Epilog

278 29 15
                                    

[Rozmowa telefoniczna]

- Hoseok, ja w to nie wierzę, Filadelfia to najwspanialsze miejsce w jakim byłem do tej pory!

- Dobrze, że ci się podobało, w końcu to twój przyszły dom, Taehyunggie. Ale opowiadaj, jak było?

- Genialnie. Lot nie było długi, potem mieliśmy trochę problemów z ogólnym zakwaterowaniem w hotelu i wyszło na to, że to ja musiałem dogadywać się z recepcjonistką, bo nie mogła zrozumieć przydzielonego nam przewodnika, ha!

- Następnego dnia poszliśmy na kampus mojej przyszłej, najwspanialszej uczelni. Nasza pani Adams oprowadzała nas po nim, byliśmy też u dyrektora. Najsłodsze było to, kiedy powiedziała o mnie „wasz przyszły student", aw!

- Nawet zostaliśmy wpuszczeni na jeden wykład i, Hoseok, to był inny świat, wykładowca mówił z sensem! O serio interesujących rzeczach!

- Tak to jest, jak zerwiesz z niepotrzebnymi szkolnymi przedmiotami. Uroki studiów. Ale kontynuuj.

- Udało mi się porozmawiać z kilkoma studentami, poznałem fajną dziewczynę, Cassidy. Była na drugim roku i powiedziała mi, że ogólnie jest dość trudno, oczywiście masa pracy, ćwiczeń i tak dalej. Ale jeśli naprawdę mi zależy, to poradzę z tym sobie bez problemu. Felix był pod wrażeniem tego ile zdążyłem już osiągnąć, a dwie dziewczyny to nawet powiedziały, że znają mnie z dramy i poprosiły mnie o zdjęcie, ha ha.

- Aish, Tae, bo mi cię porwą zaraz.

- Hoseok, jestem taki szczęśliwy, ja naprawdę jestem na bardzo mocnej pozycji. Pani Ming mówi, że oni sami będą chcieli, żebym właśnie u nich studiował.

- Bo tak będzie, ty już praktycznie jesteś sławny.

- Dzięki, to miłe. A nie gniewasz się, że nie mogłem cię odwiedzić? Naprawdę bardzo chciałem, ale mieliśmy tylko trzy dni, przepraszam, Hoseokkie...

- Słońce, nie ma o czym mówić. Doskonale rozumiem, ja sam czasem ledwo ogarniam co tu się dzieje.

- Cisnął cię bardzo?

- Czasami tak. Po niektórych ćwiczeniach ani ja, ani Johnny nie damy rady wstać z łóżek i Bang musi nam jedzenie przynosić.

- Biedaki moje, jak tylko przyjadę to ugotuję wam coś specjalnego.

- Nie mogę się doczekać!

- Rety, ten czas leci tak szybko. Nie wierzę w to, że zaraz kończę szkołę i będę aplikować do Filadelfii. W ogóle trudno mi uwierzyć, że przez tyle czasu nasz kontakt pozostał taki sam.

- Dziwisz się? W życiu nie pomyślałbym, że będziemy się tak często widywać.

- No nie? Nie wiem jakim cudem, myślałem, że przez rok zobaczymy się może z pięć razy i naprawdę ta myśl mnie masakrycznie dołowała.

- A tym czasem widzieliśmy ponad trzykrotnie więcej, a Johnny i Bang Chan zdążyli pokochać ciebie i twoje pierożki z warzywami.

- Życie chce, żebyśmy byli razem, Hoseok.

- Tak to jest, jak się ma dobre okazje i pieniądze. A ty się robisz bogatszy niż ja, nie dość, że grasz to jeszcze zgarniasz kasę z tych korepetycji. Ja nie wiem jak ty to robisz, że zawsze znajdziesz na wszystko czas.

- Ja myślałem, że przez to nie zaliczę trzeciej klasy, a tymczasem spokojnie zdaje i mam nawet czas na wszystko na co muszę mieć. Jakaś magia. I jeszcze zarabiam pieniądze, przełomowa kobieta kariery ze mnie. A nie, przepraszam, ja jestem mężczyzną w tym związku.

- Chciałem zaprzeczyć, ale Bang Chan mi nie pozwala i przyznaje ci racje.

- Pozdrów go ode mnie i powiedz, że jak przyjadę to zrobię coś specjalnego dla niego.

~Tak, Taehyung, tak!

- Zamknij się, Chan. On gotuje od teraz tylko dla mnie. Taehyung, nie słuchaj go, gotujesz już tylko dla mnie.

- Oho, jeszcze jakieś wymagania!

- Ale pochwalę ci się, że nauczyłem się robić babeczki z jakiegoś internetowego przepisu. Nie spaliłem, upiekły się pięknie, nawet chłopakom smakowały.

- Brawo, możesz mnie wyręczać raz na jakiś czas. Tylko nie wygryź mnie z roli!

- Tak jest! A w ogóle powiedz mi co u Yeri! Dawno z nią nie pisałem!

- A Yeri ma się bardzo dobrze. Wciąż jest z Joochanem i oboje chcą zdawać na ten sam uniwersytet w Seul. A wiesz co jest jeszcze lepsze? Yoongi kręci kolejny klip za parę tygodni i sam zaproponował Yeri zagranie w nim!

- Kochane, dobrze, że Hyuna się z nią przyjaźni, bo byłoby głupio, hah.

- No, może trochę.

- Cieszę się, że im się układa, bo Seokjin cały czas mi jęczy, że kogoś krzywo obciął, albo mu kolor nie wyszedł taki jak zaplanował.

- To słabo. Chyba powinien trochę odpocząć.

- Cały czas mu o tym mówię, ale głupek nie chce mnie słuchać.

- Dobra, Hoseokkie, ja będę kończył. Zaraz Chenle przychodzi na korepetycje, a potem muszę kuć rolę. Pogadamy jeszcze w tym tygodniu?

- Do piątku mam napięty grafik, ale myślę, że wcisnę cię na sobotni wieczór.

- Poważnie? Mam czekać sześć dni, żeby z tobą pogadać?

- Może w środę coś się znajdzie.

- Jasne i tak wiem, że sam zadzwonisz za parę godzin...

- To nie prawda...

~ On zadzwoni za parę minut!

- Zamknij się Bang Chan! A ty z czego się śmiejesz Johnny? Lepiej sprawdź czy cię twój taj nie szuka. Dobra, TaeTae, to do usłyszenia niedługo.

- Jasne. Pisz, dzwoń, może kiedyś odpiszę lub odbiorę.

- Woah, dzięki ci za tę łaskę.

- Nie ma za co, skarbie. Trzymaj się, kocham cię.

- Ja ciebie też, na razie, Taehyunggie!


~~

Zatem mamy koniec! Sad ending oczywiście od samego początku nie wchodził tutaj w grę. Powiem wam, że naprawdę cieszę się z tego opowiadania, bo w zasadzie wyszło dokładnie jak zaplanowałam. Jestem szczęśliwa, że udało mi się je napisać i opublikować. Cieszę się również, że kilku osobom naprawdę się ono spodobało! Dla wszystkich szczere, ogromne buziaki! Będzie mi trochę brakować piątkowych updateów (może sobotnich, jak traciłam poczucie dniXD), ale może za jakiś czas dodam coś nowego;)

Cóż, to chyba na tyle. Jeszcze raz dziękuję! xx


~ White Tea | kth x jhsWhere stories live. Discover now