - z bliska był o wiele większy niż Taehyung myślał z początku, patrząc na niego z drugiej strony rzeki. W środku było ciemno, głucho i pusto, jednakże Yoongi bez problemu wszedł do środka; podnosząc po drodze większy kamień. Taehyung zaś stał na zewnątrz, jakby znów czegoś się obawiał. Niezbyt lubił ciemność...

- TeTe. Chodź, obiecuję ci, że nie pożałujesz. - Powiedział do niego Yoongi ciepłym głosem, co sprawiło, że po jeszcze małej chwili zastanowienia, brunet również wszedł do tunelu. Przełknął cicho ślinę.

- Po co ci ten kamień..? - Spytał on cicho, a Yoongi odpowiedział mu uśmiechem.

- Pamiętasz jak przez te parę tygodni, gdy się nie widzieliśmy, stale rysowałeś sobie na rękach świetliki? Zresztą; stałe je rysujesz.

- No.. Tak. A ty nigdy nie przykryłeś żadnego z nich tatuażami. Dlaczego pytasz?

W tym momencie blondyn z impetem rzucił kamieniem o ziemię, a Taehyung nieco podskoczył. Zaraz jednak cała jaskinia rozświetliła się w mgnieniu oka.

Świetliki.. Były tu cały czas, odpoczywając na zimnych ścianach, a teraz kiedy usłyszały hałas wytworzony przez rzucony kamień - obudziły się. Rozłożyły malutkie skrzydełka i zaczęły latać wokoło dwójki mężczyzn, a ich delikatne ciałka świeciły, wytwarzając magiczny blask, który wypełnił cały tunel.

Taehyung był oniemiały. Jeszcze nigdy w życiu nie widział czegoś takiego. Blask małych stworzonek odbijał się w jego szeroko otwartych oczach, a jego usta były lekko rozchylone. Yoongi nic nie mówił, stał tylko z boku i z uśmiechem patrzył na niego. Nie jego wina, że nie mógł oderwać oczu, gdyż widok był tak cudowny. Taehyung zachwycał się świetlikami, zaś Yoongi zachwycał się nim.

- I co myślisz? - Spytał po jakimś czasie blondyn przyciszonym głosem, tak, aby nie spłoszyć ani świetlików, ani bruneta.

Tae spojrzał na niego lekko zeszklonymi oczami, a szeroki uśmiech ponownie rozciągnął się na jego twarzy, po której tańczyły złote światła.

- Dziękuję.

-------------------------°•✨•°--------------------------

Taehyung wsiadał właśnie do autobusu. Po razem spędzonych godzinach stwierdził, że niestety musi już wracać do domu.

- Mówiłem ci jacy są moi rodzice. - Powiedział wtedy z przepraszającym uśmiechem. Yoongi nie protestował przez nawet chwilę; to nie tak, że chciał już żegnać się z młodszym. Po prostu mimo tego, że byli bratnimi duszami, to nie byli ze sobą jeszcze na tyle blisko, aby spędzać razem więcej nocy. Poza tym Taehyung już wystarczająco naopowiadał mu o swoich rodzicach i Min wiedział, że miałby przesrane, gdyby został dłużej.

Pożegnali się, a Yoongi powiedział mu, aby na siebie uważał. Tae widział go jeszcze moment przez szybę i pomachał do niego zanim autobus zaczął odjeżdżać.

Podczas drogi do domu, Taehyung jak zawsze zaczął rozmyślać. Głównie o tym, że czas spędzony z Yoongim był jak narazie najbardziej wartościowym, jaki przeżył i jak wspaniale było spędzić trochę czasu zdala od wszystkiego, robiąc to na co miał ochotę. Było tak przyjemnie bez ciągłych nakazów rodziców, bez martwienia się choć na chwilę szkołą, bez zasad. Ale wiedział, że to właśnie się kończyło - powracał do swojego normalnego, monotonnego życia. Znów miało zrobić się szaro.

Zaczął również myśleć o swoich rodzicach. Kiedyś na pewno dowiedzą się o tatuażach i o Yoongim. Dowiedzą się, że przeznaczonym dla ich perfekcyjnego syna partnerem jest mężczyzna. Co wtedy?

Odsunął ten temat, a do jego myśli wkroczył następny, równie zasmucający; Yoongi był jego bratnią duszą narzuconą mu przy urodzeniu, ale czy kiedykolwiek będą razem? Czy Taehyung kiedykolwiek pokocha go bez myśli, że jest to uczucie nieprawdziwe, wymuszone przez los?

Za oknem znów zaczęło padać.

×--------------------------------------------------------×

Dzień dobry misie! (*´꒳'*)
Znów prawie 2k słów, wooo!
Może kiedyś dobiję do 3k qwq
Ale no, mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba uwu
Ps. Dziękuje za 80 gwiazdeczek i ponad 200 wyświetleń! 🐻🌟
P. Ps. Uwaga bo niedługo drama, wink wonk

firefliesWhere stories live. Discover now